Skocz do zawartości
Nerwica.com

Weroncia1309

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Weroncia1309

  1. Ja sobie nie radzę z nią w ogóle . Jest powodem mojego smutku , mojego stanu . Brzydzę się sobą przez pryzmat tego co było kiedyś. Ogólnie ostatnie dwa lata są dla mnie udręką . Czasem ośmieszania się i niekontrolowania samej siebie ... Boję się co myślą o mnie byli znajomi , co ogólnie myślą ludzie , bo kompromitowałam się okropnie nie raz . I codziennie płaczę przeżywając wszystko na nowo , odpycham od siebie jedyną osobę , której na mnie zależy. I czuje się coraz gorzej.

  2. Ja staram się żyć tym, co jest teraz. Z terapii wyniosłam przekonanie, że jedyne, co można robić z przeszłością, to ,,obracać ją w myślach", rozpamiętywać, przeglądać... I nic z tego nie wynika.

    To samo zresztą z przyszłością. Nasze działania mają charakter wyłącznie doczesny.

    Przyjelam takie myślenie, bo zbyt wiele czasu w ciągu dnia zajmowało mi umartwianie się i obawy o przyszłość, jak i rozpamiętywanie przyszłości. Nie wiem, na ile w sytuacji ,,fizjologicznej" (bo moją nazwałabym jednak patologiczną) myślenie to jest słuszne.

     

     

    Masz racje , że nic się nie da zrobić z przeszłością , tylko że są chwile które nie tylko ty pamiętasz , o których chce się zapomnieć , a przez które ludzie patrzą na ciebie inaczej . Ja sobie nie mogę poradzić właśnie z taką myślą .

  3. Mnie przeszłość okropnie męczy i to pod dwoma względami . Po pierwsze przypominam sobie chwile , kiedy byłam całkiem inną osobą, szczęśliwą , towarzyską , ufną , miałam cel w życiu i do niego dążyłam . Byłam tak żywa i ciągle przebywałam z ludźmi , nie widziałam w nich wrogów , nie interesowało mnie co o mnie sądzą , po prostu byłam sobą . W każdym widziałam dobro , starałam się pomagać każdej napotkanej osobie , dlatego też ludzie bardzo często mi się zwierzali . Teraz nie mam ani celu w życiu , ani szczęścia , nie lubię spotykać się ze znajomymi a każda napotkana osoba wydaje mi się jakby mnie oceniała , obgadywała , krytykowała , czekała tylko na moje potknięcie . Nie lubię już przebywać z ludźmi . Tak bardzo tęsknię za tamtą osobą , że każde takie wspomnienie mnie dobija . A po drugie jak nie myślę o dobrych chwilach , tą są te złe , tyle błędów popełniłam , tyle rzeczy chciałabym zrobić inaczej , za tak wiele sytuacji mi wstyd , co dobija mnie jeszcze bardziej . Nie lubię więc wspomnień i nie radzę sobie z przeszłością a przez to nie potrafię radzić sobie ani z teraźniejszością ani przyszłością .

  4. a ja juz zglupiałam i na dzień dzisiejszy nie mam ochoty nic z tym zroobić.

    Przez chyba dwa dni bylo całkiem nieźle, a dziś znów dół.

    Ja nie potrafię normalnie funkcjonować.

    Po co się wysilać, robic postępy? Upadek z wysokości bardziej boli.

    Mam do siebie pretensje, że w ogóle przeszlo mi przez myśl, ze będzie dobrze i że dam radę.

    Już mi się nie chcenic robić.

    Znow siebie nie znam, nie wiem co mnie cieszy i czego chcę.

    Zdecydowalam się na przyjmowanie psychotropów(4 dzień) a po nich jest jeszcze gorzej.

     

     

    Niestety czuje się tak samo , nie mam już siły walczyć . Szkoda mi tylko mojego chłopaka który ciągle przy mnie jest i musi patrzeć na to co się ze mną dzieje . Próbowałam wrócić do tego kim byłam wcześniej i dla siebie ale też dla niego i właśnie ostatnio spadłam znowu i już nie mam siły się podnosić , to zbyt bardzo boli.

  5. Witam , ostatnio mam problemy , które trwają już jakiś rok , nie potrafię poradzić sobie sama ze sobą . W moim życiu zaistniały ogromne problemy , moja mama zachorowała , musiałam nagle zająć się zarówno nią jak i dziadkami . To było ponad rok temu , miałam 18 lat. Od tej pory , nie potrafię się pozbierać . Mam na głowie wszystko , studia , mamę( i jej chorobę ) jak i dziadków . Wszystko się zmieniło od tamtej pory. Nie mam ochoty wstawać z łóżka , ciągle płaczę , nawet jeśli powód nie jest duży , nie mogę w nocy spać , usnąć , bo mam poczucie ogromnego lęku przed następnym dniem ... Wgl od ostatniego roku , nie mogę pozbyć się tego poczucia lęku , jakby stresu . Nie chce i boję się rozmawiać z ludźmi ... Nie chcę spotykać się ze znajomymi, nie widzę żadnego dobrego scenariusza na przyszłość , nic mnie nie cieszy . Nawet te dobre scenariusze mnie nie cieszą . Czuję się tak bardzo bezsilna i przestraszona . Najgorszy jest ten lęk . Próbuje pozbyć się tego od roku , zmuszać sie do wszystkiego , do rozmowy , do spotykania ze znajomymi , nawet jeśli tego nie chcę . Radzę sobie na studiach, wszystko po kolei zaliczam , chociaż nie widzę sensu w tej nauce. Robię wszystko żeby wrócić do normalnego życia , ale kiedy przychodzę do domu , kiedy mam chwilę sama dla siebie wszystko wraca . Już teraz boję się być sobą .... jak z kimś rozmawiam boję się że zrobię coś nie tak , mam wrażenie jakby wszyscy byli przeciwko mnie , jakby każdy z kim mam bliższy kontakt mnie oceniał , obgadywał ...dlatego też nie chcę rozmawiać z nikim. Nie mam żadnego celu , nie widzę żadnego sensu . Za każdym razem kiedy mówię sobie , że mogę sobie z tym poradzić , kiedy próbuje , przegrywam . Przed snem analizuje całe moje zachowanie w ciągu dnia i zawsze widzę że coś zrobiłam nie tak , i nie chce robić tego więcej .

×