Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gocha079

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Gocha079

  1. Mnie jak narazie zawroty odpuściły,ale mam ciagle takie napiecie,uczucie kasku na głowie,ze czasami jak mnie na chwile ścisnie mocniej,to mam wrazenie ,ze mi zaraz głowa pęknie.Cała głowa napieta,az za uszami,kark,oczy,pod oczami,skronie,żuchwa,podniebienie.Czuje, ze szczękę zaciskam bezwiednie,az mi sie to chyba wszystko przechodzi na glowe.I od tego napiecia takie dziwne uczucie w głowie,przelewanie czy jakiegoś zawrotu nie zawrotu.Jak sie czymś zajme,to tego nie czuje,wystarczy,ze np.czytam gazetę znowu czuje napiecie.Mecze sie z tym juz od roku.Nie biorę lekow,pewnie by na to pomogły,ale nie chce ich brać.tez tak macie?jak sobie z tym radzić?

     

    Na pewno nie jest korzystne dla organizmu, aby brać stale leki. W przypadku nerwicy teoretycznie mamy wybór i nie musimy brać leków. Z drugiej strony, jeśli coś trwa rok i nie wygląda jakby miało minąć to trudno oczekiwać, żeby samo z siebie nagle zniknęło. Pewnie za jakiś czas będziesz musiała brać leki na inne choroby bo nigdy nie wiadomo jak długo organizm wytrzyma taki stan. Nikt nie bierze leków antydepresyjnych z powodu własnego widzimisię. Ja doszedłem do wniosku, że chociaż leki mogą z czasem jakoś zaszkodzić mojemu organizmowi(co nie jest wcale takie do końca pewne) to z pewnością nie zaszkodzą tak jak sama nerwica, depresja, stany lękowe itd.

     

    "Nie biorę lekow,pewnie by na to pomogły,ale nie chce ich brać"

     

    Leki antydepresyjne nie mają za dobrego PR-u ale odnoszę wrażenie, że jesteś jego ofiarą. Inaczej nie da się wytłumaczyć tego, że ktoś jest pewny, że coś pomoże ale tego nie robi.

    Mifune85, mnie się wydaje, że nie powinniśmy wypisywać takich treści: " jeśli coś trwa rok i nie wygląda jakby miało minąć to trudno oczekiwać, żeby samo z siebie nagle zniknęło. Pewnie za jakiś czas będziesz musiała brać leki na inne choroby bo nigdy nie wiadomo jak długo organizm wytrzyma taki stan". Wiesz, wszyscy tu jesteśmy przewrażliwieni i taka informacja pewnie nie jednemu z nas odłoży się w podświadomości :-) Znowu zaczniemy wpadać w lęki. Spokojnie. Skoro badania wychodzą dobrze, nie ma co panikować, że bez leków organizm w końcu zapadnie na chorobę fizyczną. Nie zapadnie. Przynajmniej w dającej się przewidzieć przyszłości. Nerwica sama z siebie nie zniknie, ale wszyscy tu pracujemy. Dawajmy nadzieje, tysiące ludzi poradziło sobie bez leków, bo taki był ich wybór i jest ok. Najważniejsza jest świadomość. Każde z tego forum przeczytał wszystkie informacje, więc mamy potężną "broń" w postaci wiedzy. Brakuje nam tylko jednego: doświadczenia czyli praktyki. Koniecznych, aby wcielić tą wiedzę w życie. Dr Claire Weekes np. poradziła sobie z nerwicą lękową dzięki świadomemu przechodzeniu przez ataki i objawy. I odeszły. Więc można. Damy radę. Trzeba mieć wewnętrzne przekonanie i odpowiednie nastawienie. Mimo bólu :-)

     

    -- 20 maja 2014, 16:57 --

     

    Mnie jak narazie zawroty odpuściły,ale mam ciagle takie napiecie,uczucie kasku na głowie,ze czasami jak mnie na chwile ścisnie mocniej,to mam wrazenie ,ze mi zaraz głowa pęknie.Cała głowa napieta,az za uszami,kark,oczy,pod oczami,skronie,żuchwa,podniebienie.Czuje, ze szczękę zaciskam bezwiednie,az mi sie to chyba wszystko przechodzi na glowe.I od tego napiecia takie dziwne uczucie w głowie,przelewanie czy jakiegoś zawrotu nie zawrotu.Jak sie czymś zajme,to tego nie czuje,wystarczy,ze np.czytam gazetę znowu czuje napiecie.Mecze sie z tym juz od roku.Nie biorę lekow,pewnie by na to pomogły,ale nie chce ich brać.tez tak macie?jak sobie z tym radzić?

     

    Na pewno nie jest korzystne dla organizmu, aby brać stale leki. W przypadku nerwicy teoretycznie mamy wybór i nie musimy brać leków. Z drugiej strony, jeśli coś trwa rok i nie wygląda jakby miało minąć to trudno oczekiwać, żeby samo z siebie nagle zniknęło. Pewnie za jakiś czas będziesz musiała brać leki na inne choroby bo nigdy nie wiadomo jak długo organizm wytrzyma taki stan. Nikt nie bierze leków antydepresyjnych z powodu własnego widzimisię. Ja doszedłem do wniosku, że chociaż leki mogą z czasem jakoś zaszkodzić mojemu organizmowi(co nie jest wcale takie do końca pewne) to z pewnością nie zaszkodzą tak jak sama nerwica, depresja, stany lękowe itd.

