Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ragnarok

Użytkownik
  • Postów

    36
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Ragnarok

  1. Cześć, mam problem, bo od 2 miesiący rozwija mi się dosyć intensywna relacja z dziewczyną z DDA i mimo tego, że zaczynam się angażować to nie mogę jej zaufać. Chcę podsumować kilka faktów i fajnie jakbyście dali swoją opinię na ten temat :) Na zewnątrz dziewczyna się wydaje być wulkanem energii, uśmiechnięta i ciagle do wszystkich zagaduje. Nic dodać nic ująć. Praktycznie od pierwszego spotkania chciała mi coś wyznać, ale dopiero niedawno się przyznała, że miała ojca alkoholika. Zmarł, bo "kochał ją, ale bardziej kochał alkohol" - w tym momencie zapaliła mi się czerwona lampka. Z jednej strony podkreśla, że nie ufa facetom i to faktycznie czuć. Z drugiej strony ma praktycznie samych kolegów i mocno się angażuje w kontakty z nimi - jednocześnie narzekając, że faceci ciągle coś od niej chcą." Wierze, że pewne rzeczy może robić nieświadomie i ma taką wrodzoną kokieterię w sobie. Muszę przyznać, że jest zaangażowana w kontakt, ale taka dziwne obawę, że ta nasza relacja wcale nie musi być tak wyjątkowa jakbym chciał. Być może jest nawet jedną z wielu. Meczy mnie to, bo czuje, ze zaczynam o tym toksycznie rozmyślać. Wyrzucam sobie, że pojawia się taka zazdrość wrecz(?), ale nie mogę pozbyć się tego wrażenia, że ten mój brak zaufania płynie z jakiejś niezwykle głębokiej intuicji... Jakieś rady? :)
  2. Ragnarok

    Nie mogę jej zaufać.

    Cześć, mam problem, bo od 2 miesiący rozwija mi się dosyć intensywna relacja z dziewczyną z DDA i mimo tego, że zaczynam się angażować to nie mogę jej zaufać. Chcę podsumować kilka faktów i fajnie jakbyście dali swoją opinię na ten temat :) Na zewnątrz dziewczyna się wydaje być wulkanem energii, uśmiechnięta i ciagle do wszystkich zagaduje. Nic dodać nic ująć. Praktycznie od pierwszego spotkania chciała mi coś wyznać, ale dopiero niedawno się przyznała, że miała ojca alkoholika. Zmarł, bo "kochał ją, ale bardziej kochał alkohol" - w tym momencie zapaliła mi się czerwona lampka. Z jednej strony podkreśla, że nie ufa facetom i to faktycznie czuć. Z drugiej strony ma praktycznie samych kolegów i mocno się angażuje w kontakty z nimi - jednocześnie narzekając, że faceci ciągle coś od niej chcą." Wierze, że pewne rzeczy może robić nieświadomie i ma taką wrodzoną kokieterię w sobie. Muszę przyznać, że jest zaangażowana w kontakt, ale taka dziwne obawę, że ta nasza relacja wcale nie musi być tak wyjątkowa jakbym chciał. Być może jest nawet jedną z wielu. Meczy mnie to, bo czuje, ze zaczynam o tym toksycznie rozmyślać. Wyrzucam sobie, że pojawia się taka zazdrość wrecz(?), ale nie mogę pozbyć się tego wrażenia, że ten mój brak zaufania płynie z jakiejś niezwykle głębokiej intuicji... Jakieś rady? :)
  3. Ragnarok

