Skocz do zawartości
Nerwica.com

syndrom_ideału

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez syndrom_ideału

  1. Myślałam, że tylko mój tata wyzywa swoje dzieci od głąbów i baranów, a tu proszę, jest ktoś jeszcze ;) Myślę, że w dużym stopniu i to się przekłada. Jak życ normalnie, nie wstydzić się, nie bac, skoro od najmlodszych lat, ktoś byc moze nawet nieswiadomie wmawia Ci coś, co tak naprawdę nie jest prawdą i nie jest najważniejsze?

    Co z tych książek, filmików i innych tym podobnych rzeczy, skoro pomagają na chwilę, a zaraz znów robi się to samo? To samo poczucie, że choć nie wiadomo jak dobrze mozesz mieć w zyciu i tak ciągle czegos brakuje, chcesz wiecej i wiecej?!

    Mozesz mieć stu przyjaciól, sto razy lepsze zycie niz wielu innych, którzy naprawde maja zle, ale i tak bedziesz narzekac.

    Ja tak mam... :cry:

  2. Ostatnio, nawet wejście na facebooka, kończy się moim złorzeczeniem, niepohamowaną zazdrością, zawiścią.

    Wszystko neguję i stawiam się w pozycji "tej mądrzejszej", strasznie mnie to irytuje, staram się swoje myślenie pohamować, ale to wszystko we mnie siedzi.

     

    Dodatkowo męczy mnie taka chęć przynależenia do paczki, tylko że ta paczka, powinna być taka jak ja chcę i wtedy kiedy ja chcę. Efektem tego jest to, że nie angażuje się, w żadne głębsze relacje, bo nie mam pojęcia jak je zawrzeć, jeżeli ktoś wyciąga do mnie rękę, to bardzo szybko mija mi ochota, na zaprzyjaźnianie się i nie wiem czemu, skąd to?! Czasami mam wrażenie, że chcę mieć tylko możliwość wyjścia w piątkowy wieczór, ale tylko po to, żeby odmówić.

    Wszystkie te rzeczy tkwią we mnie, bo ich nie okazuję, na zewnątrz staram się być mila, przyjazna i tyle.

     

    Wszystko to co opisała, to zaledwie zarys, bo zdaję sobie sprawę, że przy problemach innych to taki pikuś. Ale uświadomiłam sobie, że jestem nieszczęśliwa, niezadowolona, popłakuję po kątach, i to nie od czasu "tragedii", tylko od wielu lat, i na dodatek wróciło wyobrażanie sobie, że mnie nie ma, że wtedy byłoby lepiej.

     

    Mam w głowie straszny chaos, i moje problemy nie dotyczą, jednego obszaru, tylko wielu, a ja tego jakoś nie mogę uporządkować i wszystko mi się rozsypuje.

    Wszystko jest wciąż "niewystarczająco dobre". Ja jestem niewystarczająco dobra.

     

    Mam podobny problem... Chciałabym, aby każdy był taki, jak ja chcę,a nie daj Bóg lepszy, bo następuje zazdrość, złość. Udaję miłą, choć w środku kipię ze złości. Nie potrafię zaufać ludziom, nie potrafię nawiązać przyjaźni. Cholernie źle mi z tym, bo nie mam nikogo, komu mogłabym zwierzyć się, wygadać ze swoich problemów, poradzić...

    Przecież do Męża nie będę ciągle na niego narzekać lub radzić się w kwestiach z nim związanych?

    Chciałabym mieć grono lub chociaż garstkę znajomych, ale zauważyłam, że tylko wszystkich odtrącam, albo nie wiem czemu, każdy jakby boi się ze mną porozmawiać...

    To jest tak cholernie męczące, że czasami mam dość wszystkiego, dość zamęczania się psychicznie, ciągłego myślenia o tym, kiedy znajdę kogoś, komu będę mogła powiedzieć wszystko i kiedy zacznę inaczej patrzeć na ludzi, bez zazdrości...

  3. Nie nienawidzę, tylko nie lubię, przeszkadza mi to.A problem w tym, że nie wiem dlaczego tak mam :?

    Jestem na siebie zła za to, staram sobie tłumaczyć, że każdy człowiek jest inny, ale to nic nie daje..

     

    -- 07 paź 2014, 15:34 --

     

    Witaj syndrom_ideału!

     

    Porównywanie się do innych, złe samopoczucie wskutek negatywnych porównań społecznych, złość w przypadku niekorzystnych komentarzy pod Twoim adresem to najprawdopodobniej objawy niskiego poczucia własnej wartości. Chcesz być idealna, udowodnić sobie i innym, że jesteś we wszystkim najlepsza, bo wątpisz w swoją wartość. Powinnaś popracować nad własną samooceną. Odsyłam do artykułu: http://portal.abczdrowie.pl/jak-podniesc-poczucie-wlasnej-wartosci - przeczytaj i zauważ, że wiele opisanym tam reakcji charakteryzujących osoby z niestabilną samooceną pasują do Ciebie. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

     

     

     

     

    Dziękuję za artykuł! :smile: Mam nadzieję, że jak będę go czytać co najmniej raz dziennie, to jakoś pomoże..

  4. Cześć,

    jestem tu nowa, więc krótko się przedstawię. Na imię mam Anna, mam 21 lat, niedawno wyszłam za mąż, nie z przymusu, czy z wpadki, tylko z ogromnej miłości... Niestety mój głupi umysł wypełniony tysiącami myśli nie daje mi spokoju, nie pozwala cieszyć się życiem, uwierzyć w siebie, w miłość Męża do mojej osoby.

    Chciałam wreszcie komuś powiedzieć,co mnie męczy. Może znajdzie się ktoś, kto ma podobny problem, ktoś, kto przeszedł to samo i przetrwał.

    Nie pochodzę ze złej rodziny, nie mogę na nią narzekać, nie mogę narzekać na Męża. Otóż najwięcej złego sprawia mi ciągłe porównywanie do innych, brak zaufania do wszystkich, chęć przypodobania się każdemu człowiekowi. Nie bez przyczyny wzięłam nick syndrom_ideału... Po wczorajszej,długiej rozmowie z Mężem, doszłam do wniosku, że to jest chyba to, co najbardziej mi przeszkadza w normalnym życiu - chęć bycia idealną dla wszystkich, aby wszyscy o mnie dobrze myśleli, mówili, abym wszystkim się podobała...

    Nie cierpię słyszeć coś złego na swój temat, patrząc na śliczną dziewczynę idącą ulicą, wiem, że nie lubię jej, choć jej nie znam :bezradny: przeszkadza mi to, że ma śliczne włosy, cerę, jest dobrze ubrana, zgrabna. Każde złe słowo wypowiedziane na mój temat biorę do siebie i mogę myśleć o tym całymi dniami, miesiącami, a nawet latami! Będąc dzieckiem, potem nastolatką, miałam jedną, potem następną przyjaciółkę, dziś nie mam z nimi kontaktu, jesteśmy tylko na cześć i kilka zdań do wymiany. Prawdę powiedziawszy nie mam nikogo, prócz Męża z kim mogłabym porozmawiać o wszystkich problemach, lękach... Mam jakąś głupią przypadłość, że po dłuższym czasie ludzie ode mnie odchodzą. Boję się, że z czasem i Mąż mnie zostawi lub sama do tego doprowadzę robiąc tak dalej...

    Może na razie tyle, aby za dużo nie zaśmiecać, choć mam jeszcze kilka, bądź kilkanaście ?fobii? nawet nie wiem jak to nazwać...

×