Witajcie!
Zacznę może od przedstawienia tego co mi dolega - sądząc po dziale, w którym umieszczam ten wątek, mam nerwicę natręctw. Często zamartwiam się rzeczami, którymi normalnie bym się nie przejmował. Wszystko musi być perfekcyjne, bo w innym wypadku mnie to drażni. Szybko się denerwuję. Gdy kupuję coś nowego, to już w ogóle mam obsesję na punkcie tego, aby ta nowa rzecz wciąż wyglądała jak nowa, żeby nie było śladów użytkowania, itp. Jednak mam też chyba fobię społeczną. Stresuję się niemal wszystkim, co związane jest z kontaktami z innymi ludźmi. Gdy dzwoni telefon, w dodatku od numeru, którego nie znam, to często wyciszam, aby nikt w domu nie pytał, czemu nie odbieram. Gdy stoję w kolejce w sklepie lub w banku i przychodzi moja kolej, mam stres przed ludźmi, którzy stoją za mną, bo obawiam się tego, co pomyślą, gdy usłyszą, co potrzebuję, że będą myśleć, że za długo tam załatwiam sprawy. W październiku rozpoczynam studia i już na samą myśl, że będę przebywał w otoczeniu nieznanych mi ludzi, moich rówieśników, mam ochotę nie pójść na studia. Przeraża mnie to. Ostatnio nawet w internecie jestem mniej aktywny niż w przeszłości. Widzę to. A gdy się z kimś pokłócę, to potem gdy przebywam ze znajomymi, ale ta osoba jest gdzieś blisko, to próbuję rzadko coś mówić, bo obawiam się tego, co ta osoba pomyśli zwłaszcza po tej kłótni. No a ostatnio jakoś trudno mi myśleć optymistycznie. Wydaje mi się, że w przyszłości nie zaznam żadnego spokoju, że całe życie będzie wyglądało tak jak wygląda.
No i tutaj jest moje pytanie - czy powinienem iść do psychiatry? Co mi to da? Chodzę do psychoterapeuty od stycznia i w niektórych kwestiach jest lepiej (nie mam teraz niechcianych wulgaryzmów na osoby bliskie, itp.), ale wciąż wydaje mi się, że to mi nie wystarczy. Z drugiej strony, psychoterapeutka powiedziała mi, że leki dadzą mi spokój na czas brania, że w sumie nie są dla mnie konieczne. No ale jakoś mnie ciągle tak kusi, żeby iść... Gdy pomyślę, że to może mi dać spokój, to nawet przed tym czuję się lepiej. Nie wiem co mam robić... Chciałbym jeszcze przed studiami na tyle wydobrzeć, aby nie dać tam poznać po sobie, że się boję ludzi, chciałbym być na studiach w miarę towarzyski, a nie dziki i uciekający od rozmów. Tak więc co mi może dać psychiatra? Mogę się po wizycie u niego lepiej czuć? Rozważam pójście do prywatnego psychiatry, gdyż nie chcę czekać długo na wizytę. Ile czeka się na wizytę u prywatnego psychiatry? Jak długo wy czekaliście? No i czy leki rzeczywiście pomagają? Dużo jest w internecie artykułów o tym, że te antydepresanty w ogóle nie pomagają, że to tylko daje efekty uboczne i tak naprawdę szkodzi bardziej niż pomaga. Poza tym boję się efektów ubocznych tych leków. A co jak wyniszczę nimi organizm i nigdy nie będę mógł żyć bez nich? A co jeśli po ich odstawieniu będzie gorzej niż jest teraz? Strasznie to wszystko pogmatwane i ja już w ogóle nie wiem co robić. Męczy mnie to życie już, choć mam dopiero 19 lat. Wiem, że post się trochę przedłużył, ale proszę o przeczytanie i odpowiedź. Bardzo potrzebuję odpowiedzi od ludzi, którzy byli u psychiatry i mogą jakoś napisać jak to widzą. Z jednej strony mam nadzieje związane z psychiatrą, ale z drugiej jeśli leki, które mi przepisze nie pomogą i trzeba będzie dobierać leki przez nie wiem jak długo, to to w ogóle nie ma sensu. Już samo to, że prywatna wizyta sama w sobie dość kosztuje...