Skocz do zawartości
Nerwica.com

WładcaMuch

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez WładcaMuch

  1. Hello, jestem nowy na forum więc witam wszystkich :) Zakładam ten temat ponieważ nie mam pojęcia co jest ze mną nie tak, może ktoś z obecnych na forum potrafi mi wyjaśnić i może pomóc. Mój problem polega na tym, że odkąd pamiętam zawsze byłem nieśmiały. Przez całą podstawówkę, gimnazjum, a następnie szkołę średnią i studia zawsze modliłem się tylko, żeby nie występować publicznie przed całą klasą. W podstawówce i gimnazjum wmawiałem sobie, a potem rodzice mi tłumaczyli, że przejdzie z wiekiem. No cóż- nie przeszło. Zawsze kiedy byłem już zmuszony do tego, zbierałem się w sobie i jakoś dawałem radę chociaż tutaj pojawiał się nastepny problem gdyż podczas tych "wystąpień publicznych" bardzo się stresowałem i robiłem się czerwony na twarzy. Myślę, że jedno wynikało z drugiego i na odwrót. Przez tę nieśmiałość jestem raczej introwertykiem i nie specjalnie lubię kontakt z ludźmi, można powiedzieć, że zalatuje to wręcz pod mizantropię. Zawsze wydaje mi się, że ludzie są do mnie wrogo nastawieni kiedy muszę coś załatwić, kupić itd. Nie mam dziewczyny gdyż boję się zagadać, myślę sobie, że zaraz ona odkryje, ze się stresuje. Nie wiem czy to zespół depresyjno- maniakalny, ponieważ są takie dni, kiedy nie chcę nigdzie wychodzić, czuję jakieś lęki, boje się ludzi. Bywają też dni kiedy czuję niesamowitą pewność siebie i radosć. Zazwyczaj tak jest kiedy wracam z treningu lub siłowni. Mam wykształcenie medyczne więc mniej więcej potrafię odróżnić choroby, chociaż nie jestem pewny. Czasami wydaję mi się, że mam schizofrenię, jakbym był dwiema zupełnie innymi osobami. To nie jest tak, że nienawidzę ludzi, paradoksalnie nawet lubię tę samotność, potrzebuje jej. Nie odczuwam prawie żadnej potrzeby komunikacji z innymi ludźmi (obcymi), tak jak niektórzy potrafią rozmawiać o wszystkim: pogodzie, sporcie, samochodach, tak ja mam to po prostu w du*pie (za przeproszeniem). Mam kilku bliższych znajomych, ale nie lubię nawiązywać nowych kontaktów, gdyż mam z tym po prostu problem. Chciałbym przybliżyć jeszcze dokładniej o co chodzi z tym stresowaniem się. Posługując się przykładem: siedzę np. na wykładzie na uczelni i nagle uświadamiam sobie, że w sali jest tyle osób i wszyscy mnie widzą, widzą jaki jestem. Nie wiem dlaczego ale mnie to stresuje, tak samo jak wystąpienie publiczne. Wtedy zaczynają się odruchy ze strony wegetatywnej: dostaje jakiegoś świra, czuje jak podnosi mi się ciśnienie, robie się czerwony, mroczy mnie przed oczyma, serce zaczyna przyspieszać, czuje się jakbym był pod wodą. Dokładnie takie same objawy mam gdy muszę wystapić publicznie lub zagadać do jakiejś dziewczyny- chociaż tu muszę zaznaczyć, że nie zawszę. Kurcze, przepraszam, że aż tyle napisałem, nie chcę się tutaj wielce żalić bo nie na tym to polega, mam nadzieję, że ktoś doradzi mi gdzie mogę się z tym udać. Czy psychiatra? Czy psychoterapeuta? Nie wiem sam już co mam robić.
×