Skocz do zawartości
Nerwica.com

anonim_g22

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez anonim_g22

  1. Witam ponownie, Czy ktoś z forumowiczów może rozwinąć wątek? Czego może dotyczyć to zaburzenie? Jest to jakaś nerwica, zaburzenie? Totalnie się na tym nie znam a czuję, że potrzebuje pomocy.
  2. Jest to bardzo dojrzały związek z rokowaniami na przyszłość. Zresztą jestem typem człowieka który nie wiąże sie "tak na chwilę" Bardzo się kochamy i rozumiemy. Niestety nie ma ludzi idealnych i nie mogę dostać tego czego najbardziej potrzebuje... Mianowicie, czasami zbyt duzą ilość zapewnień która daje mi spokoj wewnetrzny. (wiem ze to może być z czasem męczące) Ale niestety też zdarzały się drobne klamstewka które zasialy we mnie jeszcze większy niepokój. Przez co stałem się nieufny... A chce budować silne relacje oparte na uczciwosci, szczerości. Chce zbudować "dom na skale, a nie na piasku". Wydaje mi się ze głównym problemem jest brak kontroli nad emocjami. Jak osiągnąć spokoj? Jak nie przejmować się tym co zabolało i żyć dalej nowym lepszym jutrem, nie pamiętając zlego?
  3. Hej... Dziękuję za słowa pocieszenia... Najgorsze tylko jak te emocje przejmują kontrolę i nie wiem jak sobie z nimi radzić. W chwilach kłótni czy gorszych dni wpadam w panikę. Jesteśmy 7 m-cy więc po takim czasie powinno się to zmienić.
  4. anonim_g22

    Historia na początek

    Witam serdecznie wszystkich na forum. Chciałbym się przedstawić ale przy okazji chcę aby przerodziło się to w pewien wstęp do postawienia odpowiedniej diagnozy. Słowem wstępu: Jestem pogodnym, kochającym, pełnym zaangażowania i pasji młodym 22 letnim facetem. Z ambicjami, chęcią rozwoju osobistego. Mam zadowalającą pracę. Pracuje na stanowisku handlowca i nie ukrywam, że sprawia mi to wiele satysfakcji. Zacznę od mojego dzieciństwa: Było ono bardzo skomplikowane, urodziłem się jako wcześniak. Dorastałem zawsze jako "ten mniejszy, gorszy" wśród moich rówieśników, przez co zaczęło rodzić się we mnie dużo kompleksów, niższość, brak wiary w siebie. W domu się nie przelewało, bywał alkohol, awantury, zdrady wśród rodziców, a problemy były przelewane niestety na mnie. Czuje, że to odcisnęło na mnie nie małe piętno. W dalszym etapie mojego życia jakim była szkoła, bywały problemy. Choroby i brak akceptacji ze strony rówieśników powodowały liczne nieobecności przez co zaległości co finalnie skutkowało gorszymi ocenami. Jednak problemy zaczęły się w szkole średniej, którą to "oblałem" 2 krotnie. Pochłonęło mnie kiepskie towarzystwo, narkotyki itp. ... I TUTAJ BYŁ PRZEŁOM Poznałem dziewczynę która zmobilizowała mnie do działania. Poszedłem do szkoły wieczorowej, znalazłem pracę, zerwałem "złe" kontakty, kupiłem samochód i w tym wszystkim po prostu się odnalazłem. Zacząłem cieszyć się życiem. Niestety los chciał, że po 3 latach związek ten się rozpadł. Niestety źle oceniłem intencje tej dziewczyny. Poczułem się bardzo skrzywdzony, zdradzony, opuszczony, upokorzony. Poświęciłem się dla niej bez reszty, wierność, oddanie, poświęcenie, okazywanie miłości, planowanie przyszłości itp. Zaliczyłem w tym momencie próbę samobójczą, wizyty u psychologa, siedziałem tydzień na silnych tabletkach uspokajających, wysypało się moje życie totalnie. Pomocni okazali się rodzice... :) Troszkę się pozbierałem i zacząłem dbać tylko o siebie i to był sposób. Sport, poświęcenie się troszkę zaniedbanym pasją. Następnie... Poznałem wspaniałą dziewczynę w której potrafiłem się zakochać i która do reszty zawróciła mi w głowie. I znowu starałem się dać z siebie wszystko... Znowu poświęciłem się do reszty... I niestety wiąże się to z kolejnymi problemami jak mniemam natury psychicznej.... Jak się pewnie wszyscy domyślają jest to.... STRACH, LĘK, BRAK POCZUCIA BEZPIECZENSTWA, STRACH PRZED PONOWNYM ODRZUCENIEM, a do tego ten wstrętny BRAK WIARY W SIEBIE, UCZUCIE BYCIA GORSZYM... To tak słowem wstępu... Jak moi drodzy to wszystko oceniacie???
×