Skocz do zawartości
Nerwica.com

DariaK88

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez DariaK88

  1. @Scarlet1989, ogromnie Ci współczuję! Trzymam za Ciebie kciuki! Mam potrzebę pochwalić się Wam- udało mi się po znajomości pójść na terapię. Jestem już albo dopiero po drugim spotkaniu i mam się naprawdę lepiej:)
  2. Dzięki dziewczyny! Jestem ciekawa, dlaczego "Uratuj mnie" nie przypadła Wam do gustu? Kurczę, ciężko z dostępnością "Chcę być kochana..." W empiku brak, na allegro też, merlin też już niedostępne. Nie mam pomysłu, gdzie jej szukać jeszcze.
  3. Tak, prywatnie. Nie jestem ubezpieczona, bo nie opłacam ubezpieczenia, więc nie należy mi się korzystanie z NFZ. Dziękuję za polecenie książki! Zaraz postaram się ją zamówić. Aktualnie czytam "Uratuj mnie" Rachel Reiland.
  4. @abstrakcyjna, ogromnie dziękuję Ci za odpowiedź! Nie wiem jeszcze w jakim nurcie terapia, bo jak narazie jestem po wstępnym kontakcie z psychoterapeutka- bez konsultacji. Ona jest teraz na urlopie, stąd zgłosić się do niej mogę dopiero po 26tym. Oczywiście, jestem zainteresowana! Jaka to książka?
  5. @abstrakcyjna, nie byłam. Nie byłam też nigdy w terapii. Boję się leków, z drugiej strony boję się, jak to może się skończyć. Być może to banalne pytanie, ale jeśli zdecydowalabym się pójść do psychiatry, to po pierwszej wizycie jest szansa na leki? Czy jeśli powiem mu o swoich myślach, nie wyśle mnie do szpitala?
  6. Witajcie! Mam na imię Daria, 27 lat. Postaram się pokrótce opisać moją historię i od razu zaznaczę, że nie oczekuję diagnozy, a doraźnej pomocy. Wychowała mnie babcia, z którą zerwalam kontakty, ojciec się wyparł- nie znam go, z matką tak naprawdę kontakt nam dopiero od dwóch lat, wcześniej. Wcześniej rzadko pojawiała się w moim życiu, na kilka lat w ogóle zniknęła i nie kontaktowalysmy się. Nie będę opisywać, jak byłam traktowana przez babcię, bo to temat na książkę. Aktualnie jestem w związku od 2,5 roku i...właśnie:) Nasze kłótnie, to stek wyzwisk, bicie, rzucanie przedmiotami z mojej strony. Potem oczywiście wszystkiego żałuję. Zniechecam partnera do siebie, krzyczę, jak bardzo nie chce mi się żyć, obmyslam jak to zrobić. Chcę, żeby wiedział, że to planuje. Potrafię wyjść z domu, wchodzić na ulice na czerwonym świetle. Chwilę po tym, jak w awanturze bardzo go nienawidzę, chce się do niego tulic, bo jest dla mnie najważniejszy na świecie. Po którejś takiej awanturze, on nie wytrzymał i powiedział, że chce się rozstać. Po długiej rozmowie stwierdziliśmy, ze muszę iść na terapię, bo chcę zmiany. Nadal jesteśmy razem, jednak ja mam ogromną potrzebę ciągłego kontaktu z nim. Wariuje, jak nie napisze do mnie ani jednej wiadomości co 2-3h, jak jest w pracy. Mam wtedy myśli, że mnie zdradza, że naprawdę mnie unika. A on po prostu pracuje. Wczoraj np wracając z pracy, na moje zapytanie, czy mam wstawiać makaron na kolację, odpowiedział, ze nie jest głodny. Teraz wiem, ze po prostu miał prawo nie być głodny z różnych powodów. Wczoraj cisnelam tym makaronem do śmietnika i się rozryczalam. W kontaktach z przyjaciółmi, choć mam ich niewiele, oczekuję, że będą na każde moje zawołanie- jesli tak nie jest, płaczę, mam czarne myśli, czuje, że nie jestem dla nich ważna, obrażam się i nie odzywam do nich kilka dni lub tygodni. Często na zawsze zrywam kontakty ze znajomymi, którzy byli dla mnie ważni. Sama ze sobą mam się różnie. Bywam totalnie nieśmiała, a niekiedy potrafię być duszą towarzystwa. Nastroje zmieniają mi się, jak w kalejdoskopie. Często jest to spowodowane sytuacjami, czasami dzieje się tak po prostu, bez powodu. Często płaczę, dużo banalnych rzeczy mnie wzrusza. Np ojciec spacerujacy z dzieckiem. Na wizytę u psychoterapeutki czekam po 26 sierpnia. Zwracam się z prośbą o pomoc doraźną (o ile można taka nazwać w ogóle w przypadku pracy nad zmianą). Co robić, gdy nadchodzą czarne myśli? Jak reagować? Pomóżcie...
×