Skocz do zawartości
Nerwica.com

HeyJude

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez HeyJude

  1.  

    Wydaje mi się, że mimo że sama świadomość tego, że nie jesteś dla siebie dobra niczego nie zmienia, to jednak jest podstawą, żeby jakiekolwiek zmiany wprowadzić.

     

    Nie wiem jak wygląda Twój życiorys, czy zawsze miałaś problemy, żeby się odnaleźć w grupie. Jeżeli tak, to pewnie nigdy nie będziesz rozkładać ludzi na łopatki swoją pewnością siebie. No ale na pewno (naprawdę jestem o tym przekonany) jest szansa, żebyś funkcjonowała w społeczeństwie w sposób satysfakcjonujący.

     

    Często tak jest, że brak pewności siebie i nienawiść wynikają np. z jakichś życiowych niepowodzeń i to ma tendencje do zapętlania się w spiralę, sprzężenie zwrotne. To jest masakra, bo bardzo ciężko z tego wyjsć. No ale z reguły, każde, nawet drobne osiągnięcie poprawia pewność siebie i na tym trzeba spróbować się bardziej koncetrować.

     

    Nawet nie pamiętam kto mi to polecił, chyba koleżanka z tego właśnie forum - żebym sobie założył zeszyt, w którym będę codziennie wpisywał co zrobiłem dobrego, jakie osiągnięcia. To jest jakiś sposób. Tzn. może niekoniecznie żeby sobie zakładać zeszyt na osiagnięcia (chociaz mi sie przydał ;) ) ale żeby nauczyć się bardziej koncetrować na tym co dobre. Zwróciłaś uwagę w swojej wypowiedzi, że łatwo przychodzi Ci do głowy, że inni się z Ciebie śmieją. To jest właśnie ten szkopuł. Skupiamy się na tym co negatywne a zupełnie nie dostrzegamy tego co pozytywne. Warto próbować zmieniać swoje postrzeganie świata jeśli ono traktuje rzeczywistość wybiórczo i do tego jeszcze wybiórczo źle. Ja cały czas próbuję i liczę, że może uda mi się jeszcze trochę zmienić :)

     

    Co o tym sądzicie?

     

    Tak, zawsze miałam problem z przebywaniem w grupie. nawet nie w grupie, wystarczy jedna osoba bym czula się źle. Zapomnialam dodać, ze jestem strasznie nieśmiała. Co zresztą wzmaga rzeczone poczucie nienawiści. Nie umiem rozmawiać z ludźmi, mam w głowie pustkę, naprawdę.

    Co do "zeszytów osiągnięć", to ja już i tak analizuję każdy swój dzień i tylko pogarsza to sprawę, bo nie ma nic czego nie mogłabym zrobić lepiej.

  2. Kiedyś miałam i to przez dobrych kilka lat. Nie wspominam tego dobrze, bo bylam w tym związku upewniana,że jestem kimś gorszym. Poza tym w pewnym momencie zdalam sobie sprawę, że weszlam w tę relację jedynie przez presję, by z kimś być.presję raczej z zewnatrz niż ode mnie.

     

    po tym epizodzie jużz nikim nie byłam. Trochę z własnego wyboru, trochę przez to ze nikomu się nie podobam. Jestem chyba aseksualna i kompletnie nie wzbudzam zainteresowania

  3. Ja może nie tyle nienawidzę siebie, co uważam się za gorszą od innych ludzi pod każdym względem, dosłownie.

     

    Czuję to samo, tylko właśnie to poczucie bycia gorszą jest kolejnym pretekstem do nienawiści.

    widzę, że nie jestem sama z tym problemem, tylko jak to naprawić? Całe swoje 27-letnie życie się z tym zmagam. wiem, że jestem dla siebie okrutna, ze się krzywdzę, czy nawet grzeszę. Ale nie umiem, nie potrafię inaczej. Nawet podczas tych momentów otrzeźwienia.

