Skocz do zawartości
Nerwica.com

chorzowiok

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez chorzowiok

  1. chorzowiok

    Czy to CHAD?

    Witam, od jakiegoś czasu interesuję się rozwojem osobistym i w zeszłym roku zauważyłem, że pozytywne myślenie mi pomogło. Stałem się bardziej pewny siebie, miałem więcej energii i oddawałem się pasjom, udzielałem się na studiach i przynosiło mi to satysfakcję. Postanowiłem tez rzucić palenie i miałem nadzieję że rzucę i nie będę miał problemów z tym. Jednak było inaczej. W pierwszym miesiącu miałem silny lęki, stany depresyjne, "ataki depresji" w których silnie płakałem, brak zainteresowania czymkolwiek oraz natrętne myśli. Wróciłem do palenia i teraz boje się że jeszcze trudniej mi będzie z tego wyjść. Poszedłem do psychiatry. Ta podejrzewa że mogę mieć CHAD, bo raz czułem się świetnie a raz fatalnie. Skierowała mnie też na badania i terapię do ośrodka leczenia nerwic. Dała mi leki: nexpram i depakine chrono na stabilizację nastroju. Po miesiącu brania nie mam już lęków, nastrój trochę się poprawił. Dalej mam natrętne myśli np. nie mogę się zdecydować co kupić albo jak coś kupię to nie jestem pewny czy dobrze że to kupiłem. Albo ostatnio gdy układałem kanały w TV to nie mogłem się zdecydować co jak ma być poukładane. Albo mam obsesje na punkcie starych rzeczy, jak je widzę to mam doła, wszystko musi być nowe, nieuszkodzone bo by mnie wpędziło w zły nastrój. Albo np. jak widzę kogoś ubranego w garnitur to od razu mi się ten ubiór kojarzy ze starością i ma do niego wstręt. To takie przykłady. Albo np. gdy się czuję neutralnie to chciałbym się czuć świetnie i z jestem smutny z tego powodu że się czuję źle. Co możecie poradzić na to? Ma ktoś jakiś pomysł? Leki biorę, na terapię też się przejdę.
  2. @omakk Też mam więcej energii, jestem bardziej komunikatywny, tryskam energią, jestem bardziej otwarty na ludzi itp. Ale sam nie czuję się dobrze, tam w środku (w psychice). Moje kolejne wnioski: Idealizuję czas, gdy paliłem, dlatego nie cieszę się teraźniejszością. Nie cieszę się teraźniejszością, bo idealizowałem sobie, że gdy rzucę to będzie przepięknie, niestety tak nie ma. Co by mi mogło pomóc? Psycholog? Hipnoza? Ośrodek leczenia uzależnień? Dodam że podejrzewam u siebie depresję, którą papierosy mogły maskować.
  3. Już trochę lepiej. 2 miesiące i wyraźna poprawa. Ciesze się gdy napisaliście mi że macie podobne objawy, zacząłem już się o siebie martwić. Ostatnio dużo piję alkoholu i jaram zioło. Tylko po tych specyfikach czuję się stuprocentowo dobrze. Ale nie chcę popadać w kolejne nałogi. Brakuje mi tego pobudzenia po fajkach (wyrzutu dopaminy i adrenaliny) czyli poprawy nastroju na żądanie. Czasami zastanawiam się czy dobrą decyzję podjąłem rzucając. Trzymam kciuki za innych co są po rzuceniu.
  4. Dalej nie palę, wyciągnąłem trochę wniosków. Ostatnio dużo piję, chodzę na imprezy. Po rzuceniu palenia mam więcej energii i fizycznie czuję się lepiej, na imprezach jestem bardziej otwarty. Ale gdy jestem sam na sam ze sobą, gdy siedzę w domu to bardzo źle się czuję. Przed rzuceniem tego nie było. Zaczynam się zastanawiać, czy fajki nie przykrywały depresji u mnie. Albo mam jakieś niedobory dopaminy. To jest najokropniejsza rzecz co mnie w życiu spotkała. Nie czuję się uwolniony z nałogu, tylko czuję się jakbym się poświęcał każdego dnia bez fajki. I moim poświęceniem jest to że mam czarne myśli codziennie, a gdybym palił to bym miał spokój ducha (bo tak było: paliłem i czułem się świetnie psychicznie). Czasami jest tak że jak się napiję alkoholu to się czuję dobrze, tak jak wtedy co paliłem. Ale nie chcę wchodzić w inne uzależnienie. Aa.. i zapomniałem dodać. Bardzo silnie odczuwam negatywne emocje, pozytywne bardzo słabo. Niedawno pojawił się silny lęk przed śmiercią i chorobami oraz obsesyjne myślenie o tym. Przed rzuceniem palenia tego nie było Mam też stały niepokój niezwiązany z niczym, nie wiem od czego pochodzi. Jak ktoś coś poradzi, będę wdzięczny. Niedługo idę do psychologa bo nie wytrzymam, to ponad moje siły.