    Cześć

    Cześć :-) Mam mały problem sercowy, ale nie bardzo chce się z tym uzewnętrzniać. Szczerze to pomyślałem sobie dzisiaj, że z chęcią bym porozmawiał o tym z kimś kto mnie nie zna, kto będzie miał w miarę obiektywne spojrzenie. Sprawa jest banalna, ale z jakiś niezrozumiałych przyczyn trochę wpadłem w "dołek". Jakby ktoś miał chwilę żeby udzielić mi swojej to podaję swoje gg: 57836390
  4. Mój wiek to 23. A co do "ustatkowania" to może za tym nie idzie jeszcze małżeństwo czy dzieci, ale wszystkie pary już planują tego typu rzeczy, mają terminy ślubu i tak dalej. W sumie może skorzystam. Jakieś wskazówki dla nowicjusza?
  5. Kto Ci każe z dziewczynami w "Twoim wieku"? Kurcze, zawsze chciałem ze starszą kobietą. Starszą, tj. 30stką, ale to chyba nie moje progi...
  6. Pewnie masz rację. Chociaż powiem szczerze, że fakt otaczania mnie przez same pary, trochę wywołuje we mnie presję, poczucie osamotnienia i głupiego myślenia "co jest ze mną nie tak?".
  7. Czołem! Zdaję sobie sprawę z tego, że temat może brzmieć bardzo komicznie, ale problem w istocie całkiem poważny. Od nastolatka już mnie nosił testosteron i libido mam od zawsze bardzo, bardzo wysokie. Gdzieś po drodze w wieku dojrzewania pojawiła się masturbacja. Kilka razy miałem okres takich ciągów, że robiłem to nawet kilka razy dziennie, ale zazwyczaj było to związane z dużym stresem. Potem różnie, w zależności od potrzeb. Od trzech tygodni postanowiłem jednak zrezygnować z tej czynności całkowicie, a przynajmniej do czasu kiedy ręka nie stanie się wygodną alternatywą. Oczywiście już po takim czasie widzę dużo pozytywów takich jak więcej energii, większa otwartość na dziewczyny, a nawet pewność siebie poszła do góry? Jedyne co mnie przeraża to chcica na seks. A są takie momenty, że po prostu nie mogę przestać o tym myśleć i muszę się nie wiem jak powstrzymywać. Najchętniej bym po prostu (przepraszam za określenie) zaruchał, ale moje środowisko to raczej osoby bardzo "ustatkowane"i same pary dookoła. Okazji, aby poznać kogoś nowego na przelotną znajomość praktycznie nie mam. Doszło do tego, że aż rozważam skorzystanie z usług prostytutki albo coś. Tak zbaczając z tematu, to niby się tyle narzeka, że młode osoby są takie rozwiązłe, a ja mam wrażenie, że momentami jesteśmy bardziej wstrzemięźliwi czy konserwatywni niż np. nasi rodzice, wujkowie. Chciałbym mieć jakąś koleżankę, z którą po prostu bym mógł poznawać swoje granice i jej, ale dziewczyny w moim wieku to straszne cnotki albo wymagają bóg wie czego za swoją atencję.
  8. Tak, wspominała o superwizji. Generalnie mam takie podejście do terapii, że staram się wszelkie moje reakcje negatywne wobec terapeuty przeanalizować kilka razy, bo wiem, że osoba po drugiej stronie ma więcej doświadczenia i wiedzy niż ja. Mam nadzieję, że nikt nie wytrze butów w moje ubrania.
  9. Trochę mi też przeszkadza nagrywanie sesji. Na drugim spotkaniu celowo odmówiłem, bo chciałem sprawdzić jej reakcję. Nic nie powiedziała, ale po spotkaniu jednak zaczęła mnie przekonywać żebym wyraził na to zgodę. Może to paranoja, ale nie chciałbym żeby kiedyś takie nagrania wyciekły.
  10. Nie chodzi o to, że mnie zabolało. To mój pierwszy kontakt z terapią i nie mam zbytniego doświadczenia. Płacę 150 złotych za godzinę rozmowy, dlatego chciałbym mieć pewność, że rozmawiam z profesjonalistą. Opisane zachowania wzbudziły moje wątpliwości, a tutaj są osoby bardziej doświadczone niż ja. ;-))
  11. Cześć. Rozpocząłem niedawno terapię i na ostatnim spotkaniu wydarzyły się dwie sytuacje, które zasiały we mnie sporo wątpliwości. Podczas rozmowy omawialiśmy jedną z sytuacji dotyczący mnie i mojej Mamy, po czym zostałem zapytany o swoje odczucia względem tej historii. Odpowiedziałem, że byłem wtedy "wkurwiony". Zostałem nagle pouczony, że nie mam przeklinać, a raczej to była reprymenda. Teraz sobie o tym myślę i nie podoba mi się to. Z jednej strony mam mówić o odczuciach, a jak o tym mówię w końcu to zostaje to ucięte. Nie wiem czemu, ale intuicja mi mówi, że tak nie powinno być. Nie bez powodu użyłem słowa wkurwiony, a nie np. poirytowany. Dodatkowo odczułem, że jest delikatnie zniechęcona tym, że użyłem przekleństwa, ale nie zostałem nawet poinformowany na początku terapii o tym, że nie można takich słów używać. Druga kwestia to komentarz na koniec spotkania. Z uwagi na swoje obowiązki w pracy mam bardzo pokręcony terminarz i muszę żonglować czasem, co także się odbija na terapii. Kiedy przełożyłem kolejny termin to powiedziała, że "ze mną nic nie może być normalnie". Z jednej strony widziałem, że nie ma złych intencji, ale użycie takie sformułowania w gabinecie terapeutycznym nie jest zbyt fortunne i profesjonalne... Co o tym wszystkim sądzicie?
  12. Ten wątek zrobił się żałosny i to wyłącznie z powodu autora. ramos22 stworzyłeś temat, zadałeś pytania i otrzymałeś odpowiedzi. A teraz urządzasz jakiś stream. Czego oczekujesz? Mamy ją linczować za każdą wiadomość? Czy Ty nie jesteś przypadkiem masochistą, bo mam wrażenie, że z jednej strony ranią Ciebie jej jej wiadomości, ale z drugiej masz jakąś nieopisaną satysfakcję, że laska za Tobą się ugania. Wiesz dlaczego to przysłowiowe "chamy i dupki" tak często zaliczają? BO SIĘ ZA SIEBIE NIE OGLĄDAJĄ. Nie wyszło z jedną, to próbują dalej i dalej. Gdyby tak rozdrapywali i przeżywali każdą dziewczynę nieudaną i jej wiadomości jak TY teraz, to by nie mieli takiej opinii jaką mają. :-)) Przemyśl to sobie.
  13. Szczerze powiedziawszy to bałbym się otwarcie z nią o tym porozmawiać. Bardzo bierze do siebie takie rzeczy. Nie okazałby złości, ale jakieś znaki w postaci wycofania się czy coś by były. Tj. czasem coś tam przebąkuję, że "K" nie możesz się tak dla wszystkich wypruwać, a ona tylko, że "wszyscy jej to mówią, że ma za dobre serce". Sam nie wiem. Kiedyś bardzo mi się rzuciło w oczy, że ona mówi, że się cieszy, bo jej życie jest "idealne". To słówko mnie zaintrygowało. Dobrze jak postrzegasz swoje życie jako szczęśliwe, dobre, ale idealne? Nie wiem dlaczego, ale budzi to we mnie jakieś ambiwalentne odczucia.
×