Skocz do zawartości
Nerwica.com

szatz

Użytkownik
  • Postów

    306
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez szatz

  1. ona5 Najlepiej spróbuj psychologa.Wydaje się,że jesteś przemęczona i potrzebujesz odskoczni.Może stres związany z ciążą i porodem dopiero teraz zbiera żniwo.Poradż się specjalisty.Nie zostawiaj tak tego,bo przygnębienie będzie się pogłębiać.Pozdrawiam :smile:

  2. Witaj phanteon!

    To dobre miejsce na wyrzucenie co Ci w duszy gra.Zawsze znajdzie się ktoś,kto "wysłucha".

    Co do Twoich rozterek stara prawda ludowa "jeszcze się taki nie urodził,co by wszystkim dogodził".Nie ma ludzi idealnych,wszystkowiedzacych.Wszystkim nie dogodzisz,a zadręczając się tym jesteś na najlepszej drodze do depresji.Musisz się nauczyć mówić nie,nie mogę ci pomóc,nie potrafię,nie wiem.Wiem,że to trudne,bo sama się tego uczę.Czasem wychodzi,czasem nie i wtedy znów wpędzam się w pułapkę,bo biorę za dużo na swoje barki.Wtedy nie daję rady się wywiązać z czegoś i wyrzuty sumienia.To napędza depresję,bo zaczyna się koło zamknięte.Nie dałam rady,bo jestem do niczego,depresja się pogłębia,a ja nie mogę się zczołgać z łóżka i w rezultacie robię jeszcze mniej.I tak to właśnie wygłąda (w skrócie).

    Jesteś jaki jesteś.Jesteśmy tylko niedoskonałymi ludżmi,a nie wszechmogącymi.Postaraj się to zaakceptować.

     

    Pozdro :smile:

  3. Witaj donkichot! (trafne pseudo)

    Ciężka sprawa,ale nie beznadziejna.Powiem Ci co zrobiła siostra mojego męża,kiedy nie chciał słyszeć o psychiatrze.Sama najpierw poszła do lekarza,opowiedziała o bracie i umówiła na termin.Poszła z nim.

    Idż do psychiatry,powiedz o co chodzi,on podpowie Ci też jak namówić żonę do podjęcia leczenia.Potem idż z nią na pierwszą wizytę.Życzę powodzenia :smile:

  4. cudzego" dziecka nie da się pokochać tak mocno jak swoje. Miłość do swojego dziecka jest instynktowna, nawet nie trzeba się nad nią zastanawiać, a w innym przypadku tak nie jest. Przykro mi często z tego powodu ale staram się zrozumieć. Tak po prostu jest i pewnie nie da się tego zmienić.
    myślę podobnie.Też się pogodziłam z sytuacją.
    Nie mozna kochac cudzego dziecka.

    Myślę,że można,tylko to bardzo trudne gdy ma się własne.Wierzę Ci i rozumiem.Mam wygodniej,bo jego dzieci muszę tolerować tylko w weekendy i one mnie uwielbiają,ale ne wiem jak by było codziennie,bo w niedziele po ich wyjeżdzie często wzdycham z ulgą.

    Myślę jak pyzia1,że na wdzięczność Alana musisz poczekać,aż wyrośnie.To przykre,ale prawdziwe.Trzymaj się.

  5. pepper dzielna dziewczyna.Bierz regularnie lek,nie zaglądaj za często do kieliszka(a właściwie to nie możemy sobie pozwolić w ogóle przy lekach,ale ja sobie pozwalam od czasu do czasu na lampkę wina,1 piwo,więc nikogo nie pouczam) i tak trzymaj.Nawet się nie spostrzeżesz jak lek zrobi swoje,a Ty znajdziesz siły,by się nie dać.Trzymaj się słońce!

     

    Cytat:

    też mam wrażenie, że jestem jedną chodzącą porażką

     

    W sumie ja też nie moge się wyzbyć takiego myślenia o sobie

    A ja myślę,że to gówno prawda.WSZYSCY JESTEŚCIE WIELCY.Żyjecie i walczycie i to jest Wasza wartość.Przesyłam wszystkim wielki i gorący :D

     

    [ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:42 pm ]

    pepper dzielna dziewczyna.Bierz regularnie lek,nie zaglądaj za często do kieliszka(a właściwie to nie możemy sobie pozwolić w ogóle przy lekach,ale ja sobie pozwalam od czasu do czasu na lampkę wina,1 piwo,więc nikogo nie pouczam) i tak trzymaj.Nawet się nie spostrzeżesz jak lek zrobi swoje,a Ty znajdziesz siły,by się nie dać.Trzymaj się słońce!