  5. Już miałem całego posta napisanego, a akurat włączył się bluescreen ;/ A więc piszę od nowa to co pamiętam że pisałem. To że są zmiany w dopaminie to jest pewne na 100%. Ale czy po jakimś czasie organizm będzie produkował tyle dopaminy ile wywołuje nikotyna? Bo jeśli nie, to boję się że wrócę do tego. Wiodłem szczęśliwe życie przed rzuceniem palenia, teraz zostały mi jakieś dziwne lęki, fobie, natrętne myśli, bardzo obniżony nastrój i nie wiadomo skąd pochodzący niepokój. Czuję że moje życie legło w gruzach i nie odzyskam dawnej witalności. Dzisiaj mam takie myśli że "po co było rzucać, byłem chciwy o pieniądze (zaoszczędzone na fajkach) i zdrowie fizyczne - kosztem zdrowia psychicznego." Wykasować pewnych rzeczy w głowie się nie da nie? Chciałbym wykasować sobie ten przyjemny nastrój który czułem podczas palenia i te dziwne schizy co miałem podczas rzucania. Byłem u psychologa, powiedział że mam jeszcze wytrzymać, to powinno wszystko dojść do normy. Ale ja nie widzę końca. Jeśli po nowym roku nie będzie dobrze to wracam do nałogu bo takie życie nie ma sensu. Czy hipnoza albo coś podobnego jest w stanie mi pomoć? Wykasować jakieś myśli albo nastawić maksymalnie przeciwko papierosom mój mózg?
  6. Zobaczę, może spróbuję tej terapii w Opolu, w sumie mam blisko. Najgorsze jest to, że jestem niecierpliwy, chciałbym się poczuć JUŻ tak dobrze jak przed rzucaniem. Do tego dochodzi trauma, jak po jakieś tragedii (absurdalne że rzucenie takiego gówna daje taką traumę, ale to nie rzucenie, tylko te lęki i depresja daje tą traumę). I chodzi jeszcze o to, że w sumie w życiu nie przeżyłem nic podobnie hardkorowego. Są tez dalej myśli narkotyczne takie "a może jednak wrócić do palenia?" ale nie są poparte żadną logiką więc wiem że to jeszcze mogą działać resztki nałogu. Albo np: "ciekawe jakbyś się czuł z papierosem, na pewno lepiej." Ale dlaczego lepiej? - No nie wiem, ale jakoś by było lepiej. Zero logiki. To dziadostwo powinni zdelegalizować w Polsce. Ale wcześniej delikatnie odwyczaić każdego z tej choroby, żeby nie cierpiał podczas rzucania. Życzę sukcesu wszystkim rzucającym.
  7. Rzuciłem, bo szkoda było pieniędzy, głownie z tego powodu. Pieniądze chciałem przeznaczyć na hobby, teraz to hobby nie daje mi szczęścia. Przy okazji cieszyłem się z innych powodów: lepszym zdrowiem, kondycją fizyczną, że nie będę śmierdział itp. I że po rzuceniu ma się lepszy nastrój. Niestety ja mam gorszy stukrotnie, nie wiem czy nie nabawiłem się jakiegoś choróbska
  8. Zapomniałem dodać: Kolejnym powodem dlaczego paliłem, to to, że mogłem sobie "poprawić" nastrój wtedy, kiedy chciałem. Teraz, oprócz obniżonego nastroju, mam takie coś, że mój mózg "ogląda rzeczy z tej najgorszej strony". Np. przed rzuceniem cieszyłem się że mam 24 lata, jestem w kwiecie wieku, wszystko co najlepsze przede mną. Teraz myślę: kurde, za niedługo będę miał 30 lat, potem 40, potem 50, 60 i w końcu umrę.
