Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fiolka

Użytkownik
  • Postów

    59
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Fiolka

  1. Jako że mój był to pomysł by założyć wątek dot. naszej twórczości. A ściślej zawierający próbki naszej twórczość, oto jest! Jeden z moich tekstów, tzw. short - smacznego proszę państwa :) liczę na komentarze :D

     

    Kradzież stulecia

     

    - Jak ja nienawidzę tej roboty – mruczał majstrując przy dziurce od klucza. Zwykle nie miał takich problemów. Drzwi, za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, same się przed nim otwierały. - Zaiste! Różdżki! - warknął popatrując w bok na szczątki złodziejskiego narzędzia. Będę musiał poważnie pogadać z tym cholernym spekulantem, który mi ją wcisnął! Pomyślał ze złością i ponownie zabrał się za rozbrajanie zamka. Wejście znajdowało się na dachu ratusza, a prowadziło do wieży, z niej zaś ku głównym wnętrzom budowli. I co najważniejsze ku jego zdobyczy. Zaklął przypominając sobie rozmowę ze zleceniodawcą. - Zaiste! Tego żem jeszcze nie robił. Takiego przekrętu to chyba jeszcze nikt nie robił. No, na pewno nie w tym stuleciu – trajkotał, czując że zamek prawie ustępuje. – A! Ha! – wykrzyknął triumfalnie otwierając podwoje. Obejrzał się jeszcze na resztę swego rabusiowego osprzętu i upewniwszy się, że wszystko jest na swoim miejscu, wbiegł na schody. Skacząc po dwa stopnie, szybko zbliżał się ku następnym drzwiom znajdującym się trzy kondygnacje niżej.

    - Ojojoj! – jęknął zatrzymując się w pół kroku. Przywarł do ściany starając się oddychać jak najciszej. Piętro niżej stał strażnik. Właściwie to nie stał, ale siedział. Jego twarz skryta była pod kapalinem tak, że tylko po odgłosie chrapania można się było zorientować, że śpi.

    No dobra. Pomyślał uspokajając łomoczące serce. Tego w planach nie było, ale sobie poradzimy. Powoli zbliżył się do strażnika i lekko drżącą ręką sięgnął po hełm. Z wrednym uśmieszkiem przylepionym do ust przyładował śpiochowi w łeb. Mężczyzna osunął się na posadzkę uśpiony dokumentnie.

    - Uff – odetchnął. – Jak mi drań zapłaci to go zrugam. Nic nie mówił o strażach w wieży.

    Ostrożnie nacisnął klamkę i zerknął do środka. Korytarz był pusty. Wstąpił więc na czarno-białą posadzkę z marmuru, rozejrzał wokół przy okazji łowiąc wzrokiem masę cudownie lśniących kosztowności. Nie miał ich co prawda w planie Ale…Nie! Do diaska. Nie wolno. Skarcił się i ruszył korytarzem w kierunku sali obrad. Informator wspominał coś o portrecie jakiejś Madonny? Cholera jak ona się nazywała, ta pokraka. Wreszcie przy końcu korytarza dostrzegł płótno przedstawiające roznegliżowaną matronę. Zmarszczył nos z niesmakiem. Była wielka, gruba i blada jak trup. Dobrze, że to nie o nią chodzi. Obok obrazu znajdowały się kolejne drzwi. Przyłożył ucho do pięknie inkrustowanego drewna. Po chwili usłyszał czyjąś kłótnię. No tak zamiast obradować to się użerają. Do końca spotkania zostało jeszcze trochę czasu więc szybko powtórzył w myślach plan ucieczki, po czym ulokował się w niszy za kominkiem. Jaki kretyn stawia kominek w korytarzu? Zarechotał w myślach próbując wyobrazić sobie architekta. Zaraz jednak spoważniał, bo z wnętrza komnaty dobiegł do jego uszu odgłos przesuwanych krzeseł. Wewnątrz było kilkadziesiąt osób, ale tylko jedna miała za moment pokazać się na korytarzu. O rzeż to diaska! Zaryczał w myślach. Zamorduję drania. Informator musiał mieć nieaktualnie informacje, bo na posadzce zamiast jednej pary zgrabnych stópek pojawiły się trzy. W tym dwie wyjątkowo niezgrabne, a w dodatku wojskowe. Spokojnie. To tylko bezrozumne maszynki do mordowania. Co one mogą? Uspokajał się w duchu. Wyjrzał zza kominka i powoli ruszył za swym celem. Wysoką, długonogą i niewyobrażalnie piękną księżną panią, której śnieżnobiała peruka sięgała aż pod zwisające z sufitu kandelabry. Nieco wyższy obcas, a pewnie zawadziłaby tym ustrojstwem o kasetony. Omal nie roześmiał się na głos. Zatkał usta dłonią, po czym przystanął i rozciągając usta w diabelski uśmieszek zagwizdał. W jednej sekundzie cała trójka odwróciła się ku niemu. Księżna pani zakrzyczała dziko. Schwyciła się za serce. Nieco powyżej jej ręki, błyszczał wielki brylant. Zreflektowała się błyskawicznie zakrywając klejnot dłonią.