     

    "Nie biorę lekow,pewnie by na to pomogły,ale nie chce ich brać"

     

    Leki antydepresyjne nie mają za dobrego PR-u ale odnoszę wrażenie, że jesteś jego ofiarą. Inaczej nie da się wytłumaczyć tego, że ktoś jest pewny, że coś pomoże ale tego nie robi.

    Pimpek82, mnie też non stop dokucza głowa, oczy, jestem niestabilna, chybotliwa, cały czas!!!!! Jednak od 3 dni to olewam. Tzn. funkcjonuje, bo przestałam się tego bać (ja miałam z tego powodu silne lęki). I czekam, aż przejdzie, bo wielu ludzi mówiło mi, że to przechodzi. Budzą się rano i...., o kur..., nie ma objawów. U mnie to trwa od grudnia, więc widzisz, długo, ale cały czas walczyłam. Teraz dopiero przestałam. I wiem, że to jest klucz do sukcesu. Będzie lepiej. Życzę dużo cierpliwości.
  2. Mnie jak narazie zawroty odpuściły,ale mam ciagle takie napiecie,uczucie kasku na głowie,ze czasami jak mnie na chwile ścisnie mocniej,to mam wrazenie ,ze mi zaraz głowa pęknie.Cała głowa napieta,az za uszami,kark,oczy,pod oczami,skronie,żuchwa,podniebienie.Czuje, ze szczękę zaciskam bezwiednie,az mi sie to chyba wszystko przechodzi na glowe.I od tego napiecia takie dziwne uczucie w głowie,przelewanie czy jakiegoś zawrotu nie zawrotu.Jak sie czymś zajme,to tego nie czuje,wystarczy,ze np.czytam gazetę znowu czuje napiecie.Mecze sie z tym juz od roku.Nie biorę lekow,pewnie by na to pomogły,ale nie chce ich brać.tez tak macie?jak sobie z tym radzić?
    Pimpek 82, ja też nie biorę leków. I nie chcę brać . Świadomie. Mam to samo co Ty, strasznie się męczę. Ale od paru dni, kiedy znowu się naczytałam mądrych tekstów, nie mam leków. Mam tylko objawy, 24 na dobę. Żle mi z tym, oczywiście, ale wiesz co? Staram się normalnie funkcjonować, poszerzać strefę komfortu i czekam, aż przejdzie. Bo wiem, że przejdzie. Pod warunkiem, że zaakceptujesz swoją nerwicę i objawy. Do tego trzeba tylko..... czasu. Wiesz, na tej zasadzie: " rozluźnij dupę (przepraszam, za obrazowe przedstawienie sprawy). A z tym jest trudno. Bo niby racjonalnie to wiesz, ale gorzej z wykonaniem. Tak więc, nie pozostaje nic innego, jak po zrozumieniu tego ścierwa, uzbroić się w cierpliwość. To naprawdę przechodzi, rozmawiałam z wieloma ludźmi z nerwicą, i wszyscy mówią to samo: przejdzie. Po akceptacji, zrozumieniu i czasie. Mózg jest potężnym narzędziem.

    Pozdrawiam Ciebie i wszystkich nerwicowców.

  3. A ja chcę bluzgnąć!: Ty Zajebana Szmato! Wychodź, kurwa! Co, boisz się, że cię zgnoję, narzygam, wdepczę w ziemie? Że ci ryja wytrę w najbardziej śmierdzących kocich odchodach? Ty kurwo niemyta! Zasrana! Zajebana! Idź w chuj....

    Przepraszam, ale skoro taki tytuł.... Trochę mi ulżyło :-)

  4. Tak jest, każdy to miał. Ja zauważyłam, że po drobinie alko objawy mi przechodzą. Oczywiście zaliczyłam już lęk, że to alkoholizm :-) Na różnych stronach ludzie, którzy wyszli z nerwicy mówią jedno: nauczyć się akceptować objawy. Polecam stronę: tresuramatrixa.com. O lękach, a raczej ich poskramianiu. Można umówić się na sesje przez skype. Generalnie zauważyłam, że jak próbuję olewać objawy, to czasami, choć tylko na krótkie chwile, odpuszcza. Ale ciężko jest o tym nie myśleć, jak wszystko przeszkadza i non stop jest źle. Mnie oczy, czoło, głowa, dalej dolegają. Trzymajcie się!!!!

  5. Witam. Ja mam to samo co Wy, wszyscy razem :-) Było trochę spokoju, ale od grudnia, po silnym stresie, mam objawy non stop praktycznie. Najbardziej związane z oczami i głową. Ja już położyłam lachę na wszystko. Jestem po dwóch terapiach. Myślałam, że mam to gówno za sobą, ale gdzie tam. Stosowałam niezliczoną ilość terapii, relaksacji, łącznie z metodą Silvy, ehh..... Czekam cierpliwie, aż przejdzie. Podstawowe dane, tzn wiedze o pętli strachu i mechanizmach nerwicy mam, więc, musi kiedyś przejść. Trzymajcie się wszyscy!!!!

×