Witam. Mam 22 lata. Od 7 lat jestem w szczęśliwym związku ze wspaniałym mężczyzną, który potrafił wyciągnąć mnie z wielu dołków i naprawdę ciężkich sytuacji. Wiedziałam już, że jest to mężczyzna na całe życie, że chce żeby moje dzieci nosiły jego nazwisko itd...
Niestety, od 4 lat cierpię na zaburzenia lękowe z powodu ciężkiego dzieciństwa- matka schizofreniczka. W pewien sposób starałam się zrzucić ciężar życia na mojego faceta. Chcialam żeby to on podejmował ciężkie decyzje w naszym życiu , a ja chciałam mieć postawę bierną... niestety... niedawno mój chłopak nie mógł spać, zaczął bać się otwartych przestrzeni -nerwica lękowa. to brzmi dla mnie jak wyrok!! tak , jakby ktoś celowo chciał zrobić mi na złość ! chciałam żeby był przy mnie ktoś silny jak kamień i opiekował się mną! czuje straszne rozgoryczenie. Bardzo kocham swojego chłopaka, ale boję się , że w dorosłym życiu nie poradzimy sobie.. że obojgu nas złapie i nie bedziemy mogli pracować, normalnie się spełniać, rozmawiać ze sobą...oboje przyjmujemy parogen. Brzmi to bardzo egoisycznie , ale ja martwię się bardziej o jego przyszłość. Lekarz powiedział mu, że przyczyną jego problemów nie jestem ja , ale złe kontakty w domu rodzinnym. Niestety nie potrzafię się przekonać , proszę o wsparcie i rady