    - Brać go! – wrzasnęła sopranem, który przyprawiał o skurcz nerek.

    Obaj żołnierze popędzili ku niemu długimi susami. Zawirował między nimi. Okręcił się w miejscu. I przyłożył wyższemu piąchą w nos. Mężczyzna stracił równowagę, zachwiał się. I z łoskotem przywitał posadzkę. Drugi z żołdaków nie dał się tak łatwo. Chwycił złodzieja za kark. Pociągnął silnie. A potem rzucił nim o ścianę jakby to była szmaciana lalka.

    Rabuś grzmotnął czołem o piersi madonny, ale przytomności nie stracił. Rycząc z wściekłości wyrwał ku wojskowemu. Dopadł go w trzech krokach. Kopnął z półobrotu. Strażnik zwalił się na ziemię.

    - Nie oddam! – biadoliła księżna. – To skarb. Od stu lat nikt z poza rodu nie…

    - A kto powiedział, że chodzi mi o brylant? – zagadnął kłaniając się przed nią w pas i zamiatając podłogę piórkiem przy kapelusiku. Spojrzał na kobietę spode łba, po czym chwycił ją w pasie i popędził ku wieży. Gdzież za jego plecami rozległ się wrzask służki:

    - Złodziej! Złodziej! – darła się niewykształcona niewiasta. – Kradną księżną panią!

     

    Koniec :)

  2. Neuroticus"Mimo wszystko jednak, mam kontakt z tekstem pisanym, bo codziennie czytuję setki stron w Internecie, co teoretycznie powinno mi jakoś pomóc, a nie pomaga. " Internet przez wzgląd na swoją formę nie jest zbyt dobrym polem nauki - choć faktycznie zdarzają się wyjątki. Ja swoją wielką przygodę z książkami zaczęłam od fantastyki potem przechodziłam w coraz trudniejsze teksty z tego poletka, a nast. w zaczęłam czyt. i inne gatunki literackie. Próbuj tylko tak możesz osiągnąć sukces :) Powodzenia.

  3. Chcesz pisać ładniej, zacznij czytać książki w dużych ilość. Jak zaczęłam czytać książki mój zasób słownictwa znacznie się powiększył, a pośrednio zyskałam trochę wiedzy o świecie. Wraz z deprechą przyszedł czas kiedy nic mi się nie chciało, również czytać, więc po jakimś czasie zauważyłam, że zapominam słowa i już nie potrafię wypowiedzieć się tak elokwentnie jak dawniej. Teraz muszę nadrabiać straty ;)

  4. julie nie musisz być najlepsza w "czymś" by mieć poczucie własnej wartości. To nie o to chodzi żeby być najlepszym, ale żeby być po prostu sobą. Mój chłopak powiedział mi kiedyś, że mnie pokochał za wnętrze, za to że jestem jaka jestem i tego nie ukrywam, że jestem jedyna w swoim rodzaju. Trzeba być sobą i umieć samego siebie zaakceptować, a jeśli jest coś w Tobie czego nie akceptujesz, co wydaje Ci się zbędne po prostu postaraj się to zmienić.

