hej 4 lata temu moja siostra miała zaawansowaną depresje leczyła sie miała jechać dzień wcześniej do szpitala ale niestety nie pojechała na drugi adzień jak wróciłam ze szkoły chciałam ja jakoś pocieszyć poszła sie kompać ja pilnowałam jej dzieci <2 i 6 lat> zadzwonił do niej pilny tel chciałam podać jej tel jak otważyłam drzwi ona leżała nieżywa popełniła samobujstwo. wtedy świat sie dla mnie zawalił sama w domu z małymi dziećmi z ukochaną niżywą siostrą ale jakimś cudem byłam opanowana wyszłam na klatke zaczełam walić w drzwi sąsiadą zabrali dzieci zadzwonili po pogotowie jak przyjechało i potwierdzili zgon poszłam z domu i łaziłam po mieście potem przesłuchania itd rozpłakałam sie dopiero na pogrzebie. po pół roku zamknełam sie w sobie szkolna psycholog próbowała mi pomóc skierowała mnie do różnych psychologów itd ale nie pomogli zaczełam pic było łajnie do puki nie wytrzeźwiałam. Zawaliłam wymarzoną szkołe potem zawodówka zdałam bez problemu ale czułam sie niespełniona. potem liceum . kłutnie z mama obwinianie mnie itd wiec wyprowadziłam sie teraz jak jestem na odległość mamy bym nie zamieniła. poszłam do pracy poznałam cudownego faceta zamieszkaliśśmy razem stwierdziłam ze mam swoje szczęście. potem zaczeło sie psuć w pracy kobiety zaczeły mnie obgadywać potem z czasem już sie nawet nie odzywałam znowu zamknełam sie w sobie. Nic mi nie wychodzi ciągle płacze coraz częściej myśle o samobujstwie nie boje sie umrzeć już raz mnie ledwo odratowano boje sie sama zostawać w domu bo wiem że coś sobie zrobie zrobie prędzej czy póżniej . Wczoraj Usłyszałam jak kobiety z pracy mówiły do niego żeby mnie zostawił bo marnuje sie przy mnie. może tak by było lepiej to wspaniały facet a ja jestem do niczego. nie wiem co mam robic nie mam juz sily