Witam,
Poczułam dzisiaj potrzebę, aby dodać otuchy wszystkich zmagającym się z nerwicą i napisać o moich zmaganiach, które (mam nadzieję) zakończyły się sukcesem.
Obecnie mam 36 lat. Od dzieciństwa miałam problemy z nieśmiałością, a jako nastolatka zaczęłam cierpieć na nerwicę lękową. Miało to zapewne związek z trudną sytuacją w mojej rodzinie i traumami z tym związanymi, chociaż znam też osoby, które mimo dorastania w szczęśliwej rodzinie doświadczają podobnych problemów. Przez wiele lat próbowałam sobie sama radzić, i mimo powtarzających się ataków paniki i fobii społecznej jakoś udało mi się skończyć studia. "Rozłożyłam się" dopiero po studiach, gdy za bardzo zaczęła doskwierać mi samotność i wyniku kolejnej nieszczęśliwej miłości się załamałam i przestałam panować nad swoimi lękami. Wtedy musiałam skorzystać z pomocy psychiatry i tak zaczęła się moja przygoda z antydepresantami, afobamem i podobnymi wspomagaczami. Próbowałam różnych terapii ale nigdy nie byłam w stanie żadnej dłużej kontynuować. Dzięki lekom całkiem dobrze funkcjonowałam w życiu zawodowym, jednak moje życie wyglądało przez wiele lat tak samo - regularne nieudane próby odstawienia leków, samotność i unikanie wszelkich stresujących sytuacji. W końcu kilka lat temu trafiłam na terapię i pomimo powtarzających chęci przerwania jej, postanowiłam wytrwać. Zaczęłam powoli dostrzegać drobne zmiany w moim życiu - zrozumiałam na czym polega prawdziwa przyjaźń i jak bardzo ważne jest czerpanie wsparcia z bycia z innymi ludźmi. Ciągle jednak miałam problem z rzuceniem antydepresantów, bo okazało się, że jestem od nich psychicznie uzależniona. Niedawno przeżyłam kolejny kryzys z tym związany, ale mimo ciężkich dni i bardzo trudnych emocji, których doświadczałam, do tabletek nie wróciłam. Bardzo pomogła mi terapia i przyjaciele.
Teraz mam wrażenie, że zaczynam zdrowieć. Zrozumiałam, że bardzo wiele zależy ode mnie i nie muszę się bać trudnych emocji. Wiem, że są ludzie na których mogę liczyć, i którym mogę się wypłakać na ramieniu w razie potrzeby. Czuję, że zaczynam się otwierać na związki i mimo, że nie mam już 20 lat, wierzę, że mogę mieć jeszcze rodzinę.
Walka z nerwicą nie jest łatwa, ale wyleczenie jest możliwe - najważniejsze jest pamiętać, że dookoła nas są ludzie, którzy mogą nam pomóc :) Każdy może mieć też inny sposób na wyleczenie. Mi najbardziej pomogła terapia, przyjaciele i mnóstwo mądrych książek, które przeczytałam.