Witam wszystkich
Jestem nowa na forum i nie wiem jak zacząć Nie wiedziałam gdzie umieścić ten temat szukam pomocy. Pisze bo już nie mogę patrzeć na to co robi z moją rodziną własny brat. Jestem na skraju załamania. Z moim bratem zaczelo dziac się coś nie tak 2 lata temu kiedy mial 19 lat na początku była depresja calymi dniami lezal w lozku do nikogo sie nie odzywal rodzice zareagowali przywozili pania pedagog ze szkoly zeby go wyciagnela jakos z tego i udalo sie wrocil do szkoly zaczelo sie leczenie farmakologiczne ale jak bumerang to wszystko wrocilo spowrotem. Nikt nie wiedzial od czego mogl miec depresje przeciez bylo dobrze, z czasem zaczol dostawac natrectwa, myl sie po 5 godzin spoznial sie do szkoly bo jak wstawal o 4 rano nie starczalo mu czasu zeby sie uszykowac do wyjscia az w koncu rzucil szkole. Duzo by opisywac jak to sie zaczelo ale niestety sie nie skonczylo moj horror trwa do dzisiaj i jest coraz gorzej. Jego nerwica natrect sie pogorszyla zaczol sie brzydzic wszystkiego recznikow ubran wanny, a nawet wlasnej rodziny. Do tego jest agresywny nie toleruje rodziny ze strony naszej mamy wiadomo, że nie każdy jest bogaty i nie każdy ma bogaty dom, moja babcia żyje skromnie i przez to brat uwaza ich za gorszych brzydzi sie ich szantarzuje mame ze jak chce z nim w zgodzie zyc to ma zerwac kontakt z rodzina malo tego od wielu lat traktuje mame jak 0 wyzywa ja ze ja zapier***li, ze jest poj***na, ze zygac mu sie chce na nia i na tate ze jest jeb*na suk*a raz wpadl w taka furie ze uderzajac w szafke zlamal sobie reke. Ja boje sie o zycie moje i rodzicow on staje sie coraz bardziej nieobliczalny Rodzice staraja mu sie pomoc w kazdy sposob jest leczenie farmakologiczne chcieli zeby chodzil do psychologa bo terapia jest konieczna dali mu co chcial kupywali mu drogie rzeczy do tej pory kupuja plyny do kapieli i szampony ktore starczaja mu tylko na 3 dni, poniewaz jego natrectwa sa tak zaawansowane na punkcie czystosci, staraja sie nie denerwowac go ale on ma to gdzies patrzy tylko wyludzic jak najwiecej pieniedzy, a jak cos nie idzie po jego mysli wpada w szal uderza we wszystko dookola i co najgorsze nie chce przyjac pomocy. Duzo mogla bym o tym pisac bylo tyle rzeczy, ktore rania i wykanczaja. On jest osoba chora to widac ale nikt nie chce zle dla niego wszysyc wyciagaja rece ale do niego to nie dociera doslownie uwaza wszystkich za swoich wrogow jego sposob na zycie to szantarz i wyludzanie jest znerwicowany ma natrectwa i jeszcze mowi wprost ze nie chce sie zmieniac. Czasami mam ochote zniknac czuje sie bezsilna chce zeby bylo tak jak dawniej zyc spokojnie nie chce zyc w strachu ze jak znowu cos go zdenerwuje czy nie zrobi komus krzywdy