Od pewnego czasu w mojej głowie pojawia się "ktoś". Tak jakby druga ja. Często kłóciłam się z tą osobą. A to o kwestię wiary czy innych dyrdymałów. Te kłótnie zazwyczaj polegały na tym, że ja uważałam, że na przykład wierzę w Boga, za to moja koleżanka/ mój kolega wykłócał się, że tak nie jest. Zaczęło to być uciążliwe. Jednak od pewnego czasu te kłótnie ucichły i tak jakby ta uciążliwa osoba zniknęła.
Czasem wieczorami potrafię płakać bez powodu. W szkole jestem raczej wesoła, jednak czasem wolę założyć słuchawki i posiedzieć sama, gdyż łapie mnie przygnębienie.
Co mnie jeszcze niepokoi... czasem mam tak, że nie wiem gdzie jestem, jakbym nie była w swoim ciele. Wydaje mi się, że stoję poza nim.
Mam wrażenie, że te wszystkie "objawy" po prostu sobie wymyślam. Tylko teraz męczy mnie pytanie: dlaczego? Może żądam trochę uwagi, nie wiem.
Warto by było też dodać, że jeszcze niedawno cięłam się. Czasem z powodu jakiegoś problemu czy nagłego przygnębienia, czasem ze zwykłej potrzeby, ochoty.
Chciałabym się dowiedzieć czy mam jakieś zaburzenia czy po prostu wymyślam sobie to.