    Co chcesz robić w życiu? Kim jesteś? Te pytania dręczą wszystkich młodych ludzi. Bo przecież trzeba sobie w tym świecie znaleźć swój własny prywatny kąt, swoją niszę "ekologiczną" ;) Wiem kim chciałabym być, wiem jaka chciałabym być i moim celem jest dążenie do tego, ale jednocześnie muszę myśleć racjonalnie, czy jestem w stanie dokonać tego czy owego, pewnie jestem, więc muszę się o to postarać. A jeśli nie jestem? Cóż, bez żalu trzeba sobie powiedzieć, że w życiu nie zawsze się wygrywa. Trzeba szukać sobie dróg i rozwiązań. Trzeba iść do przodu.

    Wg mnie praca służy dwóm rzeczom: zarabianiu pieniędzy (za coś trzeba żyć), ale praca musi też służyć innym ludziom - pracujemy po to by ktoś inny mógł sobie np. wypożyczyć film (pracuję w wypożyczalni DVD :) ) Więc nasza praca jest potrzebna, to już jest powód do tego żeby znać swoją wartość. Na początek jest mały, potem z czasem będzie większy. Nic na siłe i nie wszystko naraz.

    W życiu nie można być pewnym niczego. I to jest właśnie piękne, że zaczynając dzień nigdy nie wiem jak się skończy, że możemy odkrywać każdy dzień. NIe jestem pewna tego że skończę studia, ani tego że będę mieć dobrą pracę w przyszłości, jestem pewna tego że muszę iść do przodu, i to się liczy.

    Czy nadążam za światem? NIe, absolutnie nie, jest wiele spraw w którym jestem absolutną ignorantką i dobrze mi z tym, bo nie można robić i wiedzieć wszystkiego, jesteśmy tylko ludźmi.

    Jestem przeciętnym człowiekiem, który robi nie przeciętne rzeczy ( :twisted: wierzcie mi naprawdę nieprzeciętne :twisted: hi hi hi ) Każdy człowiek jest wojownikiem zmagającym się z życiem i z przeciwnościami losu. Każdy człowiek jest przeciętny i jednocześnie wszystcy są nieprzeciętni, każdy człowiek jest jedyny w swoim rodzaju i to jest piękne, dzięki temu świat nabiera kolorów.

    "dopiero później poznanie świata" bzdura, no chyba że poprzez poznanie świata rozmumiesz tylko i wyłącznie podróże i zwiedzanie. Poznać świat to poznać ludzi, poznać mechanizmy które światem i ludźmi rządzą, a to można robić na swoim małym okolicznym podwórku. Trzeba tylko umieć obserwować, umieć wsłuchać się w ludzi i świat. Podróże, jasne, fajnie jest podróżować - sama bym chciała kawałek świata zwiedzić - i zwiedzam, narazie przez TV i książki, a przyjdzie czas że na żywo. Cierpliwość i stanowczość w dążeniu do celu jest cnotą.

    Szkoła nie uczy Cię praktyki? Ucz się sama, kto Ci zabrania? Hm... Nie masz czasu? Więc zrób coś żeby czas mieć.

    "Człowiek, który nie ma już marzeń jest martwy" 100 % racji, to jest właśnie sedno sprawy. Trzeba marzyć i nie wolno pozwolić by ktoś odebrał nam te marzenia, a marzenia możemy odebrać tylko sami sobie, godząc się na coś co naszym pragnieniom nie odpowiada. Każdy jest kowalem własnego losu.

