Witam wszystkich może na początku się przedstawie. Mam na imię Krystian i mam 17 lat. Moje problemy zaczęły się w wakacje, gdy zaczęła mnie kłóć klatka piersiowa, serducho zaczęło szybciej bić, drętwiała mi lewa ręka. Zacząłem panikować, wkręcać sobie różne choroby, szukać w internecie co to może być. Postanowiłem zgłosić się do szpitala, leżałem tam dwa dni lekarze doszli do wniosku, że mam nerwie serca. Jak wyszedłem ze szpitala trochę się uspokoiłem bo wiedziałem, że to nie jest jakaś bardzo poważna choroba z dnia na dzień było coraz lepiej, po czym objawy ustały i nie czułem już żeby coś mi było. Miesiac temu zaczęła pobolewać mnie głowa, to już wpadłem w panikę, że może to być jakiś guz, po czym doszły objawy takie jak: Mdłości, rozwolnienie ból prawego oka, drętwienie reki, ciągłe rozdrażnienie (nawet jak mama mówiła coś do taty to mnie do wkurzało najlepiej jak byłem sam nikt mi nie przeszkadzał wtedy się wyciszałem) Odczuwałem też zmęczenie nawet jak rano wstałem nic mi się nie chciało, były takie dni, że leżałem przed tv i się nie ruszałem bo po prostu mi się nie chciało. Miałem też takie objawy, że zaczynałem widzieć jak przez mgłę, jak bym miał zaraz "odlecieć', hmmm jak to można bardziej sprecyzować... O jak bym był naćpany. Niektóre z tych objawów dalej odczuwam. Głowa boli mnie prawie codziennie, biegunki mam codziennie. Co do rozdrażnia to jest to tak, że dzisiaj jest dobrze, jutro będzie dobrze, przez dwa tygodnie będzie dobre, a przyjedzie taki dzień, że będę nie do życia. Czytałem różne fora i wynika to z tego, że może to być Depresja wewnętrzna. Lekarz pierwszego kontaktu dał mi skierowanie do neurologa, przedwczoraj byłem u niego stwierdził on, że neurologicznie jestem zdrowy ale mam zaburzenia depresyjno - lękowe, i przepisał mi lek taki jak - Asentra. Po przeczytaniu ulotki przez mamę, i mnie byliśmy w szoku. "Lek może wywołać myśli samobójcze" Mama zadzwoniła do znajomej farmaceutki, powiedziała ona, że ten lek jest bardzo silny, postanowiłem go odstawić brałem go tylko dwa dni. Przecież neurolog nie jest psychiatrą, i nie może stwierdzić co dzieje się z moją psychiką. Co myślicie o tym zeby sie udać do psychiatry na porade? Jakie jest wasza opinia, co to może być? Macie tak samo?
Dodam, że nie mam problemów w życiu, nie przeżywam żadnych stresów, mam wszytsko co potrzebuje. Dlatego to mnie dziwi dlaczego tak się ze mna dzieje.