Witam serdecznie wszystkich na forum.
Chciałbym się przedstawić ale przy okazji chcę aby przerodziło się to w pewien wstęp do postawienia odpowiedniej diagnozy.
Słowem wstępu:
Jestem pogodnym, kochającym, pełnym zaangażowania i pasji młodym 22 letnim facetem.
Z ambicjami, chęcią rozwoju osobistego.
Mam zadowalającą pracę. Pracuje na stanowisku handlowca i nie ukrywam, że sprawia mi to wiele satysfakcji.
Zacznę od mojego dzieciństwa:
Było ono bardzo skomplikowane, urodziłem się jako wcześniak.
Dorastałem zawsze jako "ten mniejszy, gorszy" wśród moich rówieśników, przez co zaczęło rodzić się we mnie dużo kompleksów, niższość, brak wiary w siebie.
W domu się nie przelewało, bywał alkohol, awantury, zdrady wśród rodziców, a problemy były przelewane niestety na mnie.
Czuje, że to odcisnęło na mnie nie małe piętno.
W dalszym etapie mojego życia jakim była szkoła, bywały problemy. Choroby i brak akceptacji ze strony rówieśników powodowały liczne nieobecności przez co zaległości co finalnie skutkowało gorszymi ocenami.
Jednak problemy zaczęły się w szkole średniej, którą to "oblałem" 2 krotnie. Pochłonęło mnie kiepskie towarzystwo, narkotyki itp. ...
I TUTAJ BYŁ PRZEŁOM
Poznałem dziewczynę która zmobilizowała mnie do działania.
Poszedłem do szkoły wieczorowej, znalazłem pracę, zerwałem "złe" kontakty, kupiłem samochód i w tym wszystkim po prostu się odnalazłem.
Zacząłem cieszyć się życiem.
Niestety los chciał, że po 3 latach związek ten się rozpadł.
Niestety źle oceniłem intencje tej dziewczyny.
Poczułem się bardzo skrzywdzony, zdradzony, opuszczony, upokorzony.
Poświęciłem się dla niej bez reszty, wierność, oddanie, poświęcenie, okazywanie miłości, planowanie przyszłości itp.
Zaliczyłem w tym momencie próbę samobójczą, wizyty u psychologa, siedziałem tydzień na silnych tabletkach uspokajających, wysypało się moje życie totalnie.
Pomocni okazali się rodzice... :)
Troszkę się pozbierałem i zacząłem dbać tylko o siebie i to był sposób. Sport, poświęcenie się troszkę zaniedbanym pasją.
Następnie...
Poznałem wspaniałą dziewczynę w której potrafiłem się zakochać i która do reszty zawróciła mi w głowie.
I znowu starałem się dać z siebie wszystko...
Znowu poświęciłem się do reszty...
I niestety wiąże się to z kolejnymi problemami jak mniemam natury psychicznej....
Jak się pewnie wszyscy domyślają jest to.... STRACH, LĘK, BRAK POCZUCIA BEZPIECZENSTWA, STRACH PRZED PONOWNYM ODRZUCENIEM, a do tego ten wstrętny BRAK WIARY W SIEBIE, UCZUCIE BYCIA GORSZYM...
To tak słowem wstępu... Jak moi drodzy to wszystko oceniacie???