Witaj,
Po pierwsze - to, że szukasz pomocy - czy tutaj, czy na terapii - to objaw tego, że zależy Ci na sobie i na swoim szczęściu. Zacząłeś działać w kierunku tego, by było lepiej. I choć wydaje Ci się, że gorzej być nie może, że jesteś na dnie i nie wyobrażasz sobie swojego życia bez niej to... Tak naprawdę jedynie zaakceptowanie faktu, że jej już nie ma pomoże Ci się podnieść.
Nie znam tej dziewczyny, ale wydaje mi się, że nie jest możliwe, by zostawić kogoś ot tak, bez uczuć po 6 latach związku. To, że daje Ci sprzeczne sygnały świadczy o tym, że ona sama nie wie co zrobić. Nie wiem ile macie lat, ale tak to już jest, że na ogół "na stałe" szuka się partnera, który może dać oparcie w trudnej chwili, i tutaj zawiodłeś. Z tym, że jak mogłeś dać jej oparcie skoro nikt Cię tego nie nauczył? Pewnie samemu ciężko było Ci dźwigać ciężar dzieciństwa i samotności, nie byłeś w stanie dać jej tego, czego od Ciebie oczekiwała. Przestraszyła się i cierpiała wtedy kiedy Ty próbowałeś się poukładać, ale nie możesz się o to obwiniać. Nie możesz się obwiniać o to, że potrzebowałeś czasu, ani nie możesz winić jej za to, co teraz jest między Wami, a raczej, czego nie ma. Zarówno Ty jak i ona macie prawo do tego, by czuć to, co czujecie. Skoro Ty miałeś prawo ją zostawić to i ona ma prawo zostawić Cię teraz. Przepraszam za to, że to mówię, ale to niestety prawda. Ona nie musi rozumieć tego, co się wtedy z Tobą działo, tak jak Ty nie rozumiałeś tego, co dzieje się z nią.
Nie będę Ci pisać o tym, żebyś o niej zapomniał, znalazł hobby, albo nową dziewczynę, bo nie w tym rzecz. Chcę Ci tylko powiedzieć, żebyś zajął się sobą. Wylecz swoje rany, spróbuj dowiedzieć się kim jesteś. Tak po prostu - bez niej. Ona nie może być odbiciem Twojego poczucia bezpieczeństwa, lekiem na całe zło, które się wydarzyło nawet jeśli była oparciem przez te 6 lat. I nie staraj się wziąć na swoje barki całej tej winy, którą sobie przypisujesz. Zamiast tego, weź odpowiedzialność za swoje życie, bo to, jest znacznie trudniejsze. Łatwiej jest starać się walczyć o to, na co nie ma się już wpływu. Ciężej jest wziąć odpowiedzialność za to, na co ma się wpływ. Spróbuj odzyskać kontrolę nad życiem. Jedynym sposobem na to jest pogodzenie się z faktycznym stanem rzeczy. Nawet gdybyś miał przepłakać miesiąc nie widząc sensu, to za wszelką cenę staraj się go odnaleźć. Ale w sobie - nie w niej. Nie uzależniaj się od niej, bo w ten sposób z niczym nie poradzisz sobie sam. Siła jest Ci potrzebna nie tylko do tego by zaakceptować to jak jest, ale by coś zmienić. Nie twierdzę, że nie będziecie razem. Twierdzę tylko, że nie będziecie szczęśliwi, jeśli nie poradzisz sobie sam ze sobą. Daj sobie szansę na bycie z nią, albo z kimkolwiek innym. Przestać pisać listy, sms-y, przestań skupiać się na tym, co jeszcze możesz zrobić by Ci wybaczyła, bo nie w tym rzecz. Wybacz sobie i szukaj siebie. I nie obwiniaj się za nic. Zaakceptuj i ruszaj dalej, powoli bo powoli, ale dalej.