Witam
Od kilku miesięcy walczę z depresja, nerwica, atakami lęku i paniki, koszmarami...
Mam te wadę że gdy tylko jest odrobinę lepiej wydaje mi się że dam sobie sama radę i np odstawiam sama leki albo rezygnuje z wizyt u psychologa.
Moja psycholog chce mnie skierować na terapię grupową. I tu pojawia się problem, że ja nie jestem do niej przekonana, bo mam bardzo rozwinięta samoświadomośc, znam (tak mi się wydaje) podłoże większej części swoich problemów, ale nie umiem sobie dac z nimi rady... i nie widzę jakoś tego co dobrego miałaby mi dac terapia.
Aczkolwiek najblizsza mi osoba przechodziła przez coś podobnego i bardzo mnie wspiera. Chociaż sam jeszcze z tego nie wyszedł i sytuacja między nami jest bardzo trudna z wielu powodów.
Od kilku tygodni jest coraz gorzej, ciagle płacze, boli mnie głowa, nogi, ręce, ciągle śpię, mam ataki lęku niewiadomego pochodzenia, duszności, ucisk w klatce, wiecznie albo mi zimno albo gorąco. Potrafię godzinami spać chociaż mam koszmary. Nie wychodzę z łóżka praktycznie, nic nie sprawia mi przyjemności, nie słucham muzyki etc. Czuje się jak nic nie warte scie**wo, potrafię siedzieć i walić głową w ścianę albo godzinami patrzeć w sufit. Czasami nic nie jem.
Wiem że potrzebuje terapii, potrzebuje pomocy ale tu pojawia się kolejny problem, pracuje w dużej korporacji gdzie często zdarzają się nadgodziny, dużo pracy, goniace terminy. Nie odczuwam zbyt dużego stresu związanego z praca. Ale żeby podjąć terapię grupową, 5 dni w tygodniu musiałbym ostatecznie zrezygnować z pracy bo terapia nie pozwoli mi być w pełni dyspozycyjna bo zaczyna się o 16 a ja dopiero o 16:30 kończe pracę. Boję się z niej zrezygnować i generalnie nie wiem co robić.
:-(
Będę wdzięczna za każda odpowiedz.
Wysłane z mojego GT-S7562 przy użyciu Tapatalka