     

    Cytat:

    też mam wrażenie, że jestem jedną chodzącą porażką

     

    W sumie ja też nie moge się wyzbyć takiego myślenia o sobie

    A ja myślę,że to gówno prawda.WSZYSCY JESTEŚCIE WIELCY.Żyjecie i walczycie i to jest Wasza wartość.Przesyłam wszystkim wielki i gorący :D

  6. U mnie też nie wygląda to różowo.Mi jest łatwiej akceptować jego córki,bo to tylko weekendy.Trudno mi było tylko pogodzić się z nieporządkiem jaki po sobie zostawiają,bo pod tym względem to prawdziwe "diabły".Nie muszę mówić z jakim trudem przy mojej ciężkiej depresji utrzymuję porządek w domu,a po ich wizycie wszystko wygląda jak po huraganie.Ale z czasem nauczyłam się to "olewać".Pogodziłam się,że muszę kilka dni po weekendzie dochodzić gdzie co leży.

    Gorzej wygląda sprawa między moją córką a moim mężem.Nastąpiło starcie charakterów.No i to,że muszą się nauczyć na codzień ze sobą funkcjonować.On odzwyczajony od ciągłej obecności dziecka w domu,ona rozpieszczona(długo jedyne dziecko w rodzinie,odchowana przy babci),z postawą-"ja rządzę w domu i wokół mnie się kręci świat".

    On mówi,że czuje jakąś blokadę,że to nie jego dziecko.Bardzo się starał na początku dotrzeć do jej serca,ale podobnie jak Ty czuje niewdzięczność za wszystko co dla niej zrobił.Też się boję co będzie dalej,bo ona wkracza w trudny wiek.Jesli przyjdzie okres buntu,to będzie naprawdę ciężko.

    Dzieci potrafią być niewdzięczne,bo nie rozumieją poświęceń dorosłych.Czy Twój mąż rozmawia o tym jak się czujesz z Alanem? Ja staram się tłumaczyć mojej córce jak jej zachowanie odbiera mój mąż.Przynosi to efekty krótkotrwałe,do następnego wyskoku,kiedy znów muszę ratować sytuację.Niestety też nie mam na to złotego środka.Jednego się nauczyłam,że muszę natychmiast ostro reagować na jej odzywki,czy wyskoki,gdy mąż czuje się dotknięty.Brak odpowiedniej reakcji z mojej strony odbiera jak przyzwolenie.Niech Twój mąż spróbuje o tym rozmawiać z synem.Uświadomić mu jak Cię boli jego zachowanie.

    Życzę Ci cierpliwości i wytrwałości :smile:

     

    [ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:13 am ]

    U mnie też nie wygląda to różowo.Mi jest łatwiej akceptować jego córki,bo to tylko weekendy.Trudno mi było tylko pogodzić się z nieporządkiem jaki po sobie zostawiają,bo pod tym względem to prawdziwe "diabły".Nie muszę mówić z jakim trudem przy mojej ciężkiej depresji utrzymuję porządek w domu,a po ich wizycie wszystko wygląda jak po huraganie.Ale z czasem nauczyłam się to "olewać".Pogodziłam się,że muszę kilka dni po weekendzie dochodzić gdzie co leży.

    Gorzej wygląda sprawa między moją córką a moim mężem.Nastąpiło starcie charakterów.No i to,że muszą się nauczyć na codzień ze sobą funkcjonować.On odzwyczajony od ciągłej obecności dziecka w domu,ona rozpieszczona(długo jedyne dziecko w rodzinie,odchowana przy babci),z postawą-"ja rządzę w domu i wokół mnie się kręci świat".

    On mówi,że czuje jakąś blokadę,że to nie jego dziecko.Bardzo się starał na początku dotrzeć do jej serca,ale podobnie jak Ty czuje niewdzięczność za wszystko co dla niej zrobił.Też się boję co będzie dalej,bo ona wkracza w trudny wiek.Jesli przyjdzie okres buntu,to będzie naprawdę ciężko.

    Dzieci potrafią być niewdzięczne,bo nie rozumieją poświęceń dorosłych.Czy Twój mąż rozmawia o tym jak się czujesz z Alanem? Ja staram się tłumaczyć mojej córce jak jej zachowanie odbiera mój mąż.Przynosi to efekty krótkotrwałe,do następnego wyskoku,kiedy znów muszę ratować sytuację.Niestety też nie mam na to złotego środka.Jednego się nauczyłam,że muszę natychmiast ostro reagować na jej odzywki,czy wyskoki,gdy mąż czuje się dotknięty.Brak odpowiedniej reakcji z mojej strony odbiera jak przyzwolenie.Niech Twój mąż spróbuje o tym rozmawiać z synem.Uświadomić mu jak Cię boli jego zachowanie.