    Moja depresja wzięła się z poczucia winy, jak się okazuje wcale nie powinnam czuć się winna. Słabe poczucie własnej wartości - z tego że całe życie moja rodzina nabijała mi do głowy, że nie jestem nic warta. Ale pokazałam im że jestem, osiągnęła w życiu więcej niż moim rodzice i rodzeństwo razem wzięte. Ale jestem im wdzięczna, bo dzięki temu jestem zahartowana i silna, choć przez moment wydawało mi się, że wcale tak nie jest.

    Grunt to się nie poddawać. Mam nadzieję, że moje wypociny na coś się przydadzą, mam nadzieję że znajdziesz w tych moich słowach coś dla siebie, nitkę która Cię poprowadzi, światełko nadziei.

    Pozdrawiam :)

  5. Skoro masz 22 lata to jeszcze wiele potencjalnie szczęśliwych chwil przed Tobą. :) A propo rozczulania się nad sobą, to nienawidzę tego, nieznoszę chwil w których jestem słaba, nie znoszę chwil w których przegrywam z własnymi słabościami. Dlatego staram się nie rozczulać się nad sobą. Życie jest jakie jest. Ja jestem jaka jestem czasem słaba czasem silna. Trzeba się z tym pogodzić i jakoś żyć.

    A propo wciskania kitu, to jestem na kit raczej odporna, zbyt wiele w życiu przeżyłam żeby można było mi wmówić coś co nie uważam za prawdę. Jestem młoda, bo czuję się młoda, moje 22 latka to wcale nie jest dużo :) Ambitna - jak najbardziej, bo niby jak nazwać pragnienie zostania pisarką? Hmm... jakieś to są ambicje, może wcale nie takie niemożliwe jak się czasem mi wydają ;) Zdrowa w sensie fizycznym raczej jestem, zresztą jak już powiedziałam nie rozczulam się nad sobą. Jak coś boli znaczy że jeszcze żyję ;) Zresztą życie kobiety to i tak pasmo różnego rodzaju bólów i problemów - przyzwyczaiłam się, że nie jest lekko. Inteligentna ... hm... to już dużo trudniej obronić, ale na tle większości ludzi mnie otaczających jestem nawet bardzo inteligentna ;PPPPPPP i to jest pozytywne podejście do życia :)

    julie nie martw się nigdy nie jest tak że nie może być gorzej, zawsze jest tak że może być lepiej, trzeba w to tylko mocno wierzyć i złapać byka za rogi :) czego sobie i Tobie życzę, powodzenia :)

  6. Byłam wczoraj u psychologa. Zaraz na samym początku rozmowy usłyszałam takie słowa: jest pani młoda, ambitna, zdrowa (w sensie fizycznym) i inteligentna, więc co pani tu robi? Rzecz jasna wytłumaczyłam o co się sprawa rozchodzi. Ale te słowa wypowiedziane przez drugiego człowieka bardzo mnie ucieszyły. Na końcu rozmowy pani psycholog powiedziała: no to teraz ma już pani z górki z tą depresją :DDD I to jest git!!!!

  7. Jeszcze trzy grosze ode mnie Pathetic. Mówisz, że jesteś brzydki, nieatrakcyjny, ale tak naprawdę piękno tkwi w oczach patrzącego, a prościej choć bardziej drastycznie: każda potwora znajdzie swojego amatora. To nie o to chodzi żeby się wpisywać w dzisiejsze kanony piękna (kanony takie zmieniały się przez wieki wielokrotnie - wiem coś o tym jestem historykiem ;P) ale żeby być sobą. Żeby być osobą jedyną i niepowtarzalną. A szukaj sobie takiej dziewczyny która nie będzie się Tobą bawić, bo z taką można co najwyżej przelecieć i puścić w zapomnienie. Szukaj kogoś kto będzie z Tobą nie tylko w chwilach szczęśliwych, ale też w tych smutny. A najlepiej wogóle nie szukać ;) Ja jak przestałam szukać to faceci zaczęli pchać się do mnie drzwiami i oknami :PPP A teraz kiedy jestem już zajęta mogą się tylko ślinić i przystawiać bezskutecznie, he he taka mała perwersyjna przyjemność ;PPP

