Skocz do zawartości
Nerwica.com

haha-not-so-much

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez haha-not-so-much

  1. Dziękuję za odpowiedzi.

    Trochę ruszyłam do przodu - zapisałam się na psychoterapię. Zobaczymy co z tego wyniknie...

     

    Lekarz zmienił mi leki z Citabaxu na Bioxetin; mam obawy, bo coś kiepsko się czuję ostatnio (mdłości, osłabienie... ogólnie jakoś dziwnie).

     

    Leki z tego co wiem niewiele się od siebie różnią, czy więc możliwe jest odczuwanie przeze mnie skutków odstawienia?

  2. Ja ćwiczę TRE Berceliego regularnie.

    Zaczęło się od tego, że z niewiadomej przyczyny bolały mnie plecy, głowa, okolice przepony. Przy każdej niemal sytuacji "stresowej" (wystarczyło wyjście z domu) potwornie drżałam. Nikt nie potrafił mi pomóc. Trafiłam w końcu na TRE.

     

    TRE pomogło mi lepiej zrozumieć swoje ciało, dzięki drżeniom powoli zaczęły znikać męczące mnie bóle. Ponadto nie trzęsę się jak galareta gdy się stresuję. Robię to kiedy jestem sama, w domu. Kiedy mogę się wytrząść do woli, wykrzyczeć. Nie jestem w tej kwestii jakąś specjalistką, ćwiczę pod okiem trenera i wiem, że samemu jest ciężko się w to wgryźć.

     

    Dodam tylko, że jestem w trakcie terapii i testów. Nie wiem do końca skąd we mnie się to wzięło i czy mam PTSD.

  3. Już jakieś pół roku śledzę wasze forum, aż w końcu postanowiłam przestać się chować :)

     

    Dwa lata temu po licznych - dużych i małych - napadach stwierdzono u mnie padaczkę, na którą do dziś biorę leki. Po czasie neurolog stwierdził lekką depresję a obecnie żyję z diagnozą nerwicy lękowej. Dołożono mi Xanax i Citabax.

    Nie mam już napadów lęków, które, jak sobie uzmysłowiłam, trwały od jakichś 15 lat (obecnie mam 24), jednak nie wszystko jest ok. Może doszukuję się dziury w całym, ale odkąd biorę leki czuję że jestem inną osobą. Szczęście wydaje się być.. plastikowe, sztuczne. Wydaje mi się, że straciłam spory kawałek siebie. Jak gdybym zrosła się ze smutkiem, był on ważną częścią mnie samej, bez którego jestem nikim.

    Mam już trochę dosyć słuchania psychiatry, który w kółko powtarza "myśl sobie że jesteś zdrowa i uwierz w to".

    Czy to takie proste jak wszyscy mówią?

    Czy Wam udało się tak po prostu to "zwalczyć"?

    Dodam, że mam jeszcze lekkie natręctwa i napady autoagresji, czyli tak do końca wyleczona chyba nie jestem. Na psychoterapię mnie nie stać, więc próbuję coś zdziałać siłą woli. Da się? :)

×