    Życzę Ci cierpliwości i wytrwałości :smile:

  7. Naprawdę współczuję.Nie wiem czego chcą takie kobiety,czego szukają.Mój obecny mąż też został tak potraktowany przez swoją byłą.Pierwszą zdradę też jej wybaczył,próbował wszystkiego,walczył rok czasu.Po 15-tu latach małżeństwa też nie powiedziała mu dlaczego.To samo co Twoja:juz cię nie kocham.Do dziś w chwilach słabości zadręcza się tym.Ona i dzieci były dla niego całym światem.Po rozstaniu też praktycznie został sam,bo spotykali się tylko z jej przyjaciółmi,z jej rodziną.Zaczął pić żeby zabić pustkę 4 ścian.Popadł w depresję.Próbował skończyć ze sobą.Wyciągnęła go siostra,która jedyna zauważyła co się z nim dzieje.Zaciągnęła do lekarza,po roku brania leków stanął na nogi.Po dwóch latach od rozstania zaczął próbować na nowo ułożyć sobie życie.Po kilku niepowodzeniach,spotkał mnie.Mówi,że byłam jego ostatnią szansą.Dał sobie czas do swoich 41.urodzin w sierpniu.Powiedział sobie,że jeżeli do tego czasu kogoś nie znajdzie skończy to wszystko.Poznaliśmy się w lutym.Dziś nazywa mnie swoim ratunkiem i miłością swego życia,bo dopiero teraz wie co znaczy być kochanym.

    Opowiadam Ci to wszystko,żebyś wiedział,że są ludzie,którzy przeszli to samo.Wiem,że nie jest łatwo się pozbierać,ale nie trać nadziei.Po czasie "żałoby" przyjdzie czas,że będziesz gotowy na nową miłość.Naprawdę jest mnóstwo wspaniałych kobiet,które pragną uczucia,wrażlwości,czułości i potrafią to docenić a także odwzajemnić.Tego Ci życzę z całego serca. :smile:

    Pozdrowienia od mojego męża.

  8. pepper sama wiesz kobieto,że potrzebujesz leków i pomocy specjalisty.Dlaczego odstawilaś?Pisałaś,że czujesz się lepiej.A ten atak nerwicy?Myślisz,że się nie powtórzy jak przestaniesz brać regularnie leki?Do grobu mnie wpędzisz :!: Gdybym mogła przełożyłabym Cię przez kolano.Taka z Ciebie inteligentna bestia.Daj nam wszystkim szansę oglądania Twoich dzieł.Zrób to dla nas i bierz leki!

  9. Katharina85 witaj wśród nas :smile:

    Dobrze,że tu jesteś.Podziwiam Cię.Po horrorze jaki przeszłaś,wyrwałaś się z domu,studiujesz,dobrze się uczysz.Naprawdę należy Ci się medal.Jesteś dzielna i depresji też dasz popalić.Nie mogę Ci pomóc w sprawie psychologa,ale myślę,że po Twoich przeżyciach,po tylu latach życia w strachu nie obejdzie się też bez psychiatry.Długotrwały stres powoduje zaburzenia w pracy mózgu i jest potrzebny lek by przywrócić równowagę.Udaj się więc także do psychiatry.Pozdrawiam Cię cieplutko :smile:

  10. To przykre,że marnujesz cenny czas.Potrzebujesz pomocy specjalisty.Ja też długo broniłam się przed wizytą u lekarza.Teraz jestem zła na siebie,że tak długo próbowałam sama z tego wyjść.Zmarnowałam tyle cudownych chwil w moim życiu.Nie pozwól by choroba Tobą zawładnęła.Leki,praca nad sobą pod kierunkiem fachowca,samozaparcie to jest recepta na wyjście z tego.Daj szansę tej kartce na biurku :smile: Pozdrawiam.

  11. No to niestety nie wiem co Ci pomoże.Takie już jest życie,że ciągle nam stawia nowe problemy i wyzwania,a my musimy im stawiać czoła.Ja na Twoim miejscu poszłabym jednak znów do psychologa.Jeżeli wtedy pomógł,to pomoże Ci też stanąć na nogi.Trzymaj się.Będzie dobrze :smile:

  12. Witaj Magda!

    Z czym masz problem?Ja mam trochę inną sytuację.To ja wniosłam do małżeństwa dziecko z poprzedniego związku(10-letnią córkę).Mój mąż ma też 2 córki z poprzedniego małżeństwa.Odwiedzają nas co drugi weekend.Może jednak mogę Ci w czymś pomóc?

  13. Witaj laven! Masz już doświadczenie z depresją,więc pewnie wiesz,że samo nie minie.Jeżeli intuicja Ci to podpowiada,wznów terapię u psychologa.Wychodzenie z depresji to długa droga.Ja po roku na efectinie przenosiłam góry,a potem przyszedł taki dół,że mój lekarz załamał ręce i widział tylko szpital,ale dałam radę.Ty też dasz.Idż do psychologa,jeśli czujesz potrzebę.Dziwię się dlaczego przerwałaś terapię.Myślę,że to nie nawrót choroby tylko nastąpiło nasilenie,a Tobie wydawało się,że z tego wyszłaś.Ale nie martw się,wszystko da się naprawić,trzeba tylko wierzyć.Powodzenia u psychologa :smile:

×