Witam,
Tak samo jak Wy mam mizofonię. Mam 28 lat i od 18 lat się z tym męczę. Niedawno doprowadziło mnie to do nerwicy. Nie mam zamiaru się jednak poddać, będę walczył aż mi się uda. Mam bardzo analityczny umysł i niestety moja głowa cały czas działa. Zauważyłem kilka rzeczy, które mogą być kluczowe. Założe się, że większość z Was ma to samo: Jak np. z kimś rozmawiam to często łapię się na tym, że nie słucham co do mnie mówi tylko zauważam, że zbiera mu sie slina w koncikach ust, dziwnie gestykuluje, podnosi brwi itp(no albo wydaje straszne dla nas dżwięki). Jaki z tego wniosek? Problem z koncentracją.
Ćw.1
Gdy coś mnie denerwuje, w momencie próbuję się skupić na czymś innym, np: próbuje zapamiętać jak najwięcej szczegółów, kolorów, urządzeń w pomieszczeniu w którym się znajduję! - niesamowicie trudne ale już kilka razy udało mi się odgonić lęk, panike, złość itp.
Zauważyłem też bardzo ważną rzecz: gdy pojawia się trigger(u mnie pierwszą zmorą było podciąganie nosem) wpadałem w panikę, wiedziałem, że zaraz się wkurw..., zacznę przeklinać, trzasne drzwiami i wyjdę ostentacyjnie(niestety!!!)Poddawałem się temu uczuciu bo myślałem, że nie ma innego wyjścia. Tymczasem, raz udało mi się odgonić panikę! Pojawił mi sie w głowie wybór: albo sie zdenerwujesz albo puścisz to w niepamięć i wyjdziesz. Nie zdenerwowałem się:) Zacząłem to ćwiczyć. Strasznie trudne ale coraz częściej mi się udaję!!!
Ćw.2
Gdy słyszę coś co mnie denerwuje, przede wszystkim staram się NIE DOPUŚCIĆ DO NERWÓW: mówie sobie to tylko dżwięk i nie może mnie skrzywdzić, spokojnie szukam wyjścia z sytuacji i kieruje myśli w inna stronę(trudne ale da się z czasem zrobić)
Polecam także trening autogenny Schulza, stosuje dopiero od 3 tygodni ale czasami jest zbawienny :)
Podsumowując mam dni zwątpienia i dopada mnie jakaś depresja ale na szczęście moja żona(od tygodnia) wie, że się męczę i stara się mi pomagać. MAM NADZIEJĘ, ŻE UDA NAM SIĘ WSZYSTKIM POKONAĆ TO GÓWNO :)