Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jest_źle

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Jest_źle

  1. Ale przecież "rzekomo" wyszłam z uzależnienia. Nie brałam benzo od czerwca. To znaczy, że jestem nadal uzależniona?

    Warrior, tylko skąd wiedzieć, czy to makabryczne samopoczucie to wciąż odstawienne (jak długo do cholery!) czy po prostu z całą mocą wraca co było. Po 7 miesiącach brania lorafenu dzień w dzień, a potem wychodzenia z niego za pomocą relanium pod kontrolą lekarza to ja mam "głód" wciąż? Czy też może nerwica i pobudzenie tak daje popalić, że się pragnie ukojenia tego wewnętrznego niepokoju i napadów lęku?

    Pytanie do doświadczonych, jak sobie radzicie przy nerwicy lękowej po odstawieniu benzo?

  2. No hej wszystkim,

    ja też dziś nagłe nudności, trzymam się wtedy za żołądek, potworny niepokój, no i straszny płacz. Nie wiem, po prostu nie wiem, jak sobie wtedy powiedzieć, że to minie. Nie mam tak naprawdę normalnego życia! I tak codziennie. Podobno psychoterapia pomoże. Nie wiem, jakoś nie mogę w to uwierzyć. martwię się, że do końca życia trzeba będzie żyć na środkach uspokajających. Tylko one pomagają, to koszmar.

    Słuchajcie, ja mam to samo z upałami. Już jak je prognozują, to ja dostaję strasznego lęku. Bardzo się boję upałów, bo fatalnie się wtedy czuję.

    Napiszcie, kto też tak ma z tym strasznym płaczem.

  3. Hej wszystkim, napisałam posta, ale gdzieś go wcięło... trudno.

    Chciałabym dołączyć do Was. Od ubiegłego roku kiepskie samopoczucie, badania etc, potem psychiatra, próby wprowadzania antydepresantów bez powodzenia, długi czas na benzo, wyjście z benzo i... do fatalnego samopoczucia dołączyły chyba te cholerne ataki, na początku nie wiedziałam, co jest. Teraz chyba dociera do mnie, że to ataki: mnie łapie jakby skurcz żołądka, potworny niepokój ruchowy, nie mogę wtedy siedzieć, muszę chodzić od ściany do ściany, mam wrażenie, że zaraz zwariuję, boli mnie w klatce, ale serce bardzo nie wali, zaczynam bardzo płakać, pali mnie skóra w ramionach. Koszmar. Coraz częściej się to zdarza. Czekam na psychoterapię.

    Nikita, bardzo chciałabym kupić tę książkę, ale chyba nigdzie jej nie ma.

  4. Hej, jest dziś trzeci dzień bez normalnego spania, wzięłam w nocy stilnox, żeby pospać raptem 3 godziny. Dziś czuję cały dzień, że właściwie umieram. Już niemal chwytam za relanium, żeby dożyć do pierwszej psychoterapii. Powiedzcie, jak dożyć. Czy mogę wziąć relanium czy umierać? Boli mnie żołądek bardzo, niewiele mogę jeść. Może coś poradzicie? Bez spania nie daję rady.

  5. Jerzy 62, zazdrościsz? tak całkiem szczerze to nie bardzo jakoś mogę uwierzyć, że psychoterapia może wyeliminować tak paskudne samopoczucie somatyczne. Nie mam wyjścia, zwyczajnie. Daję sobie jeszcze jakiś czas i głupią nadzieję. Wiem, że chyba długo nie wyrobię takiego fatalnego samopoczucia, a trwa to już prawie rok. Jerzy, próbowałeś psychoterapią? Zraziłeś się, nic to nie dało?

    Zastanawiam się, dlaczego w XXI wieku nie ma jakiejś pastylki wyłączającej lęk, ot tak po prostu. Czy nasze życie jest zbyt łatwe i dlatego nie radzimy sobie z własnym lękiem? Nasi przodkowie mieli piekielnie trudne życie a jednak "lękali się" z rzeczywistych powodów, walczyli o życie albo o byt, nie mieli czasu na "myślenie"? Gdyby tak wyłączyć (nad)wrażliwość, pewnie lepiej byśmy się czuli.

    Ryfka, dziękuję. Wiesz, tak myślałam, że koło roku będzie kiepsko, a potem pewnie też będzie kiepsko, bo przecież nie zaczęłam brać tych benzo ot tak rekreacyjnie. Niech to szlag.

    Przemek 44, jakie jest twoje zdanie na temat psychoterapii?

