Od kilku lat nie mam normalnej rodziny, rodzice poza gtym że mieszkają pod wspólnym dachem nic ich nie łączy, z rodzeństwem też nic mnie nie łączy.
Z mamą miałam w miarę dobry kontakt, albo tak mi się tylko zdawało. Był dobry tylko wtedy gdy ją we wszystkim popierałam odka mam inne zdaniestałam się tą najgarszą co to ją chce skrzywdzić wytrzymywałam to bardzo ale już nei daje rady.
Od niej słyszę ciągle tylko jak to ona ma źle niedobrze jak to wszyscy ją krzywdzą jak to miała kilka lat tak, ja po kilku takich razach mam dośc w kółko wysłuchiwania tego samego jak jej coś powiem tot ylko słyszę że zobaczymy jak to ja będę miała, że zobaczymy jak to mnie osobą która przysięgała mi przed ołtarzem będzie traktować.
Czasami sie nawet o to pokłócimy to zaś wysłuchuje że co to ja od niej nie dostałam a teraz ona ma tak źle. Czaami się wydaje że ona lubi tak o sobie, ale ostatnio przegina.
Mam 24lata nie jestem ślepa i widzę,m że czasami po prostu ona sama prowokuje żeby stworzyć wojnę z moim ojcem jak ją wtedy próbuje uspokoić bo znam już skutki to źle.
d jakiegoś czasu nie mam własnego życia, mam narzeczonego z którym widuje sie raz na tydzień i to tylko na kilka godz, czasami może z dwa na tydzień, za każdym razem jak chce gdzieś wyjechać to słyszę od niej że zostawiam ją samą z tym wszystkim, że znowu wyjeżdżam. Czasami nawet mam wrażenie, że nieraz specjanlnie w d omu prokuje wojny żebym tylko została. A ja po prstu chce mieć własne życie chce się cieszyć, a w chwili obecnej nawet nie mam sił na nic.
eżeli próbuje żyć własnym życiem, mieć czas dla siebie to czuje jakby mi robiła z tego powodujakieś wyrzuty.
Ona cały czas opiekowała sie babcią (swoją mamą), musiałą przy niej być non stop w sumie. Ale odkąd babcia zmarła to wsyztsko sie zmieniło, jak chciałam wyjechać na weekend to słyszałam że znowu ją zostawiam samą z nimi (z tatą i synem też nie rozmawia).
O oświadczynach ja się bałam jej powiedzieć po prostu bałam, bałam sie jej reakcji zamiast z uśmeichem mówiłam to z łzami strachu. Oczywiście nie usłyszałam gratulacji ani nic tylko się odwróciła i zaczeła płakać jakbym nie wiem jaką krzywdę jej zrobiła.
Wiele razy jak chciałam z nią porozmawiać żeby się chociaż trochę zmieniła, to tylko słyszałam że mało wiem o życiu, że zobaczymy co mnie spotka...
Ja nie potrafię z nią rozmawiać zresztą ona tak samo. CIągle tylko potrafi mówić jak to ma źle jak to wszyscy ją krzywdzą, jak podczas kłótni powiedziałam jej, że niech spojrzy na mnie że mi też ciężko, że nie mam sił na to to tylko usłyszałam że co ona ma powiedzieć i jak to ona ma źle.
na dodatek okazało się, że czyta moje rozmowy z narzeczonym. Podczas kłótni z nią jedyną osobą do której mogę sie zwrócić jest on i jak on słyszy co nieraz mi robi jak sie zachowuje to czasamio padną różne słowa, bo on nie może patrzeć jak ja na to reaguje, bo widzi że ledwo żyje, jedną taką ostatnią przeczytała i zrobiła mi wojne, że ją oczerniam, chcoaiz ja tylko napisałąm prawdę bo ja już nie daje rady wiele rzeczy dusiłam w sobie ale już po prostu nie mogę, coraz bardziej mam zniszczone zdrowie
Od tego momentu nie rozmawiamy ze sobą ona tylko co dziennie robi mi o to wypominanie że jak to ją oczerniam, że wszyscy ludzie dookoła się dziwią zę ja mówię o niej, a wspomnę że sama wygaduje o mnie i o moich dość prywatnych sprawach.
Nawet jak ją przeprosiłam za moje zachowanie to wzieła wstała i mnie przesunęła żeby wyjść.
Nie wiem czy pisze składnie ale jestem w totalnej rozsypce od kilku dni nei mam ochoty na nic, długo to już trwa ale teraz się nasiliło, najchętniej zniknęłabym z tego świata