Skocz do zawartości
Nerwica.com

kasiaa19900

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez kasiaa19900

  1. Cześć!

    Pierwszy raz piszę na forum, ale już sobie nie daje rady... cierpię na nerwicę lękową stwierdzona i leczona w 2009 roku. Obecnie nie przyjmuje leków bo po łykaniu seroxatu (dwukrotne leczenie z przerwą 2-3 lat bo był spokój) strasznie tyłam. Chyba dojrzałam do tego aby udać się do lekarza bo już mam dość moich wymysłów, dodam że niedawno przeprowadziłam się do Białego i nie mam zielonego pojęcia do kogo się zgłosić.

    Moja cudowna nerwica po etapach zawałowo-duszonicowych że tak to ujmę w tym wcieleniu (ataku) obrała sobie układ pokarmowy gdzie ja już praktycznie normalnie nie funkcjonuje bo mega to utrudnia życie... ;( Oczywiście skierowanie do gastro już leży w domu...

    Proszę Was o radę do kogo się udać.

    Pozdrawiam :bezradny: Kaś

  2. Staram się ale tak jak mówię ciągle coś mi z tym brzuchem jest praktycznie nie ma dnia żeby mi nie doskwierał i sama przestaje już w to wierzyć że to nic takiego...

    Myślisz że indywidualna terapia dała by radę? Tzn. może tak czy ja dała bym radę?

    Wiesz tu na forum łatwiej mi sie otworzyć bo mogę z Tobą rozmawiać leżąc we własnym łóżku i jak sie rozkleje to nikt tego nie widzi i nie musze się powstrzymywać.

  3. Ciągle coś wyłazi co by nie wskazywało na to że zostało kiedykolwiek zaleczone....

    Kiepska u mnie z tym sprawa bo dzieciństwo nie było zbyt kolorowe, później opcja nastoletniego buntu towarzystwo też wyborne, następnie śmierć ojca, facet kat i alkoholik z którym się rozstać nie mogłam... ehhh a po tym wszystkim pojawiło sie słońce mój obecny narzeczony i generalna poprawa do stycznia i pożaru... i w sumie chyba teraz mi sie to wszystko zebrało....

    Nerwica co prawda juz nie umiejscawia mi się tak jak kiedyś w sercu i dusznościach a właściwie codziennym umieraniu a teraz mam ciągłą mega jazdę z brzuchem itd. itp... A jak już jest mega źle że sobie nie radze(tzn. niby boli niby nie ale zawsze coś odczuwam i zacznę sie nakręcać że to nie od nerwów tylko na pewno coś poważnego) to włącza sie opcja drgawki, brak tchu itd.

  4. Na początku było ciężko bo działy się ze mna dziwne rzeczy i nie wiedziałam jak pani dr to odbierze ale okazało sie że było całkiem spoko. Później juz szło z górki... Najgorsze to przełamanie sie i otworzenie dla drugiej osoby, opowiadanie szczegółowo o swoich problemach, chyba chodziło o zwalczenie jakiegoś wstydu? Na pewno otwieranie zasklepionych ran z przeszłości nie było najciekawsze a wiem że znów mnie to wszystko czeka bo nowy lekarz to nowy wywiad i wszystkie te czynności.

  5. Szczerze, to do tej pory jakoś nie wyobrażam sobie tego, nie wiem coś mnie blokuje...

    Zamierzam wybrać się do lekarza tylko muszę a właściwie chce znaleźć kogoś sensownego zwłaszcza że jestem w nowym dla mnie mieście bo przeprowadziłam się kilka miesięcy temu...

  6. Hej Niete!

    Szczerze ciężko mi samej to sformułować, określić. Zawsze broniłam się przed terapiami czy to grupowymi czy to indywidualnymi kończyło się na pogadankach na wizytach i lekach, że tak powiem to moje pierwsze forum.

    Mam ostatnio nawrót nerwicy (chyba o ile nie umieram na jakieś nowotwory i bóg wie co jeszcze ) chyba tylko raka prostaty nie miałam! Najgorsze jest to że zdaje sobie sprawę z tego że to tylko wymysły mojej głowy ale objawy somatyczne są tak realne że samej ciężko mi się w to wierzy... ehh...

  7. Cześć,

    Cierpię na nerwice lękową od 2009 roku po śmierci Taty przypałętała się do mnie i tak sobie żyjemy do dziś...

    Wszystko było już "clear" ale.... zawsze jest to ale... w styczniu spłonął mi dom w pożarze a z nim chyba całe moje siły na walkę z tym paskudztwem. Jak by ktoś chciał pomóc, pogadać, może doradzić to piszcie śmiało.

    :bezradny: Pozdrawiam Kaś

  8. Cześć!

    Pierwszy raz piszę na forum, ale już sobie nie daje rady... cierpię na nerwicę lękową stwierdzona i leczona w 2009 roku. Obecnie nie przyjmuje leków bo po łykaniu seroxatu (dwukrotne leczenie z przerwą 2-3 lat bo był spokój) strasznie tyłam. Chyba dojrzałam do tego aby udać się do lekarza bo już mam dość moich wymysłów, dodam że niedawno przeprowadziłam się do Białego i nie mam zielonego pojęcia do kogo się zgłosić.

    Moja cudowna nerwica po etapach zawałowo-duszonicowych że tak to ujmę w tym wcieleniu (ataku) obrała sobie układ pokarmowy gdzie ja już praktycznie normalnie nie funkcjonuje bo mega to utrudnia życie... ;( Oczywiście skierowanie do gastro już leży w domu...

    Proszę Was o radę do kogo się udać.

    Pozdrawiam :bezradny: Kaś

×