dzien dobry !!!dziękuję za odpowiedź...co do lekarza trochę się tego boję...co mam powiedziec...samo słowo psychiatra brzmi dramatycznie...boję się skutków ubocznych (choc moje zycie teraz powinno nazywać się "skutek uboczny" ) ja wiem, że nie leczenie to oznaka siły a nie słabości, pewnie boję się utraty reszty kontroli...tęsknię za moim dawnym życiem, kiedy zyło się w dostatku nagła zmiana wywołuje, niedowierzanie, zaprzeczanie,agresję, lęk...no i pewnie powolne godzenie się ze smutnym tematem -czyli wszystkie kroki towarzyszące traumatycznym wydarzeniom. Byłam niegłupia robiłam jakąs tam resocjalizcję na śmiesznej uczelni...a zachowuję się jak głupia krowa bez wiary w siebie. Po czterdziestce nawet najladniejsza kobieta staje się jakby niewidzialna, wiem to banał rodem z "Pani"
na domiar złego dziecko zaczęlo chorować, trzy miesiące bez diagnozy zrobiło swoje...czuję się jak wrak- w klimacie alkowy zero bo nie mam sił ani ochoty- nie lubię siebie. Dziecko stało się placzliwe, wymagające a ja nie mam do niej cierpliwości -boję się swoich mysli . potem mam ogromne wyrzuty sumienia.Męża nie ma od 6tej do 22 giej nie widujemy się, dziecko strasznie tęskni.
myslę ze ponioslam klęskę zyciową...wstydzę się, jeszcze udaję -z trudem się ubieram, maluję. Potrzebuję jednego dobrego wydarzenia, moze docenienia przez innych?prowadzimy niby wlasną firemkę, ale dla mnie to oznacza większość czasu w domu, jesli nie cały ...komputer i tyle. jaki to cięzki kawalek chleba wie tylko mąż i mu podobni.na matkę nie mam co liczyc -sama zmaga się z problemami i alkoholem. kiedy pojdzie na emeryturę to nie wytrzymam (mieszka na górze).Ojciec zyje Bóg wie gdzie - od 15 roku zycia wlasciwie kommpletnie się mną nie interesował...matka robiła jazdy, nie radziła sobie, ja ucieklam z małżeństwo zaczończone rozwodem, jak nie trudno się domyślić.Drugie bylo szczęśliwe romantyczne pełne uniesień ale problemy jak widac skutecznie je rujnują.Moze ja nie umiem stawiac czoła problemom?3 głupie miesiące zrujnowały mi życie? czy to możliwe?