Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emethophobic's

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Emethophobic's

  1. Mamy fantastycznych rodziców, pełną rodzinę, wspaniały, szczęśliwy dom, nasze dzieciństwo było cudowne.. Dlaczego więc wychodzą z nas takie syfy? :(

     

    Od kiedy masz takie problemy? Od kiedy pamiętasz, że się z tym problemem borykasz?

     

    Miałem lęk przed wymiotowaniem jak sobie raka żołądka i białaczkę wkręcałem, bałem się wymiotować, że wypluję wątrobe , kawałki narządów itp. ale jak przed świętami dopadła mnie jelitówka, to już się przekonałem, że to irracjonany lęk.

     

    W przypadku emetofobii nie ma stwierdzenia, iż jest to "irracjonalny" lęk. Przede wszystkim, nie jest wiadome skąd owy lęk pochodzi, jakie jest jego źródło. Walczę z tym odkąd pamiętam, a na świecie żyję już 23 lata. Zazdroszczę Ci tego, że udało Ci się przez to przebrnąć i okazało się to tymczasowe.

  2. Cześć Wam Moi Drodzy Emetofobicy. :papa:

     

    Jakom nowa ja tu... Poczytałam trochę postów, aczkolwiek nie wszystkie.

    Nie do końca znam historię każdego z Was, ale być może zainteresuje Was moja.

     

    Jestem DDA, znerwicowaną emetofobiczką. Od 4 lat biorę leki, które pomagają mi wyjść z mojej depresjo-nerwicy i stanów lękowych. Od małego dziecka, odkąd tak naprawdę PAMIĘTAM boję się wymiotów i wszystkiego co z nimi związane: zapachu, ludzi, jedzenia, trawienia, jesieni bo choroby, zimy bo choroby, dzieci... Itd, itd...

     

    Nie wymiotowałam od od 11 lat. W sumie, nie jestem pewna czy pamiętam jak to jest. Dawno nie czułam się tak jak dzisiaj. Przeczytałam post o tym, czego się najbardziej obawiałam : "Mówili, że jak zwymiotuję to będzie mi lepiej. Faktycznie było - ale tylko przez dwa dni, później wszystko wróciło ze zdwojoną siłą." Oj, dawno a dawno tego nie czułam.

     

    Od 6 lat chodzę na terapię. W końcu rzuciłam ją w kąt gdyż zaczęło mnie męczyć to ciągłe grzebanie we mnie i moim mózgu...

    I właśnie w tym momencie kiedy postawiłam ostatnią kropkę odechciało mi się opowiadać dalej mojej historii gdyż uznałam, że znacie to wszystko i nie zaskoczę ani nie zainteresuję żadnej/żadnego z Was...

     

    Mam nadzieję, że walczycie o siebie samych. Warto.

    Pozdrawiam

×