Skocz do zawartości
Nerwica.com

niurP

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez niurP

  1. Mam 16 lat, może się wydawać, że moje problemy to tylko wytwór wyobraźni jakiegoś dzieciaka, że ktoś w takim wieku nie ma żadnych problemów. Nie wiem czy piszę temat w odpowiednim dziale, chciałem po prostu wyrzucić z siebie wszystko, jak najszybciej z kimś porozmawiać. Zacznę może jak się wszystko zaczęło. Rozpoczęło się od depresji, nie wiem do końca czym była spowodowana, ale prawdopodobnie masa rzeczy się na to zabrała. Nie mam wielu znajomych, o przyjacielu któremu bym się mógł zwierzyć już nawet nie wspominam, czułem wtedy, że nie mogę nikomu powiedzieć co czuję, nikomu nie ufałem na tyle. Nie jestem gnębiony, ale wszyscy się ode mnie odwrócili, poza nielicznymi osobami z którymi mogę zamienić kilka słówek. Mimo tego jak poszli czułem jakby tylko udawali, że mnie lubią i obgadują mnie za plecami. Mój ojciec ma problem z alkoholem, w dzieciństwie było wiele sytuacji które mogły się odbić na mojej psychice, kłótnie, szarpaniny itp. Teraz jest trochę lepiej. O tej mojej depresji nikomu nie mówiłem, bo nikomu na tyle nie ufałem, nawet rodzicom. Pewnie zaśmiali by się i powiedzieli, "Nie wymyślaj. Jakie ty możesz mieć problemy?". Potrafiłem się godzinami patrzeć w sufit i wyobrażać sobie jak się zabijam, jak ginę i wszyscy nagle mnie zauważają. Nie bałem się śmierci, miałem wszystko gdzieś. Do prób samobójczych nie dochodziło, ale było mi wszystko jedno czy będę żył czy nie. Miałem obniżoną samoocenę, czułem się gorszy od wszystkich, jak wadliwy produkt który nadaje się tylko do wyrzucenia. Depresja powoli mijała, jakoś zacząłem wstawać na nogi, ale musiałem sobie z tym poradzić sam. Może to nawet nie była depresja, ale coś słabszego. Nie ważne, było minęło. Po wszystkim mój stosunek do ludzi zmienił się całkowicie i ja również. Zacząłem patrzeć tylko na swój nos, nie obchodzi mnie los innych o ile ja mogę na tym zyskać. Ludzi zacząłem traktować jak przedmioty, mają mi dotrzymywać towarzystwa, pożyczyć jakieś pieniądze lub dać spisać pracę domową, ale nic w zamian. Problemy innych zaczęły mnie bawić. Ból i cierpienie innych sprawia mi przyjemność, zapewnia mi świetną rozrywkę. Czasami nawet wyobrażam sobie jak kogoś zabijam i czuje taki przyjemny dreszczyk podniecenia przepływający przez całe moje ciało. Jakoś w krótkim czasie zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Zacząłem bardzo mało spać, zdarza się nawet, że nie spałem 3 dni bez przerwy, ale i tak mam sporo energii i funkcjonuję dość dobrze, odczuwam małe zmęczenie, ale nawet jeśli leżę w łóżku 3 godziny nie ma mowy o zaśnięciu, ostro mi się przez to obrywa od rodziców bo budziłem ich czasem w środku nocy. Zacząłem być szczęśliwy bez żadnego powodu i ustać w miejscu nie mogę bo nadmiar energii mną nosi. Wmawiam sobie, że z tym nadmiarem energii mogę wszystko, że zacznę się uczyć i coś osiągnę. Że jestem lepszy od wszystkich. Ale mimo to energię zużywam bezproduktywnie. No cóż, nie przeszkadza mi akurat to, ale ostatnimi czasy doszło coś jeszcze. Dodam że z reguły jestem bardzo spokojny i cichy. Teraz jestem znacznie bardziej drażliwy. Jeden, nawet nie duży bodziec, ktoś powie coś w moim kierunku co mi się nie podoba lub przegram w grę komputerową i wpadam w gniew. Zaczynam wyżywać się na innych, w złości ustać nie mogę i mam ochotę każdego pozabijać. Z dnia na dzień jestem coraz bardziej drażliwy. Przed chwilą zdenerwowany zacząłem uderzać pięścią w podłogę. Ból mnie uspokaja, ale wiem że tak nie powinno być i że mam problem, mniejszy lub większy.
×