Co zrobić ze swoim życiem, kiedy się widzi, że nie psujemy do tego świata. Do tych ludzi. Kiedy nadchodzi kolejny zimny wieczór, nie można do nikogo się odezwać, do nikogo zadzwonić, bo i tak tego nie zrozumie. Jak człowiek jest sam w ze sobą, prawie całe życie. Nie widzi sensu, głębszego niż to, żeby pójść do pracy i zarobić na chleb z masłem. Jak widzi, jak korzenie jego rodziny, są zanieczyszczone środkami psychotropowymi, aby mogły normalnie żyć.
Czuję się upośledzony, społecznie - emocjonalnie. Kiedyś przynajmniej umiałem to opisać, teraz już od tych środków, piszę coraz mniej składnie.
Nie stanąłem na wysokości zadania, które zwie się życiem. Chce opuścić statek i iść na dno. Nie oczekuję już nic od tego życia. Zasnąć.