Witam!
Mam 18 lat i ostatnio mam poczucie znużenia, ogarniającej mnie pustki, wewnętrznego niepokoju, smutku, a nawet nie widzę sensu dalszej egzystencji na tym zdemoralizowanym, pustym świecie- żeby było jasne nie mam żadnych myśli samobójczych ani innych tego typu rzeczy. Po prostu myślę, że to co mnie czeka w przyszłości w życiu nigdy nie da mi szczęścia, satysfakcji. Praca rownież , ten system monetarny na którym to wszystko się opiera, a ja lubię pomagać innym za tzw. "Free" jako wolontariuszka... Nie widzę dla siebie przyszłości
Ogólnie jestem człowiekiem bardzo nerwowym, wiele rzeczy mnie irytuje, chodź nie zawsze to pokazuje, chociaż potrafię też być nadzwyczaj spokojna...
Nie potrafię okazywać uczuć, a właściwie się tego wstydzę(przytulania itp...), rodzice mówią, że jest ze mnie kaktus... Niekiedy mam ochotę coś wyrazić, ale nie potrafię się przełamać i nie wiem czy jest to na miejscu. Jak ktoś np. jakaś znajoma, ktoś z rodziny przytuli mnie nawet na powitanie jestem sztywna...
Nie mam właściwie żadnego kontaktu z rówieśnikami. Wolę towarzystwo dorosłych(40+).
A głownie jednej osoby, bardzo specyficznej zresztą, która ma takie same zainteresowania jak ja, chodź czasem ta osoba bardzo mnie rani, np. gdy mnie pomija(bo przecież jestem dużo młodsza), ale mimo wszystko C hciałabym jaknajwiecej czasu spędzać z tą osobą, nie wiem dlaczego. Czuje się wtedy dobrze.
Mam wrażenie, że ludzie mnie wykorzystują, są mili tylko gdy czegoś ode mnie chcą, jakiejś pomocy itp, bo wiedzą, że na mnie można polegać , jednak w towarzystwie lub, gdy ktoś coś organizuje nikt o mnie nie pamięta, nawet mnie nie zaprosi. Pózniej osoby które były np. na zorganizowanej imprezie pytają się mnie dlaczego mnie nie było, to robi mi się przykro... a ja nigdy o niczym nie wiem.
Nikomu w sumie nic nie robię, a czuje dziwny dystans między rówieśnikami, zawsze się na mnie dziwnie patrzą, obcinają wzrokiem.
Nie wiem co mi jest... Może to zalażek depresji, czy zaburzenia osobowości ?