Witam. Na wstępie napiszę, że mam 23 lata. Studiuję.
Wszystko zaczęło się w połowie stycznia tego roku. Miałem problemy żołądkowe: bóle, nudności, wymioty. Trwało to dosyć długo, więc zrobiłem gastroskopię. Wyszło zapalenie żołądka i 2 nadżerki. Spoko, nic aż tak groźnego. Lekarz przepisał mi leki i myślałem, że po jakimś czasie będzie po problemie. Brałem leki i faktycznie była poprawa. Po ok. 2 tygodniach po incydencie z żołądkiem, w pewien dzień nagle powiększyły mi się węzły chłonne, dostałem biegunki i zaczęła mnie strasznie boleć głowa. Silny ból głowy utrzymywał się przez parę dni... Pewnego dnia pojechałem na pogotowie, wezwano neurologa. Wszystko w porządku wg niego, nawet zrobili mi tomografię, która nic nie wykazała. Dał mi jakieś leki przeciwbólowe, które na chwilę lekko pomogły, ale złe samopoczucie ciągle się utrzymywało. Z czasem, aż do teraz było tylko coraz gorzej... Zaczęły się pojawiać coraz to inne objawy: ból szyi, bóle mięśni, stawów, ból kręgosłupa, bóle pośladków, bóle nóg, mimowolne ruchy, drgania mięśni, tiki (powieki, policzków). Oprócz tego ciągle czuję się taki osłabiony i senny... Mam szumy uszne i zaburzenia widzenia (obraz mi się rozmywa i takie czarny plamki latają przed oczami). Odczuwam dezorientację, brak koncentracji, nie mogę się na niczym skupić... Chodzę na zajęcia, choć każde wyjście jest dla mnie ciężkie (nie chodzi o nerwy, nie czuję się zestresowany, ciśnienie mam dobre, chodzi o ból)... Nie pamiętam dnia kiedy ostatnio mnie nic nie bolało, ba, nawet kiedy tylko 1 część ciała mnie bolała... Czasem też mam bóle brzucha, no i jeszcze tego żołądka (choć w tej chwili to jest najmniejszy problem, bo wiem, że to ciągle nadżerki). Ciągle mam powiększone węzły chłonne. I jeszcze coś, bardzo charakterystyczne, co mi bardzo przeszkadza. Moja głowa jest taka jakby ciągle dziwnie rozhuśtana, strasznie dziwne uczucie. Np. patrzę się w 1 punkt dość długo i po pewnym czasie zaczyna mi sama się ruszać..., takie mimowolne ruchy. Jak neurolodzy mi robią to ćwiczenie z palcem to ciągle mi ta głowa lata... ehh już nie mam siły... proszę pomóżcie. Co to może być?? Dodam, że leżałem w szpitalu na neurologii i wszystko dobrze wg lekarzy... Badania: morfologia ok, rezonans głowy i szyi ok, EEG w granicach normy, badanie moczu, kału ok... Wszystko dobrze wg badań, a ja się czuję niedobrze... Tak nie można żyć.. Czy to możliwe, że to przez nerwy?? Aż tyle dolegliwości?? Ale ja na prawdę nie jestem jakiś megazdenerwowany. Mogę nawet powiedzieć, że jestem spokojny.
Proszę napiszcie: czy to może być borelioza? Nie pamiętam ugryzienia przez kleszcza, ale mam rodzinę w Bieszczadach i co roku na wakacje tam jeżdżę i podczas wakacji często przebywam w lesie. No ale rumienia też nie miałem... Robiłem test Elissa - wynik negatywny. Robiłem nawet Test Obciążeń Organizmu - też nie wykazał boreliozy (choć to badanie to ponoć ściema, ale uwierzcie mi, już wszystko robię, żeby wyzdrowieć). Czytałem jeszcze o takiej chorobie jak fibromialgia. Objawy mi pasują, tylko ta bezsenność nie, bo w sumie dobrze śpię, ale reszta objawów, nawet te punkty, w których chory odczuwa ból idealnie pasują do moich.. Czy to może być to?? Proszę pomóżcie, a nawet błagam, doradźcie mi coś...
Pozdrawiam