Skocz do zawartości
Nerwica.com

romney

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez romney

  1. Piszę po raz kolejny ponieważ męczy mnie pewna sprawa, która jak myślę jest związana z nerwicą natręctw. W okresie licealnym bardzo się ona u mnie nasiliła. Polegało to na tym, że myślałem że jestem pedofilem, mordercą, gwałcicielem itd. Klasyczne obsesje. Zawsze gdy widzę w telewizji albo wiadomościach jakąś złą osobę, kogoś kto zabił całą swoją rodzinę albo jakiegoś oszusta, generalnie osobę która jest postrzegana przez społeczeństwo jako zła, to myślę o tym czy ja mógłbym to zrobić. Teraz się to wyciszyło, po prostu nie lubię czytać takich wiadomości nadal ale już raczej gdy pojawiają się takie myśli to pojawiają się w mniejszym stopniu. W liceum to byłem bliski zwariowania, bałem się rano wstać z łóżka bo myślałem, że kogoś zamorduje, pobije, okradnę itd. Setki nieprzespanych nocy i powolne zapadanie się w czeluści odmętów swojej chorej głowy. Do dziś jednak nikomu krzywdy nie zrobiłem Tak napisałem to, żeby nakreślić trochę moją psychologiczną kartotekę. A teraz do rzeczy... Mianowicie postanowiłem się wziąć za siebie ponieważ moje życie jest dość niepoukładane. Nic nie planuje, pracuje zrywami, nie dbam ani o siebie, ani o wypoczynek ani o pracę. Więc postanowiłem się zmieniać trochę, zacząć się lepiej odżywiać, planować, rozwijać się, wstawać wcześnie gdy mam wolny dzień, gotować... I wraz z takimi postanowieniami pojawiły się jakieś sukcesy, zauważyłem, że jest to korzystne. To było na początku, a potem było tylko gorzej. Wystraszyłem się tego wszystkiego, jak naglę mój poziom życia się zmienił. Bałem się być starannym, uczyć się nowych rzeczy itd. ponieważ nie potrafiłem przewidzieć konsekwencji tego co się dalej wydarzy. W międzyczasie awansowano mnie na inne stanowisko, bardziej pionowo niż czysto poziomo, ale zawsze coś. To już był mój grób do trumny. Bałem się wszystkich moich nowych obowiązków, bałem się zadbać o siebie itd. Wszystkie stare nawyki zaczęły powracać na nowo. I to wszystko wydarzyło się w przeciągu pół roku. Wszystko poszło tak szybko do góry, że się wystraszyłem. Co było dobre w tym marazmie, że wszystko było stałe, stare i znane, nic się nie zmieniało. Teraz boje się zaglądać do książek bo jeżeli znów coś mi bardzo dobrze pójdzie to nie wiem co będzie dalej. Boje się jakichkolwiek sukcesów. Zaniedbałem się do tego stopnia, że nawet szef na mnie krzywo zaczął patrzeć.. Może mi ktoś wyjaśnić co jest ze mną nie tak? Czy to NN, czy coś innego?
  2. Witam Mam 17 lat chodze do 2 technikum. Nie jestem pewien na co choruje ale wydaje mi sie to mocno dziwne. Odczuwam lęk podczas przebywania w szkole lub gdy jestem gdziekolwiek z osoba ktora mnie zna. Podczas gdy wyjachalem pewnego razu do innego miasta to poczulem sie wreszcie soba. Czulem sie tak wolny ze mialem ochote skakac i biegac z radosci. Odczucie ulgi niesamowite. Tak jakbym uciekl z obozu koncentracyjnego. Jednak gdy wrocilem do rodzinnego miasteczka to na nastepny dzien znow wszystko od nowa. Strach przed odezwaniem sie na lekcji, omijanie ludzi bez dzien dobry, niezreczne zachowania i sytuacje. Do tego niemoznosc podjecia i