     

    Z reguły jestem samotnikiem, ale przychodzą dni, kiedy chcę być wśród ludzi, wręcz tego potrzebuję. Dziwnym trafem zdarza sie, że akurat jest ku temu okazja. Wszystko ma być pięknie, jesteśmy w grupie, a mnie zaczynają nachodzić myśli. I widzę sygnały, że nie jestem mile widziana, że jestem intruzem. Wszyscy się śmieją (ze mnie?), a mnie chce się płakać. Łzy wręcz napływają do oczu, bo nie mogę znieść tego jaka jestem aspołeczna.

    I jak tu siebie nie nienawidzić?

  4. Dzięki za odpowiedzi. do autoagresji się nie posuwał, na to nie miałabym odwagi.

    Kiedyś byłam u psychologa, ale mam złe doświadczengia. Pani psycholog stwierdziła. Że wymyślam i zajmuje jej czas. Tak była to wizyta w ramach nfz.

    upewniłam się wtedy, że problem nie jest tak wielki żeby iść z nim na konsultację

  5. Czuję tę nienawiść odkąd pamiętam. Już nie raz próbowałam polubić siebie. Nigdy się nie udało. Potem próbowałam mieć so siebie stosunek obojętny. Niestety. Nienawiść jest silniejsza. Niby wiem, że muszę zmienić nastawienie, ale nie umiem. Nie potrafię, zgodnie z radami znaleźć w dobie jednej rzeczy, którą lubię. Nie znoszę każdej cząstki siebie. Nie wiem jak to zmienić

  6. Witam.

     

    Od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem wylania tego co leży mi na sercu. Nie wiem dlaczego robię to tutaj, nie chciałabym zaprzątać tym głowy komuś kogo znam, więc dlaczego robię to Wam? To czysta bezczelność z mojej strony. Nie daje jednak rady.

     

    Nie wiem też czy w dobrej zakładce umieszczam temat. Nie mam depresji, po prostu jest mi ze sobą źle.

     

    Tak jak w temacie, odczuwam do siebie głęboką nienawiść. Kiedy piszę, że głęboką, naprawdę mam to na myśli. Czuję odrazę. Tyczy się to każdego aspektu mojego życia i mojej osoby. Nienawidzę swojego życia, przeszłości, dokonanych wyborów. Nienawidzę swojej teraźniejszości, a już najbardziej swojej przyszłości. Właściwie myślę, że najlepiej byłoby gdyby nic mnie nie czekało. Gdyby się po prostu skończyło. Nie mam myśli samobójczych, nie tworzę planów, jak tego dokonać. Myślę tylko, że śmierć byłaby wybawieniem.

     

    Nie umiem budować relacji z ludźmi. Nie wiem dlaczego uciekają ode mnie, choć zawsze staram się być miła, zabawna, przyjazna. Nawet ci, których uważam za przyjaciół za chwilę dają do zrozumienia, że to nie to. Podczas imprez, spotkań towarzyskich (na które rzadko otrzymuję zaproszenie) czuję się wyalienowana, mam wrażenie, że wszyscy mają mnie dość i najchętniej by mnie pożegnali, dopiero wtedy zaczęliby bawić się dobrze. Chociaż zawsze staję na głowie żeby pomóc znajomym gdy mają problem, bądź czują się źle czy zdołowani – moich problemów nikt nie zauważa. Nie jestem dla nikogo na tle ważna żeby przejąć się moimi problemami czy samopoczuciem.

     

    Nienawidzę swojego wyglądu, a jestem na jego punkcie przeczulona. Chociaż często słyszę komplementy, wydaje mi się, że są one pewnego rodzaju żartem z mojej osoby. Ładne osoby nie powodują u ludzi obrzydzenia. Ja tak, dowodem jest ich ucieczka przede mną. Obsesyjnie porównuję się z innymi. Zawsze jestem gorsza, brzydsza. Kiedy patrzę w lustro widzę potwora. Nie mogę znieść tego widoku, od kilku lat nie pozwalam robić sobie zdjęć, bo wywołują we mnie czystą odrazę. Nie podobam się płci przeciwnej.

     

    Sama nawet nie wiem czego od Was oczekuję. Jeśli robię coś nie tak – przepraszam.

×