  9. Cześć, jeśli ktokolwiek będzie mógł mi pomóc, będę niezmiernie wdzięczny. Około miesiąca temu rzuciłem palenie. Rzucając, czułem się silnym psychicznie człowiekiem, rzuciłem dlatego że czułem że dam radę, bo jestem silny. Pierwsze 3 tygodnie to był horror, stany depresyjne, natrętne myśli i lęk przed różnymi rzeczami, czasami nawet nie wiedziałem przed czym. Najgorsze było, gdy te wszystkie 3 rzeczy mnie atakowały na raz. Były dni w których kilka razy płakałem z przeciążenia. Teraz została depresja i chwiejny nastrój. Mogę to podsumować tak: "czułem się silny psychicznie i optymistycznie nastawiony, więc postanowiłem rzucić palenie. Teraz jestem słaby psychicznie, negatywnie nastawiony do świata, mam traumę po tych 3-tygodniowych przeżyciach w głowie." Depresję w dodatku potęguje jesień. Nie odczuwam przyjemności z dnia codziennego, działam jak robot z dnia na dzień. Miałem też lęki przed śmiercią, myślenie o śmierci itp. czego nie miałem podczas palenia. Fajki na mnie działały chyba trochę inaczej niż na większość ludzi: 1. Jak rozmawiałem ze znajomymi to mówili że najciężej jest nie zapalić do piwa. Mi akurat piwo pomagało rzucić, mniej myślałem o fajkach podczas picia. 2. Głównym powodem dlaczego paliłem to było pobudzenie, stymulacja. 3. Praktycznie, gdy głód nikotynowy minął, nawyk trzymania peta w ustach całkowicie zniknął od razu. Nie mam ochoty zapalić, ale nie wiem jak wyjść z tego więzienia umysłowego. Nic mnie nie cieszy. Nie chcę zapalić, ale obawiam się że taki stan może trwać do końca życia i boję się że w końcu zapalę. Pomóżcie.
  10. Witam, od jakiegoś czasu poszukuję rozwiązania mojego problemu. Uważam że nie buduję satysfakcjonujących relacji z ludżmi. Sam siebie uważam za osobę pewną siebie i kontaktową. Tyle że dręczy mnie jedna sprawa. Gdy siedzę w gronie znajomych to zauważyłem że gdy mówię ludzie mniej na mnie reagują niż na pozostałych, albo często nie regują wcale jak coś powiem. Wydaje mi się czy nie mam czasem jakichś zaburzeń mowy ciała. A może nie potrafię przekazywać właściwie emocji? Jestem raczej wygadaną osobą, ale dlaczego tak mało znajomych do mnie dzwoni z chęcią spotkania? Miałem taki epizod, że przez 3 miesiące ludzie na mnie reagowali o wiele lepiej, często byłem duszą towarzystwa, każdego dnia budziłem się z radością do życia, dużo rzeczy mnie interesowało. A teraz czuję jakby tamta cudowna osobowość się rozpadła. W ogóle mam takie przeczucie że moja osobowość jest bardzo zmienna, często mam dni że wolno myślę, słabo jestem skoncentrowany. Mam tak całe życie. W liceum na samym początku miałem takie zdolności że nawiązałem bardzo szybko dobre kontakty z ludźmi, potrafiłem zintegrować ze sobą klasę, a potem gdy wszyscy się poznali obrocili się przeciwko mnie i zaczęli mnie postrzegać jako osobę wręcz upośledzoną. Pomóżcie, bo mam teraz takie przeczulenie na siebie, że zwracam uwagę za każdym razem jak coś mówię i nic się nie poprawia. Uważam że to jest mój największy problem życiowy, że gdyby nie to, to mógłbym przyciągnąć więcej ludzi do siebie, oraz umieć lepiej podrywać bo tutaj też jest klapa. Czy to jakieś zaburzenie osobowości? Często myślę nad moją psychiką, pytałem się moich przyjaciół czy też mają takie problemy i mówią że nie mają i nie zastanawiają się nad tym jak mogą lepiej funkcjonować. Jest jakieś rozwiązanie tego?
  11. Witam, poszukuję dobrego psychologa zajmującego się zaburzeniami osobowości. Najlepiej z aglomeracji śląskiej albo Krakowa. Zna ktoś kogoś dobrego?