podtrzymania rozmowy z kimkolwiek bo nie wiem o czym zeby mnie ktos nie wysmial albo nie pomyslal ze jestem dziwny. Kolejna sytuacja a nawet kilka sytuacji wiaze sie z pierwszym zaburzeniem. Bylem jak codzien w szkole a siedzialem w tylniej lawce i slonce mocno swiecilo mi na glowe i bylo mi bardzo goraco. Balem sie przesiasc czy sciagnac bluze. Wiec siedzialem jak siedze i podczas gdy byl koniec lekcji gdy wstalem zamroczylo mi sie przed oczami i spadlem na krzeslo ale nie stracilem przytomnosci. Nikt tego na szczescie nie zobaczyl wiec wstalem i wyszedlem z klasy. Wtedy dotknelo mnie uczucie podobne do tego co bylem w innym miescie. Ulga, nieprzejmowanie sie tym co ktos inny powie, zachowywalem sie swobodnie. Wszystko minelo po paru godzinach i znow lek. Ja to interpretuje tak ze mechanizmy podtrzymujace lek w moim mozgu sie oslabily ze wzgledu na niedotlenienie i omdlenie. nie wiem co o tym myslec nie znam sie na psychologii. dziekuje za wszystkie odpowiedzi
  3. Nie chodzi mi o to że nie nadaje się na naukowca. Większość ludzi wbrew pozorom się nadaje bo przecież naukowiec nie równa się od razu Einstein który stworzy kolejną teorie względności. Można się uczyć standardowo, zdać studia i być zwykłym naukowcem, nie potrzeba do tego IQ 180+. Jeżeli ja podchodził bym do sprawy normalnie to zapewne nie popadał bym w takie stany psychiczne. Jednak z moją głową i moim podejściem jest coś nie tak... A takie słowa jak dawanie rad bycia odwrotnym do mojego podejścia w stylu "nie przejmuj się tak" to chyba na nic się nie zdadzą. Czy coś takiego jest znane w psychologii?
  4. Witam Mam taki problem który towarzyszy mi już co najmniej od czasów gimnazjum, ponieważ w podstawówce nic nie planowałem, ani nie stawiałem sobie żadnych celów. Ale to właśnie w czasach gimnazjum pojawiła mi się myśl że mógłbym zostać naukowcem. Pojawiło się to pod wpływem oglądania filmów na discovery i wydawało mi się to czymś interesującym. I już wtedy pojawiały się u mnie myśli, że nie dam rady, że nie nadaje się do tego. Każdego razu jak siadałem do książki od nauk ścisłych która stały się wtedy za małolata u mnie celem życiowym, to odczuwałem strach, że czegoś nie zrozumiem, że się nie nadaje na naukowca. I rzeczywiście nie zawsze wszystko rozumiałem... popadałem wtedy w frustracje i głęboko się przejmowałem tym. Najgorzej było na lekcji kiedy nauczyciel mnie czegoś pytał a ja nie znałem odpowiedzi albo gdy na kartkówce dostałem 1. Ogólnie czułem się źle zawsze wtedy gdy dostawałem ocenę gorszą od kogokolwiek w klasie. Pamiętam jak dostałem z kartkówki 1 to prawie się załamałem. W tym gimnazjum doszedłem też do wniosku żeby sobie nic nie planować, nie stawiać żadnych celów typu bycie naukowcem, bo wiedziałem jak się to kończy. Potem trafiłem do lepszego LO w moim mieście i pojawił się problem, czyli matura. A wiadomo, że maturę trzeba napisać z czegoś (ponieważ planuję studiować). A jeżeli trzeba napisać z czegoś to trzeba się jakimś tematem zająć i postawić go niejako jako swój cel w życiu. Dokonałem wyboru kierunku i znów... powróciły emocje z gimnazjum. Ktoś wie jak z tym walczyć? Czy są jakieś książki/artykuły które by mi zmieniły ten mózg?
×