Witam. Niestety jestem tu nowa i nie wiem czy dobrze zamieściłam mój wątek za co z góry przepraszam.
Potrzebuje pomocy bo przestaje sobie radzić...
Może jest ktoś kto był w takiej samej bądź podobnej sytuacji...? i będzie umiał mi pomoć...
Ale od początku.
Zaczęło się w listopadzie. Jednego wieczoru po kąpieli oglądając film nagle zrobiło mi się słabo i dostałam "zimnych potów" i tak na zmiane raz gorąco, raz zimno, wkółko...po niedługim czasie przeszło, zasnęłam... Wstając rano źle się czułam, ból w klatce (wrażenie było takie jak bym miała się zaraz udusić albo nie mogła do końca zaciągnąć powietrza), ogólne zmęczenie i tak dwa dni mineły na spaniu, nie jadłam nie piłam, nie miałam na to ochoty ani siły. Zdecydowałam, że pujde do lekarza... i poszłam, nic konkretnego się nie dowiedziałam, jedyne co miałam zrobić ekg serca i badanie krwi. Ból w klatce nie ustępował i samopoczucie dalej było kiepskie. Z wynikami badań wróciłam do lekarza, dalej nic konkretnego tylko, że wyniki są dobre, jedynie to, że narazie do końca lutego mam brać PRAMOLAN. Oczywiście zaczęłam brać te tabletki i po kilku dniach wszystko wróciło do normy, ba nawet jakoś tak lepiej mi po nich było....jedynie kiedy naprawde się bardzo zdenerwowałam czułam się słabo...
Pod koniec stycznia okazało się, że jestem w ciąży, odstawiłam tabletki i...
tak naprawde wszystko było ok, jedyna rzecz która wtedy się wydarzyła po odstawieniu tych tabletek to to, że dzień no może dwa siedziałam i płakałam bo odczówałam jakieś lęki przed wyjściem z domu.... przeszło i jakoś po mału to życie się toczyło...
w marcu okazało się, że poroniłam z przyczyn nieznanych...
Trzy dni po zabiegu zaczęło mnie znowu dusić w klatce więc co?... poszłam spowrotem do lekarza na co spowrotem dostałam PRAMOLAN...zaczęłam go brać... byłam po nim strasznie senna, przesypiałam całe dnie i czułam się rozkojarzona więc po tygodniu odstawiłam te tabletki... na pozór wszystko było wporządku... po jakimś czasię zaczęła drętwieć mi lewa ręka i zaczęłam czuć w niej ból (dokładnie w mięsniach) raz mocniej raz lżej, a kiedy się czymś zdenerowowałam albo zestresowałam ręka bolała bardziej i w lewej piersi czułam cieżar...
Nagle, nawet nie potrafie określić kiedy dokładnie, zaczęły się lęki, lęki przed wyjściem samej z domu gdziekolwiek, lęki przed zostaniem samemu w domu... poprostu dziwne lęki, sama nie potrafie zrozumieć przed czym... gdzie tak naprawde całe dzieciństwo spedzłam na dworze, nigdy nie byłam typem domownika....
i na dzień dzisiejszy sytuacja wygląda tak, że dalej mam lęki przed wyjściem samej gdzieś choć są one już znacznie mniejsze, zależne jest to gdzie musze pujść, w domu bezpieczniej się czuje jak jestem z kimś... czasem mam jakieś chore myśli... co by było gdyby.... czasem mam jakieś uderzenia gorąca czy zimna ale już żadko się to zdarza... jedynie co to czuje przygnębienie... może za dużo problemów i już po prostu jestem zmęczona tą sytuacją.... zaczęłam chodzić do psychologa, narazie tylko jedna wizyta...wizyta zapoznawcza....
musze dodać, że jestem straszną panikarą... wiec poprostu codziennie siedze i zastanawiam się czy ja jestem normalna....? czy .... czy .... czy....? wiele pytań...
Chciałabym zacząć żyć normalnie jak kiedyś, że wyjście z domu to była dla mnie radość i bardzo żadko siedziałam w domu...że wszedzie jechałam sama i nikt nie musiał prowadzić mnie za rączke.... jak ja mam chodzić do szkoły? jak mam iść do pracy? jak zacząć żyć normalnie? gdzie znaleść pomoc?
czuje sie bezradna... a najgorsze jest to, że nikt nie potrafi tego zrozumieć....