  12. Ok, wezmę wasze wskazówki pod uwagę, dzieki :)
  13. @abstrakcyjna: Być może jestem zbyt pewny siebie, mam taką tendencje że popadam w skrajności. Dlatego spytam: jak osiągnąć "równowagę" w pewności siebie? @kotek em: Tak, podbiłem do dwóch na jednej z domówek, i chyba moja gadka była na tyle jałowa że nic nie wyszło.
  14. Byłem w ten dzień aż nazbyt pewny siebie i dowaliłem jednym tekstem bez pomyślenia co gadam.
  15. Jestem typowym chłopcem z bloków, mam ekipę z która trzymię się do dziś, to oni mi pomogli wyjść z dołka (z tej introwersji i braku pewności siebie), dzięki nim się otwarłem na ludzi. Druga rzecz to to że wraz z moją przemianą zmieniłem gusta muzyczne, zacząłem słuchać rapu i mogę stwierdzić że ten gatunek muzyki zwiększa pewność siebie i daje do myślenia. Trzecia rzecz: w liceum miałem fatalną klasę, i też napewno dlatego miałem złe samopoczucie, teraz na studiach mam zajebistą grupę, z którą dobrze mi się współpracuje, dzięki nim też się otworzyłem na ludzi. Czwarta rzecz: przez jakiś czas totalnie się opierdzielałem na studiach, a wracając z uczelni tylko siedziałem przy kompie lub leżałem w domu, nie rozwijając się i nie motywując do życia, nadmiernie odpoczywałem, teraz zaczął się nawał obowiązków na studiach i ucze się regularnie. Przez cały październik dość mało spałem, z tego powodu że miałem dużo rzeczy do roboty i zauważyłem że lepiej się czuję coś robiąc i nie mogę tak bezczynnie siedzieć w domu i się nie rozwijać. Zacząłem też ćwiczyć i przeszedłem na dietę.
  16. Witajcie, potrzebuje porady od Was, może dacie radę rozwiązać mój problem. Mam 22 lata, jestem singlem od zawsze, nigdy nie miałem dziewczyny. Nie mam pojęcia w czym tkwi problem. Mam nadzieję że jakoś rozgryziecie mój profil psychologiczny i to co jest ze mną nie tak. Opowiem wam trochę o sobie. Kiedyś byłem typem introwertyka (tak mi znajomy powiedział, który zna się na psychologii), byłem dość słaby psychicznie, teraz zacząłem pracę nad sobą i przyniosła ona niesamowite efekty. Znajomy stwierdził że uzyskałem niesamowitą pewność siebie i podobno teraz jestem ekstrawertykiem. Widzę to po sobie, bo większość sukcesów przychodzi mi łatwiej, niż kiedyś. Lecz dalej nie mam powodzenia u kobiet. Najbardziej dziwi mnie to że gdy jestem w męskim gronie mogę stwierdzić że jestem duszą towarzystwa, czasami nawet przewodzę paczką osób, ostatnio byłem na kilku świetnych domówkach i plenerach, tyle że laski jakoś na mnie nie zwracały uwagi. Nie zaniedbuje siebie, ubieram się dość kolorowo (głównie żeby pokazać że jestem pozytywnie nastawiony do świata), moje 2 najbliższe koleżanki powiedziały mi ostatnio że jestem bardzo przystojny i że się dziwią że nie mam nikogo. Nawet dziewczyna od kumpla mi tak powiedziała. Nie wiem w czym tkwi problem. Ostatnio zacząłem czytać fora o tematyce podrywania i wykorzystałem poznane informacje na nowo poznanej dziewczynie. Okazało się że ma kogoś, lecz ja miałem odwagę ja dalej podrywać, i przez jakiś czas szło dobrze a potem się spierdoliło. Zacząłem też obserwować innych ludzi i wydaje mi się, że oni potrafią podrywać z automatu, nie muszą wkładać w to tyle wysiłku co ja. Powiedzcie mi: jakie cechy decydują o tym że mężczyzna nie ma takich umiejętności? Czy to wynik jakichś defektów, które się zdarzyły w okresie dojrzewania, czy przyczyną jest brak ojca, czy może to jest dziedziczne? Dajcie jakieś wskazówki, bo to jest mój najgorszy problem życiowy z którym zmagam się od lat. Pozdrawiam.
×