    A propo mocnych stron. Każdy jakieś ma, trzeba je tylko w sobie dojrzeć. Trzeba umieć poznać samego siebie i z samym sobą się zaprzyjaźnić. I oczywiście trzeba umieć się rozwijać. Postaw na rozwój, na podwyższanie sobie poprzeczki. Kobiety lubią ambitnych i pracowitych facetów, bo tacy faceci zwykle są dobrymi partnerami w życiu i nawet w sytuacjach kryzysowych potrafią sobie radzić. I uwierz w siebie, to podstawa, daj samemu sobie szansę na szczęśliwe życie. Świat czeka na nasze marzenia do spełnienia :) Powodzenia

     

     

     

    ps. gdzie się podział temat z działu "Depresja"?

  8. To jest coś więcej niż chamstwo to jest wręcz wskazywanie na to że dana osoba jest "frajerem". Fakt lepsze to niż ściema, ale można użyć o wiele delikatniejszych słów a przekazać tą samą treść i to właśnie te delikatniejsze słowa skłaniają do zmian. IMHO

  9. "Jutro wolne jest od błędów" i smutków czasem tak sobie mówię kiedy jest mi źle. Zwykle to pomaga, skoro już straciłam ten dzień to po tych słowach następny zwykle jest dobry, bo staram się by taki był. Eutedemis postaraj się by nie stracić kolejnego dnia. Powiedz sobie, że nie pozwolisz by choroba zmarnowała Ci życie. Powiedz sobie, że będziesz walczyć o to życie, że nic i nikt nie stanie Ci na drodze do szczęścia. Mi to pomaga. Można powiedzieć, że wyzwalam w sobie bunt przeciwko przeciwnościom losu, i ta "złość" pomoga mi zawalczyć o kolejny dzień. Zrób coś dla siebie żeby się uspokoić i zrelaksować, a potem nie myśląc za dużo pójdź do psychologa. I nie bój się odtrącenia Twoi rodzice napewno Cię kochają i nie odtrącą Cię nigdy nawet kiedy powiesz im prawdę. Wprost przeciwnie jeżeli szczerze z nimi porozmawiasz pomogą Ci działać i ratować swoje życie.

    Pozdrawiam i trzymam kciuki za Ciebie :) nie daj się pokonać chorobie!

  10. Szyymcio :mrgreen: podbudowałeś mnie moralnie tym postem, wielki dzięki, takich słów nam/mi potrzeba, takiej pasji w walce z chorobą; a żeby nie było że offtom to mój mały sukces: wzięłam się ostro do roboty i zamierzam dziś rozprawić się z częścią swoich studenckich zaległości; aaaa i wygrywam z chęcią słodkiego oddania się lenistwu i spaniu po 12 godzin :) jest git :mrgreen:

     

    ps. i nareszcie chce mi się chcieć :D

  11. Od jakiegoś czasu mam takie dziwne objawy. Zapominam o czym pomyślałam chwilę wcześniej, co miałam zrobić itp. A poza tym mam takie dziwne wrażenie jakby rzeczywistość zlewała mi się ze snem w jedno. Tzn. nie pamiętam np. czy coś mi się przyśniło czy też wydarzyło się to na jawie. Dziś w nocy np. obudziłam się i zaczęłam coś gadać nie wiadomo do kogo i po co. Często po przebudzeniu mam wrażenie jakby to ktoś inny nie ja poruszał ciałem. Czy ktoś mi może wytłumaczyć co się ze mną dzieje? Czy to skutek choroby, czy też leków?

