-
Postów
6 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez emgie
-
-
mam trochę inny aczkolwiek podobny problem. ale nie wiem skąd mi sie to bierze.
taka sytuacja: poznaję faceta. bardzo dobrze się z nim czuję, jest wydawałoby się idealny. on jest ewidentnie mną zainteresowany, coraz częściej dzwoni, pisze, potem zaprasza np. na kawę. na początku wydaje mi się, że tym razem to TEN i obiecuje sobie, że nie stchórzę zanim go przynajmniej dobrze nie poznam. wszystko fantastycznie... i wtedy ja zaczynam panikować. najpierw boję się, że nie spełnię jego oczekiwań (dodam tylko, że mam zaniżone poczucie wartości i to u mnie norma w kontaktach z ludźmi), a potem wręcz zaczynam czuć niechęć do niego. robię unik, bo przecież nie będę się spotykać z kimś kogo nie znoszę. ba - nie mogę na niego patrzeć, bo mnie mdli dosłownie. skoro się mną zainteresowała to musi być kompletnym kretynem i w ten sposób go widzę. i robię wszystko, żeby jak najszybciej stracić kontakt. czasami zachowuę się naprawdę wrednie. czuję się winna więc wolę żeby mnie znienawidził niż doszukiwał się winy w sobie.
mój jedyny chłopak wpatrzony był we mnie jak w obrazek, wiedziałam, że zrobiłby dla mnie wszystko, ale nie rozumiał mnie - nikt mnie nigdy nie rozumiał. więc potraktowałam go jw. i od tego sie zaczęło...
zaczynam w ogóle unikać nowych znajomości, bo już nie wiem jakich wymówek mam używać.
-
a czy można być egoistką i jednocześnie nienawidzić siebie?
-
Nie wiem o czy mowiłaś, ale może zobaczyła w tym siebie? Albo ktoś z jej bliskich miał podobne doświadczenia. Gdybać sobie można... ale to chyba oznacza, że naprawdę rozumie.
-
mnie przy życiu utrzymało wiele rzeczy. na pierwszym miejscu - mama - jestem jedynaczką - ona bardzo mnie kocha. nie poradziłaby sobie. nie mam prawa marnować jej życia w ten sposób. a na samym końcu pojawiła się nadzieja, że coś się jeszcze mogę zmienić i pewność, że zabić mogę się przecież w każdej chwili. ta myśl bardzo mnie uspokoiła. postanowiłam dać sobie szansę, ale bardzo dużo czasu zajęło mi dojście do tego. a teraz... sama już nie wiem. ostatnio w ogóle niczego nie wiem.
-
hej, w oparciu o własne doświadczenia mogę tylko powiedzieć - bądź w pobliżu - nic na siłę, ale nie rezygnuj. w końcu zrozumie, że taka pomoc może być mu potrzebna. dobrze mieć kogoś kto to dostrzega i chce pomóc.
gdyby przy mnie "wtedy" był ktoś, kto chociaż podsunąłby mi taki pomysł być może byłoby łatwiej. a tak - męczyłam się sama przez ponad pół roku. chociaz sama pewnie i tak niczego bym nie zrobiła...
Nie odczuwam potrzeby rozmowy z ludzmi
w Depresja
Opublikowano
też to znam... znajomi chyba zaczynają juz myśleć, że jestem gburowata i że ich nie lubię. przynajmniej ja bym tak pomyslała. ale ja naprawdę nie wiem o czym miałabym z nimi rozmawiać i po co. w ogole mnie nie interesuje co do mnie mowią. co mnie to obchodzi? jestem jedynaczką, do niedawna mieszkałam z rodzicami dla ktorych dobre dziecko to dziecko ciche. potrafię całymi dniami milczeć...
boje sie czasem, że jak tak dalej pójdzie to wpadnę w jakąś fobię społeczną czy cos w tym stylu i całkiem się zamkne w sobie...