Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kitam

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Kitam

  1. To nie prawda, dystymię da się wyleczyć. 70 procent pacjentów zostaje wyleczonych dzięki farmakoterapii i psychoterapii. Ja od małego miałem problemy z przystosowaniem się do świata. Zawsze miałem wrażenie, że inni mają coś czego ja nie mam więc głównie moje zachowania były podpatrzone u innych - wmawiałem sobie że jak będę zachował się jak inni (mimo że tego nie czuję) będzie ok. Teraz wiem, że to czego mi brakowało to kwestia przeżywania rzeczy, a głównie chodzi o radość. Po prostu nie miałem w sobie tego mechanizmu, albo działał bardzo słabo. Większość czasu czułem się źle albo nic nie czułem albo wszystkie moje 'emocje' wydawały się udawane. Ja się cieszę że w końcu dowiedziałem się że to może być dystymia - co za ulga! Całe życie nie wiedziałem co mi jest i to mnie przerażało. Czemu nie potrafię się z niczego cieszyć? Docenić swojej rodziny? Dlaczego nie cieszę się ze swoich znajomych? Dlaczego z nikim nie czuję sie związany? Dlaczego nie potrafię prowadzić intymnych relacji i czemu zawsze czuję się wyobcowany? Dlaczego wszystko jest szare i bez sensu? A ta wiadomość tłumaczy to wszystko i daje mi nadzieję że moje życie wygląda tak z powodu nieleczonej choroby psychicznej. Póki co pracuję nad schematami myślowymi z psychoterapeutką.. i kiedy docieram do sedna sprawy nagle zaczynam rozumieć że nauczyłem się pewnego schematu. Ale istnieją też inne schematy, które umożliwiają cieszenie się z życia. Tylko trzeba się ich nauczyć a przede wszystkim doświadczyć. Dlatego bardziej wierzę w terapię niż w leki, bo to usuwa przyczynę złego samopoczucia - niszczące myślenie. Czemu Truchło nie możesz pójść na leczenie? Jakbyś złamał nogę to byś nie szedł do lekarza? To jest znacznie poważniejsza sprawa niż połamane kości a jednocześnie choroba KTÓRĄ MOŻNA WYLECZYĆ jak każdą inną. Tylko trzeba się nią zająć przy pomocy profesjonalistów. Polecam książkę Alexandra Lowena - Ciało i Depresja. Dzięki niej nauczyłem się płakać i złościć. Uwierzcie mi, po dwudziestu latach nie odczuwania praktycznie żadnych większych emocji to uczucie że jednak żyjesz (i zawsze żyłeś) i masz duużo emocjonalnych zaległości do nadrobienia.
×