Skocz do zawartości
Nerwica.com

psyko911

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez psyko911

  1. nie chce unikac negatywnych emocji - nie mam nic przeciwko smutkowi, zalowi, rozczarowaniu - chce jedynie zredukowac poczucie wstydu wstyd.
  2. na poczatek caly ponizszy tekst, ale w wielkim skrocie, dla leniwych :] nie widzę powodów do odczuwania negatywnych emocji, gdy w życiu jest tyle radości i zabawy - ale mimo to odczuwam negatywne emocje. zdaje sobie sprawe z bezsensownosci moich kompleksow i problemow, ale mimo to wciaz je odczuwam - glownym problemem jest wstyd, przed mozliwoscia bycia uznanym za malo intelgetnego lub nieciekawego. nie ma dzialu do ktorego moj problem pasowal by w 100%, wiec wrzucilem go tutaj :] Po 1 - nie licze na to, ze ktos rozwiaze moj problem :] mam jednak nadzieje, ze komus byc moze uda sie go zdiagnozowac, lub chociaz udzielic jakiejs rady, ktora pomogla by mi w przezwyciezeniu mojego problemu. po 2 - nie jestem jakos szczegolnie uposledzony psychicznie - mam poprostu pewne problemy, ktore bardzo wyraznie dostrzegam i dosc otwarcie o nich mowie - co nie zmienia niestety faktu, ze problemy te przeszkadzaja mi czesto w normalnym funkcjonowaniu, i zalezy mi na ich pokonaniu. Nie wiem od czego zaczac, wiec opis mojego problemu moze byc dosc chaotyczny - ale po przeczytaniu calosci powinien ulozyc w logiczna calosc :] Kazdego tygodnia przechodze dosc podobny schemat - w zadnym dniu tygodnia nie udaje mi sie calkowicie osiagnac celu, ale przez 2 dni jestem dosc blisko (celem jest pozbycie sie problemow, ktore opisze nizej :]). wyglada to mniej wiecej tak - 2 dni dobrego humoru, nasteptnie 1 dzien zmeczenia i niecheci do ludzi, kolejny dzien mozna by nazwac dniem depresji, a nastepujacy po nim - dniem podepresyjnym. 2-ch kolejnych dni nie udalo mi sie jeszcze dokladnie okreslic, poniewaz powtarzalnosc tego cyklu odkrylem calkiem niedawno ;p moim glownym problemem jest odczuwanie ogromnego wstydu, przy niemal kazdej czynnosci jaka wykonuje - od zawiazania sznurowki, do odezwanie sie w miejscu publicznym - nie koniecznie w strone tlumu, ale np. do znajomego :] zdaje sobie sprawe z istnienia otaczajacych mnie ludzi, i swiadomosc tego, ze moga oni pomyslec o mnie cos zlego, czasami krepuje mnie tak bardzo, ze najchetniej poprostu bym zniknal, oraz mocno obniza pewnosc siebie oraz poczucie wlasnej wartosci. najwiekszy lek odczuwam przed tym, ze ktos mogl by uznac mnie za malo inteligetnego, lub za osobe z niezbyt ciekawym zyciem (co akurat jest prawda). Nie znaczy to ze staram sie szpanowac inteligencja lub udawac, iz moje zycie jest niezwykle atrakcyjne - zdaje sobie sprawe z idiotycznosci moich lekow, ale zazwyczaj nie potrafie ich pokonac. najtrafniej opisuje mnie zdanie "nie widzę powodów do odczuwania negatywnych emocji, gdy w życiu jest tyle radości i zabawy - ale mimo to odczuwam negatywne emocje". Lek przed tym "co ludzie pomysla" jest chyba bardziej podswiadomy, poniewaz uwazam ze to, co mysla o mnie ludzie jest zupelnie bez znaczenia - dosc ciezko to opisac, ale pomimo tego ze wiem iz zdanie innych jest malo wazne, odczuwam przed tym lek - przypomina to nieco natrectwo (czy jakos tak :]) - kiedy osoba pomimo tego, ze zdaje sobie sprawe z bezsensownosci danej czynnosci, i tak odczuwa potrzebe jej wykonywania. Wstyd, w bardzo duzej mierze udaje mi sie pokonac przez ok. 2 dni w tygodniu - jestem wtedy smielszy i odwazniejszy niz wiekszosc otaczajacych mnie ludzi - to jednak za malo do normalnego funkcjonowania. w dzien "depresji" (chociaz slowo to niezbyt pasuje) - wstyd osiaga swe apogeum - nie potrafie nawet odpowiedziec na proste pytanie typu "co slychac". Oczywiscie w takie dni wciaz zyje normalnie - jade autobusem, chodze do szkoly, staram sie walczyc ze wstydem - ale walka ta zazwyczaj nie przynosi porzadanych efektow. Pozatym jestem chyba emocjonalnym wampirem (nie wiem czy to wlasciwe okreslenie) - obnizanie wartosci inny podnosi moje poczucie wartosci. Ostatnio doszedlem do przelomu w self-teraphy - doszedlem do tego, ze jeda droga do pokonania kompleksow prowadzi przez ich calkowita akceptacje - wiec postanowilem sie zaakceptowac moj wstyd, strach i tym podobne uczucia, poszukac ich korzeni, oraz wyobrazic sobie to co naprawde mysla o mnie osoby z otoczenia, kiedy cos mowie lub robie (a mysla dokladnie nic, lub cos zupelnie nie istotnego, i zawsze zdaje sobie z tego sprawe) - taki sposob myslenia (dokladna analiza) czesto pomaga :] to tylko pewne aspekty mojego problemu, nie jestem w stanie opisac ich wszystkich.
×