Skocz do zawartości
Nerwica.com

WinterTea

Użytkownik
  • Postów

    2 209
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez WinterTea

  1. my_name, Moja pierwsza terapia była totalną katastrofą, tak się załamałam, że skonczyłam na całodobowym w psychiatrycznym.

    W przypadku drugiej poczułam dotyk nadziei, ale terapeuta nie chciał dalej prowadzić mojej terapii- i to mnie najbardziej drażni.

    Takze stwierdzenie, że terapia nie na wszystko i nie dla każdego, jest moim zdaniem jak najbardziej prawdziwe.

    Albo po prostu nie ten moment na terapię. Może kiedyś. Choć nie sądzę.

    Dużą rolę w tym, czy terapia działa, czy też nie odgrywa wsparcie bliskich osób, bo z terapią wiąże się pojawienie bólu, złości, smutku i wielu innych, czasem skrajnych emocji. Ja nie mam nikogo, kto by mi pomógł przejść przez terapię, więc pewnie też dlatego nie pomogła.

  2. Eh, mnie psychoterapia indywidualna w ogóle nie pomogła. Może to kwestia nieodpowiedniego terapeuty, a może mojego nastawienia. Jest mi przykro, że już moja druga terapia indywidualna musiała zostać zakończona. Decyzję podjęłam wspólnie z terapeutą. Szkoda mi już zdrowia na kolejną próbę. Terapie indywidualne doprowadziły mnie na skraj rozpaczy, na którym jestem nadal. Więcej szkód i bólu niż poprawy samopoczucia.

    Cieszę się, że przynajmniej grupowa była cokolwiek warta.

  3. matras, Mnie się Twoja sytuacja wydaje dość nietypowa, bo nerwica na ogół jest skutkiem braku stabilizacji, lub jest wynikiem pojawienia się w życiu jakiegoś nowego, silnego bodźca (np. utrata pracy, albo zawalenie matury itd). Będąc spokojnym wewnątrz raczej ciężko o nerwicę. Więc może masz jakieś konflikty emocjonalne sama ze sobą i stąd ta nerwica?

    Napisałaś, że jesteś bardzo szczęśliwa, masz córeczkę, czujesz stabilizację... wiec gdzie tu miejsce na nerwicę? Coś musi być na rzeczy. Ja bym stawiała na konflikty wewnętrzne.

  4. cichyczlowiek, Nic nie napisałeś o wieku dziecka, więc ciężko cokolwiek doradzić.

    Być może po prostu się z Tobą droczy, próbuje zwrócić na siebie Twoją uwagę i stąd uszczypliwość.

  5. Cortezjusz, Myślę, że sporo zależy od działania układu nerwowego. Jedni mają silniejszy, więc są bardziej odporni na wszelkie nerwice i łatwiej radzą sobie po zarwanej nocy, czy też w stresującej pracy, a inni mają słabszy, więc są bardziej lękliwi itd. I dlatego niektórzy mogą się dalej bawić, grać, podczas gdy inni muszą iść odpocząć.

    Ja dzisiaj fizycznie też czuję się kiepsko, nawet jakieś objawy nerwicowe powróciły, a wczoraj czułam się świetnie. Ale jak jest równowaga pomiędzy gorszymi i lepszymi dniami, to znaczy, że jest dobrze.

  6. tiruriru, Miałam takie uczucie zwłaszcza, jak jeździłam samochodem. Czułam się tak jakbym nie mogła wziąć głębszego oddechu i przy tym serce waliło mi jakoś nieregularnie.

    Wszystkie Twoje objawy są już znane (o czym już pewnie zdążyłaś się przekonać dzięki forum, bo napisałaś, że Ci się polepszyło) więc nie masz co się ich obawiać ;)

  7. Cortezjusz, Ja miałam poczucie miękkości nóg. Kiedyś częściej, teraz rzadziej.

    Było to coś w rodzaju odpływania... W sumie to nie umiem tego opisać, a to znaczy tyle, że musiała to być schiza ;)

     

    Bluepb, Większość objawów na tle emocjonalnym ciężko opisać.

    A nawet już te opisane trudno zrozumieć, jeśli samemu się ich nie odczuwało.

  8. Bluepb, To rzeczywiście dziwna, niepokojąca sytuacja... Może poobserwuj, czy w najbliższym czasie będzie się powtarzać...?

    Ja kiedyś przerabiałam nocne napady myśli, że "na pewno umieram", i wpatrywałam się właśnie w lustro szukając oznak nadchodzącej śmierci. Czułam się jak schizol.

    Nocą różne dziwaczne rzeczy potrafią się dziać.

     

    tiruriru, Jak Ciebie czytam, to przypominam sobie siebie sprzed lat... Też zamartwiałam się tymi udarami i zawałami, i z tego co wiem, co dużo osób, które mają nerwicę wkręcają sobie właśnie te przypadłości, więc jest to chyba stały objaw. :)

    A może zamiast myśleć "co by było, gdyby rzeczywiście stało się coś złego itd", zacznij w tej nudzie myśleć "co mi szkodzi zająć się czymś dla mnie przyjemnym..." (I się zająć, bo co szkodzi? ;) )

     

    Wczoraj miałam jakiś lekki nawrót jednego z objawów, bo czułam, że odpływam i chciałam bardzo szybko wrócić z powrotem do domu. Wróciłam w biegu, ale nie panikowałam, bo nawet to co znane trzeba czasem przerobić od nowa.

  9. my_name, Niektórzy po prostu nie potrafią przekazywać negatywnych informacji zwrotnych, więc w zamian za to obrażają, ale jeśli Ty się nie odnajdujesz w tej obrazie, bo ktoś się pomylił co do Ciebie, to myślę, że wystarczy powiedzieć, że się z nim nie zgadzasz i dalej nie drążyć, a już tym bardziej nie rozkminiać nad tym, że może ten ktoś jednak ma rację... to Ty sama wiesz najlepiej jaka jesteś i nikt nie ma prawa ani Ciebie, ani nikogo wrzucać do "wora zła".

    przyda mi się ta rada.

    Miło mi, że doceniasz moją refleksję.

  10. tiruriru, Byłam na oddziale psychiatrycznym przez miesiąc, po czym miałam przerwę w leczeniu (też przez miesiąc), później wróciłam na oddział jeszcze na trzy miesiące. Skończyłam tę terapię w grudniu 2014 i od tego czasu cisza w atakach, a jak jakieś objawy powrócą, to już się ich nie boję, więc szybko mijają.

    Nauczyłam się tam, na czym polegają te ataki, poznałam ich mechanizm i przyczynę, pogodziłam się z nią, a pozniej to już tylko wystarczyło na nowo oswoić się z miejscami, które powodowały objawy, pozbyć się strategii unikowej. I po tym wszystkim mam jakieś tam pojedyncze objawy, ale raz na parę miesięcy, a nawet rzadziej. Pomógł mi też kontakt na tej terapii z ludźmi opisującymi podobne objawy, i podczas wspolnych rozmów i wyśmiewania objawów zauważyłam, ze one wcale nie są straszne, i skoro dałam radę zwyczajnie funkcjonować za jednym razem to i dam ponownie. I takim mysleniem zastąpiłam stare błędne koło. Mózg to przyjął i chore myślenie to już przeszłość. Efekty są trwałe.

    Sama sobie nie poradziłam, bo ciagle powracałam do dawnego schematu czytania o chorobach i objawach.

×