  12. Po pierwsze nie pracuje całymi dniami. Po drugie nie jestem przeciętniakiem - ludzie z którymi dawniej się uczyłam, bogaci ludzie, kończą na różnych płatnych kierunkach studiów, bo nie dostali się na studia dzienne, ich życie wcale nie jest lżejsze czy szczęśliwsze, pracują zapewne ciężej ode mnie. Nie czuję tak jakbym wegetowała o nie, każdy dzień to wyzwanie. Nie czuję się absolutnie zaniedbywana przez mego chłopaka, wprost przeciwnie rozpieszcza mnie do niemożliwości :) i nie mam najmniejszych powodów by martwić się o to czy ze mną zostanie, bo jest wiele takich co ostrzy sobie na niego zęby, a jednak on ze mnie nie rezygnuje. Uczciwość, zaufanie, oddanie, miłość - to jest w życiu ważne, nie pieniądze - pieniądze są potrzebne nie przeczę, ale nie są niezbędne by być szczęśliwym.

    No ale koniec z tym offtopem, miało być o rodzicach ;P

  13. Kilka dni temu rozmawiając z kobietą prowadzącą zajęcia z historii miast, na które chodzę dowiedziałam się, że ona też czasem ma sny prorocze. Tak ni z gruszki ni z pietruszki rzuciła, że czasem ma sny prorocze. Także to nie jest tak, że przeczucia i inne tego rodzaju jazdy związane są wyłącznie, czy też gł. z zaburzeniami psychicznymi. Problem zaczyna się wtedt, kiedy człowiek nie może odróżnić omamów, urojeń czy też innych zaburzeń związanych z chorobą psychiczną od tzw. przeczuć lub też zwykłego zbiegu okoliczności. Tak czy siak nie należy tego mitologizować, bo można stracić kontakt z realnym światem ;) .

  14. To teraz Ci coś powiem anand. Wolę być biedna i żyć z facetem bez grosza w kieszeni, który kocha mnie do szaleństwa, niż kogoś kto jest bogaty i może mieć każdą za pieniądze, bądź za swoją sztuczną - wytworzoną przez kosmetyki i kosmetyczki urodę. Wolę być piękna w oczach jednego jedynego mężczyzny, niż być taką co daje na lewo i prawo wszystkim nażelowanym facetom z super wypasionymi brykami. I jeszcze coś Ci powiem: jestem biedna - muszę dorabiać do studiów i oszczędzać każdy grosz by te studia ukończyć - a jednak mam szacunek tych wszystkich bogatych bezmuzgów, którzy na studiach są dzięki pieniądzom, ba oni na tych studiach nie mogliby się utrzymać bez takich jak ja. Mój sukces wypracowany w pocie czoła jest więcej wart niż ich osiągnięty łatwo szybko i przyjemnie. Kompletnie nie przystaje do dzisiejszego ideału pięknej kobiety - a jednak oglądają się za mną faceci starsi ode mnie, dużo bogatsi ode mnie, a nawet i Ci o wiele bardziej inteligentni ode mnie, bo mam charakter - swój własny, prawdziwy, wykuty w pocie czoła. Bo jestem zahartowana przez życie, które nie było, nie jest i zapewne nie będzie proste, ani usłane różami, za to się mnie ceni. Za hart ducha i uczciwą pracę na swój sukces. Nie za pieniądze, czy urodę. Nie chcę mieć łatwego życia, chcę mieć takie życie, którego nie będę żałować, takie o które mogę walczyć i takie w którym każdy dzień jest wyzwaniem.

