disgruntled_robot
-
Postów
11 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez disgruntled_robot
-
-
"Postęp obyczajowy". Dobre. Po polsku: degrengolada.
-
>1297 stron
Gdzie są nowe posty?!
Wychodzi na to że wszyscy przestali być prawiczkami.
Albo przestali być.
-
Nie czytałem wątku, ale zaraz bede banowal.
Ja po długim czasie nie zaglądania przejrzałem kilka ostatnich stron i żałuję.
A kapelusz czarodzieja już mam.
-
Temat niejako związany. Nic tylko sznur pozostanie.
-
Mi to samo psychiatra mówiła,że brak seksu szkodzi.
A mi niestety ani psychiatra ani psycholog nic takiego nie mówił, a szkoda, bo bym zapytał co niby według jego/jej mam z tym zrobić?
Z braku seksu chyba jeszcze nikt nie umarł (samobójstwa się nie liczą).
-
wiecie doskonale ze brak seksu szkodzi.
[citation needed]
A Freud to różne głupoty twierdził.
-
U mnie jakoś nikt nigdy nie pytał, z wyjątkiem jednej ciotki przy okazji jakichś świąt czy coś. Ale od kiedy jej dzieci weszły w stałe związki to przestała.
Od 30. Na szczęście (?) po wyglądzie zewnętrznym ciężko powiedzieć, jakiś czas temu jechałem windą z jakąś znajomą sąsiadki, starsza kobieta, i zapytała mnie "liceum czy studia".Ja mam 18 miesięcy do licencji czarodzieja.A od jakiego lvl prawictwa jest ranga Wizard,bo nie wiem czy już mam czy nie jeszcze?Nie poczułem żadnego przypływu mocy ostatnio,wręcz przeciwnie.Więc może jeszcze nie awansowałem.Ale awansuje.
-
Ja mam 18 miesięcy do licencji czarodzieja.
Ale czy to kiedykolwiek ulegało jakiejś wątpliwości?24 razy więcej postów w tym temacie niż w analogicznym dotyczącym kobiet. Widać, która płeć ma gorzej.A potem jeszcze narzekają na leki bo im "negatywnie wpływają na życie seksualne".
-
Dawno nie zaglądałem na forum, przeglądając ten temat rzuciło mi się to w oczy
Ja najbardziej nie lubię rozmów "o byle czym"; nie umiem rozmawiać "o byle czym", musi być jakaś tematyka i konkretne zagadnienie związane z tematyką dla rozpoczęcia rozmowyDosłownie jakbym słyszał siebie.
-
Chciałbym was zapytać, jak w ogóle wygląda postawienie tej diagnozy? Co to jest SPD dowiedziałem się dopiero jakieś 8 miesięcy temu. Ja wiem że taka samo-diagnoza jest be, i internet jest wiodącą przyczyną hipochondrii, ale wspomniałem o tym będąc po raz pierwszy u psychiatry na początku tego roku, ale on nic w tym kierunku, że tak powiem, nie "drążył" (chodziło wtedy bardziej o depresję).
Od tamtego czasu brałem przez jakieś 3 miesiące leki SSRI, bez widocznych efektów, a teraz od niedawna zmienione na SARI, ale na razie też ciężko stwierdzić jakąś poprawę.
Przy następnej wizycie wspomnę o tym jeszcze raz i zapytam się lekarza, ale tak naprawdę nie mam pojęcia co zrobić. Czy powinienem poszukać jakiegoś psychiatry lub psychologa który specjalizuje się w zaburzeniach osobowości? Jak sobie pomyślę że znowu trzeba będzie opowiadać wszystko od nowa to się po prostu odechciewa podejmować jakiekolwiek kroki w tym kierunku.
Nie mam gdzie poznać dziewczyny
w Problemy w związkach i w rodzinie
Opublikowano
Widzę, że temat wiecznie żywy, mimo iż stary mega-wątek zaginął gdzieś w otchłaniach forum. Zerknąłem na swoją historię i zobaczyłem post sprzed prawie 4 lat, praktycznie nic się w tej sferze nie zmieniło. Najśmieszniejsze jest to, że w sumie nic nie czuję z tego względu. Ot, normalność.
Bycie kimś kto nie ma absolutnie nic do zaoferowania poza wątpliwej jakości towarzystwem, a na dodatek z bagażem zaburzeń, bez jakiegokolwiek doświadczenia, stawia mnie priorytetowo sporo poniżej takich kandydatów jak dilerzy narkotyków czy seryjni gwałciciele.
Gdyby porównać życie do filmu w kinie, to nie jestem w nim nawet statystą, tylko widzem na sali.
I nie zapominajmy oczywiście o mediach typu brukowce czy inne szmatławce, które powoli zaczynają podłapywać tematy z zachodu (albo ktoś im je poddaje, ale to już zupełnie inna rozmowa), jak to ludzie tacy jak my to tykające bomby zegarowe gotowi pójść w każdej chwili wystrzelać jakąś szkołę czy coś.
Jako osoba która ma problemy z nawiązywaniem kontaktów a jednocześnie nie znosi tzw. smaltoku, czyli rozmów o niczym, nie mogę się tu zgodzić.
Jedna jest różnica na pewno: nie było internetu, dzięki któremu tacy ludzie mogli się "spotkać" na jakichś forach czy grupach dyskusyjnych, przez co mogło się wydawać że jest ich mniej.
Czasem zastanawiam się czy wszyscy ludzie którzy są "introwertykami" naprawdę tacy są od urodzenia, czy stali się nimi w czasie dorastania przez wpływ jakichś czynników, jak np. lęk społeczny i wiążące się z nim dolegliwości psychosomatyczne, które sprawiają że sama perspektywa wychodzenia gdzieś staje się źródłem stresu.