  6. Hej, bardzo Wam dziękuję za tę szybką reakcję! Jest fatalnie, macie rację, że to pewnie wciąż jedno i drugie. Nawet bym wolała, żeby to były odstawienne, a nie ta cholerna nerwica. Tak, oczywiście, nie mam wyjścia, zabieram się za psychoterapię - po zeżarciu całej "tablicy Mendelejewa" nic mi nie było lepiej. A każdy "specyfik" dawał swoje uboki. Lamotryginy, pernazyny, prometazyny, lewomepromazyny itd., które brałam w trakcie odstawki lorafenowej miały poprawić sen, który całkowicie gdzieś się podział. Wprowadzane antydepy rozwalały mnie na całego - w sensie byłam bardziej chora niż przed ich braniem. Mianseryna zamiast działać sedatywnie, pobudzała itd. Wszystko do d. Po odstawce lorafenu (za pomocą diazepamu) przyszła pora na odstawienie lamotryginy, po podrażnieniu żołądka także tamtych wszystkich prometazyn itd.

    Teraz stawiam na psychoterapię, ale samopoczucie jest aktualnie okropne. Dlatego prośba do Was o info. Bo od odstawki benzo mijają już a może dopiero?) trzy miesiące, reszta miksów około 1,5 miesiąca, z wyjątkiem stosowanej doraxnie miansy i prometazyny na sen, które i tak już nie działały. Sen był raz lepszy, raz gorszy. Ale od paru dni jest wszystko gorzej. Dlatego zależało mi, żebyście napisali jak długo te cholerne odstawienne mogą dobijać, i czy możliwe, że było już choć odrobinę lepiej, a teraz jest po prostu potwornie.

    Martwię się, że w takim stanie fizycznym: nie jem, nie śpię (dziś ratowałam się zolpidemem) psychoterapia nie da efektu.

    Mam tak, że jak mi źle fizycznie to nie mogę już się na niczym skupić. Jest tylko fizyczność, cierpienie i błaganie w duchu, żeby to się wreszcie skończyło. Czy mogę tu teraz częściej wpadać, czy moje marudzenie nie będzie wkurzać? Bardzo mi teraz potrzebne wsparcie, ale to znacie przecież. Dzięki bardzo.

  7. Mam do Was wielką prośbę, właściwie zwracam się o pomoc. Już pisałam wcześniej o moim problemie ze stanem depresyjno-lękowym, testowano na mnie różne antydepresanty (bez powodzenia, uboki były nie do wytrzymania) i każdorazowo wspomagająco lorafen, z którego wychodziłam i wyszłam. Wspomagająco podczas odstawiania dostawałam stabilizator nastroju, przeróżne neuroleptyki i mianserynę. Na sen głównie. Zaczął doskwierać bardzo żołądek i przestałam brać z każdym dniem tę całą chemię. Jest mi coraz gorzej.

    Mam do Was ogromną prośbę, napiszcie, czy to co się teraz ze mną dzieje - żołądek przekręcony na drugą stronę, ciągłe nudności, nie mogę nic jeść, brak snu, ból głowy i ciała - mięśni, stawów, ciągłe dygotanie przy ruchach, gorąco i poty, dreszcze, palenie skóry w ramionach, słabość i drętwienie końcówek palców u rąk, myśli, żeby to już wszystko się skończyło czy to mogą być odstawienne?

    Nie mogę sobie znaleźć miejsca, ani leżeć ani siedzieć. Chcę, żeby to się skończyło, mam okropne myśli, Wiecie jakie.

    Moja prośba jest następująca: czy ktoś może potrafiłby mi odpowiedzieć, czy może to są objawy odstawienne jeszcze, może po benzo? może tego koktajlu leków, jakimi mnie faszerowano? Błagam Was o info. czy ktoś mógłby napisać z własnego doświadczenia. Jeśli to odstawienne to może jakoś dam radę, bo jeśli tak ma teraz wyglądać moje życie, to nie dam rady. Napiszcie proszę jak długo u Was to trwało i czy mieliście stan jakbyście umierali. Już nie daję rady. :(

  8. dojenta, witaj, to naprawdę trudne kiedy partner jest "normalny" ;-) i biedaczysko nie wie, co się dzieje. Mam podobnie.

    Od kiedy bierzesz ten pramolan? Czy coś Ci daje? Ja zaczęłam, ale nie mogłam spać, a bardzo mi zależy na czymś, co pozwoli trochę pospać. Jak po nim śpisz?

×