  15. moi rodzice również nie są wzorem do naśladowania, choć kilku pozytywnych rzeczy w życiu mnie nauczyli, zgadzam się jednak że nie tylko oni mają wpływ na system wartości, całe nasze otoczenie i życiowe przypadki oraz nasza po troche genetyczna predyspozycja do takich a nie innych zachowań czy wyborów decyduje o tym kim będziemy w przyszłości i jaki system wartości będziemy wyznawać;

    a jeśli chodzi o moje obserwacje innych ludzi to wydaje mi się, że im rodzice bogatsi tym ich wpływ na dziecko jest bardziej negatywny (generalnie rzecz biorąc) znam masę takich "dzieci" bogatych rodziców i są to głównie osoby zepsute do szpiku kości; z drugiej strony znam też i "dzieci", które nie miały bogatych rodziców a też zachowują się niezbyt w porządku;

    "Jakie rodziny spełniają swoje obowiązki ukształtowania charakteru młodych ludzi w największym stopniu..?" - odpowiedź jest prosta, takie rodziny, które świadomie myślą o wychowaniu swoich dzieci na takich ludzi, jakimi chcieliby swoje dzieci widzieć :)

  16. Byłam dziś u lekarza po ponad miesięcznej kuracji Bioxetinem zmieniła mi leki na Anafranil - 3 razy dziennie po jednej tabletce (razem 30 mg/na dobę) i Fluanxol - 2 razy dziennie. I Alprox doraźnie... Mało brakowało a wypisała by mi skierowanie do szpitala...załamka :(

     

    [ Dodano: Dzisiaj o godz. 12:30 am ]

    Pytanko, czy ktoś miał podobny zestaw leków jak ja? Jeśli tak powiedzcie jak się czuliście i czy pomogło, z góry dzięki :)

  17. Z punktu widzenia religii i Boga (przynajmniej tego chrześcijańskiego) wogóle nie powinno coś takiego jak przewidywanie przyszłości istnieć, a przynajmnie teolodzy tak twierdzą....choć z drugiej strony znam księdza i doktora nauk humanistycznych, który kiedyś żartobliwie stwierdził, że teolodzy wiedzą o Bogu więcej niż on sam... ;)

  18. Taaaa, też tak sobie mówię, za każdym razem jak mam taką fazę i zastanawiam się nad przyczynami, które kazały mi sobie samej wmówić, że przyśni mi się to a to i potem to ma się wydarzyć. Puknij się w łeb człowieku 3db. Nawet w takim kraju jak Polska policja czasem wykorzystuje do poszukiwań tzw. jasnowidzów, więc nie mów mi że to nie jest możliwe, czy też "wmówione sobie". Ja swoje tzw. jazdy na jawie traktuję z przymróżeniem oka, choć czasem mogą napędzić niezłego stracha, bo pierwsza myśl po czymś takim to faktycznie jest: "czy ja przypadkiem nie zwariowałam". Tylko że w takim razie połowa ludzkości nagle stałaby się wariatami, bo każdy ma czasem złe przeczucia, czy sny, które potem się w jakiś sposób sprawdzają. A te jak piszesz "umiejętności" zostały nie raz i nie dwa udokumentowane. Tyle że nikt nie umie tego wytłumaczyć racjonalnie, dlatego o człowieku który mieni się jasnowidzem od razu myśli się wariat, albo naciągacz. A to jest o wiele bardziej skomplikowana sprawa.

  19. Kiedyś śniło mi się, że nie mogę wyłączyć gazu na kuchence. Następnego dnia pojechałyśmy z mamą do miasta. W pewnej chwili mówi do mnie że chyba gazu nie wyłączyła pod garkiem. Biegiem do domu. Garnek się spalił. Ale mieszkanie na szczęście ocalało. Innym z kolei razem siedziałam na łóżku oglądając TV. Obok leżała komórka. I tak mi coś wzrok na nią co rusz ściągało. Patrze się na komórkę, patrzę i nagle esemes przychodzi. Myślałam że zawału dostanę jak telefon zapipczał. Intuicja...taaa może i intuicja, może i przydatna umiejętność, ale ja się jej czasem boję...

×