Skocz do zawartości
Nerwica.com

self

Użytkownik
  • Postów

    18
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez self

  1. jakbym czytała o sobie, potem boje się pójść do łazienki, żeby nie zobaczyć swojego odbicia w lustrze. A rano ... jak mam włożyć spodnie i wyjść z domu, do ludzi to dopiero katastrofa. Mam ochotę się schować i nie wychodzić z domu ale jeśli zostanę to bd miała kolejny napad ( z wyrzutów sumienia).

  2. heh... dokładnie jakbym swoją listę widziała, porażka. Wszystko się zgadza może z wyjątkiem dwóch ostatnich linijek. I oczywiście dopisuje jeszcze wszelkiego rodzaju słodycze i fast food.

    I jak tu się odnaleźć w codziennej bieganinie z taką liczbą ban'ów.

  3. że tak jeszcze sprecyzuje (nie mogę znaleźć edytuj w tym "nowym wyglądzie" strony), uwielbiam smak kawy i fajnie pobudza ale mam wrażanie, że pobudza mnie również w złą stronę i zamiast wzmocnić moją koncentracje na jakiejś czynności powoduje tylko myśli związane z ED....

  4. witam wszystkich,

    cicha woda, toya75, Również mam zapisany Seronil, którego ilość mam systematycznie zwiększać. Przeczytałam ulotkę itp i zaczęłam się zastanawiać czy bd on wpływał na prowadzenie samochodu (jak to wyglądało u Was) czy od razu odpuścić jeżdżenie? Czy spowolni głowę do tego stopnia, że nie bd mowy o silnym wysiłku umysłowym?

  5. Właśnie źle się wyraziłam ale dopiero po opublikowaniu to zauważyłam. Nie odżywiam się zdrowo (bo z napadami to mi do tego daleko, a ostatnio zdarzają się często) ale jem zdrowe produkty, gdy nie mam chwil słabości wtedy to wiadomo... jak leci. Od ostatniego (2 dni) zwiększyłam liczbę posiłków i działam profilaktycznie zgodnie z Twoją radą. Tylko ten głos z tyłu głowy: w stylu "ale się roztyjesz przez taką liczbę żarcia, lepiej nie jeść wcale w dzień". Na razie powtarzam sobie tę mantrę "mniej ale częściej" i próbuje przemówić sobie do rozsądku.

    Nie wiem co dokładnie miałabym napisać, nie mam wsparcia w rodzinie, jestem jedynaczką z rozbitego domu, ogólnie to sytuacja nie jest zbyt optymistyczna. Wiele razy próbowałam z nimi rozmawiać, prosić by nie kupowali danych produktów, bo mnie kuszą itp. Nawet wydaje się ze coś rozumieją ale jak dziś się rozejrzę to z 4 paczki słodyczy stoi w salonie, wiec chyba nie. Przed znajomymi nie pokazuje, że coś jest nie tak. Nie lubię okazywać słabości. Już raz się na "przyjaciołach" przejechałam i nie chce znowu tego przerabiać. Zapomniałam wcześniej dodać, że od wielu lat trenuje codziennie, ogólnie jestem osobą, która dłużej niż 2 dni nie usiedzi bez wysiłku fizycznego.

    Czy to norma, że samo jedzenie, myślenie o tym, planowanie i przyrządzanie wiąże się ze stresem, napięciem i takim jakby pośpiechem?? Chciałabym umieć to wyciszyć.

  6. dziękuje za opowiedz. Czego oczekuje... chciałabym za jakiś czas nie patrzeć na jedzenie/posiłki tak jak teraz. Zachowywać się jak normalni ludzie, którzy nie planują co , gdzie, w jakich odstępach i po co zjedzą. Chce by jedzenie straciło kontrole nad moim życiem. Nie bać się napadów, nie zajadać stresów, niepowodzeń i dołów. Tylko czy to jeszcze możliwe.

    Odżywiam się zdrowo, oczywiście gdy nie mam napadów (zostało mi to jeszcze z poprzednich zmagań). Dużo piję wody głównie + teraz przez pogodę chętniej sięgam po herbatę. Moja największa słabość to czekolada. Gdy zacznę nie ma zmiłuj, nie potrafię odłożyć... Znalazłam na siebie sposób, że w ogóle jej nie jem przez np kilka miesięcy (wtedy nawet mnie nie kusi) tylko gdy mi się powinie noga to długo muszę walczyć by znowu wywalić ją z jadłospisu. No właśnie najgorsze są te wyrzuty, dziś miałam na tyle oleju w głowie by sobie przegadać, że muszę normalnie zjeść śniadanie zamiast głodówki, żeby uruchomić żołądek.

    A co robić gdy już wiesz, że się zaczęło. Jak próbować powstrzymać? Mi zawsze włącza się akcja: nawaliłaś już na całej linii, tyle już zjadłaś, że kolejne słodycze już nic nie zmienią (kompletna głupota ale co zrobić..)

  7. Witajcie

    w gruncie rzeczy nie wiedziałam, do którego wątku się udać, pasuje do mojego opisu z tuzin ...

    Dziś kolejny napad za mną. Ostatnio zdarzają się coraz częściej. Może pozwolę sobie streścić swój "przypadek".

    Zaczęło się jakoś 6 lat temu, walczyłam 2 lata z anoreksją - sama, zrażona przez nieudolnych psychologów, którzy tylko rozkładali nade mną ręce i byli zaszokowani, odrzucenie w szkole, wśród znajomych, rodziny.

    Gdy już myślałam, że to przetrwałam to piekło, zaczęłam się odżywiać BARDZO zdrowo, na początku niewinnie jednak z czasem było coraz gorzej. Wyeliminowałam wiele składników, zbyt wiele. Gdy po 2 latach takiego odżywiania nie miałam już siły, wieczne kłopoty "co ja zjem jutro... o jakiej porze, czy nie za dużo, czy nie za mało itp"nowo poznani znajomi (zaczęłam studia) patrzący na mnie dziwnie, ograniczenie spotkań z ludźmi bo jak ja zjem, bo co ja zjem... (sytuacje powtarza się do tej pory jak mam gdzieś wyjechać)

    Wykończona tą sytuacją w końcu odpuściłam, zaczęłam jeść to co inni, bo tak bardzo chciałam być normalna. Aż zaczęłam obżerać się kompulsywnie, pierwsze rzadko teraz kilka razy w tygodniu. Po ostatnim napadzie w przypływie "rozsądku" złapałam za telefon i umówiłam się na wizytę do psychiatry. Oby tym razem dobrze trafiła... Za to po dziś piszę tutaj. Do wizyty zostały mi 3 tyg, boje się ze to bd "przegrane" tygodnie. Sesja za pasem, dużo nauki, ciężkie studia - mało czasu na "ucieczkę" z domu od jedzenia.

    Dlatego proszę o pomoc, jeśli ktoś byłby na tyle życzliwy i poradził mi czego mogłabym spróbować, jak działać? Bo już sama nie wiem, w którą stronę mam iść.

×