Witam,jestem tu nowa.
Zarejestrowałam się na forum gdyż mam trochę problemów, które również wiążą się z reakcjami nerwicowymi i depresją.
Mam chłopaka z którym są spore problemy.Kocham tego kretyna ale już nie wiem co mam z nim zrobić.
Ma problem z piciem,czasami bywa że sięga po alkohol raz w tygodniu (z tego co wiem) , lecz coraz częściej jest tak że pije co drugi dzień albo i codziennie.Nie są to duże ilości ,ale zawsze.Oczywiście on tego nie przyjmuje do wiadomości i twierdzi że się czepiam.
To odbija się na naszych relacjach,które są coraz gorsze.Jakiś czas temu dowiedziałam się że mam padaczkę.Po ostatnim ataku dochodziłam do siebie tydzień i był on spowodowany nadmiernym stresem.
To dobry chłopak,bardzo go kocham ,mieszkamy 2h drogi od siebie więc nie widujemy się codziennie tylko raz na jakiś czas,tylko zdaje się że się nie nadaję dla niego,bo mnie nie słucha ,olewa moje prośby.
Nie ukrywam , jestem w dużym dołku,bo wiem że chyba muszę mu postawić ultimatum - albo alkohol i kolesie od picia albo ja.
Generalnie,sama choroba sprawiła że zagubiłam się we wszystkim.
Przy tym wszystkim odzywa mi się nerwica i depresja,ściska mi się żołądek,od stresu chudnę przez co ważę coraz mniej oraz straciłam chęć do życia.Czasem myślę,że dobrze byłoby gdybym straciła świadomość (tracę ją czasami,nie upadam ani nic ,po prostu nie pamiętam co działo się przez kilka sekund albo tracę kontakt z otoczeniem) kierując się na jezdnie albo po prostu żebym dostała takiego ataku,by się więcej nie obudzić.Bo ostatni praktycznie taki był,bo nie oddychałam,gdyby nie osoba obok która starała się mnie przebudzić,możliwe że dziś nie pisałabym do was.
Można powiedzieć - skoro aż tak nie chcesz go stracić, to olej jego picie.Łatwo mówić,mój ojciec pił tak jak i on i wiem co to przynosi.
Po prostu odsuwam się od życia,są ładne dni - nawet nie mam ochoty wyjść, pieprzę to słonce które razi mnie w oczy,jest mi zimno,chce mi się spać i jeszcze czekają mnie idiotyczne egzaminy.
Chyba czas dać sobie spokój z sobą samą, bo może to ja stanowię główny problem i stoję mu na drodze do szczęścia.Może to ja przesadzam i lepiej byłoby mu z taką, co będzie mniej przewrażliwiona , która nie będzie chora,będzie miała bogate życie towarzyskie.
Bo ja jestem sama.