Skocz do zawartości
Nerwica.com

rella

Użytkownik
  • Postów

    1 081
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez rella

  1. elo, można, ale niestety zazwyczaj się sporo czeka i nie dla wszystkich wystarcza miejsc "sponsorowanych" przez państwo :bezradny:
    Do tego z tego co się orientuję, to w ramach NFZ pacjentowi przysługuje określona ilość sesji psychoterapii, nie jest tak, że na NFZ można chodzić w nieskończoność...

    punkt dla was laski w ten sposob nie patrzylam bo sama sie wycwanilam i chodze nie na nfz (przy tym tyz nie bulac)

     

    sama chodziłam na NFZ, ale niestety przychodnia nie miała przedłużonego kontraktu z nfz i ja straciłam z tygodnia na tydzień terapię, a terapeuta pracę (jedną z kilku, dla ścisłości). to, że kontynuuję terapię prywatnie to mój wybór. muszę się trochę postarać, by mieć kasę - podkreślam to, żeby ktoś sobie nie myślał, że sram kasą i dlatego bronię terapeutów... pewnie, wolałabym chodzić na fundusz, ewentualnie płacić jakieś 40 zł, ogólnie lubię mieć wszystko tanio. ale w tym przypadku wiem za co płacę: za wiedzę, certyfikaty (kilka), doświadczenie, prestiż, mnóstwo kursów, dojazdy, wynajem gabinetu w centrum miasta. wiem, że to nie jest jakiś anonimowy ktoś, ale człowiek który realnie mi pomaga.

  2. jetodik, moje wejście rzeczywiście było z przytupem. Poniosło mnie, sorry.

     

    "psychoterapia, poradnik dla pacjentów"- jesli nie miałeś w ręku to polecam zajrzeć.

     

    Trzymam kciuki, bo czemu nie, ale z taką roszczeniową postawą to niestety czarno to widzę. No i to że jesteś tak strasznie zamknięty na inne zdanie, inny punkt widzenia... A zeby porzucić błędne schematy myślenia, przez które chorujesz, będziesz musiał przyjąć że ta kobieta patrząc z zewnątrz widzi więcej i po prostu może mieć rację. Czy w ogóle jesteś gotowy przyjąć - nie tutaj, ale na terapii- że nie masz racji? I że osoba której pracy nie doceniasz, ta wlaśnie paniusia pijąca kawkę- że to ona ma Ci pomóc, czy jesteś gotowy to przyjąć?

    Ja podejrzewam że raczej będziesz z nią walczyć, a jeśli coś powie zo Ci się nie spodoba będziesz zbijał każde jej słowo tak jak robisz to tutaj...

  3. jetodik, jestem zaburzona, moze dlatego tak to odbieram. Z tego też powodu nie będę się spierać o słówka bo brakuje mi na to siły. Chcę Ci tylko zwrócić uwagę że Twój sposób dyskusji odbieram jako dość hmm agresywny

     

    Jedną rzecz tylko napiszę, która wydaje mi się ważna - pisałam najpierw o Twoim nastawieniu anty do terapeutki, potem pisałeś o tym że t przerzuca odpowiedzialność na Ciebie więc ja z kolei napisalam ze nastawienie do terapii jest ważne bo pacjent w tym procesie jest najwazniejszy. I nie wycofuję się z tego.

     

    Dla mnie to jest pewien warunek powodzenia: Chcę podjąć terapię, chcę zmian, ode mnie wszystko zależy ale chcę ten proces przejść z tą konkretną osobą, którą szanuję, ufam i uważam za kompetentną. Ale to Twoja terapia, jeśli uważasz że jest ok mimo że Twoje nastawienie jest inne to ja trzymam kciuki i życzę powodzenia. Szczerze.

  4. No niestety wszędzie przeczytasz że jeśli pacjent nie będzie chciał zmian to terapia nic nie da. Tak więc nastawienie jest mega ważne.

     

    Nie będę Cię przekonywać co do kwestii odpowiedzialności. Ciągle nawiązujesz do moich słów próbując wykazać jakie są głupie. Patrzę na to z perspektywy swojej, wiem jaką wagę i konsekwencje mogłyby mueć błędy mojego t bo wiem jaka jestem. Ty jesteś inny, po paru postach widzę jak bardzo, nie złamałoby Cię to, co mogłoby złamać mnie. Przykro tylko, że nie próbujesz nawet spojrzeć z innej perspektywy, może kiedyś zechcesz

  5. Skoro na nfz to po co Ci ta cała dyskusja?

     

    jak masz jej zaufać i wejść w proces jak na dzien dobry jesteś nastawiony anty, nie masz ani trochę szacunku do jej pracy? Pochodzisz trochę, nie będzie żadnych efektów, potwierdzisz te swoje butne teorie a potem wylejesz tu kolejną porcję jadu i pokażesz wszystkim jaki jesteś mądry bo miałeś rację a terapeurka jest leniwa, popija kawke, bierze górę kasy za nic.

    Z takim nastawieniem to w ogóle szkoda czasu.

     

     

    Skoro masz przyjaciół którzy Cię słuchają i sam dodajesz 2 do 2 jak napisałeś do czego Ci potrzebna terapia? Przecież masz wszystko...

  6. rella, ale tu znowu powtarza się argument jetodika, "jak zapłacisz mi sto złotych, to wtedy poprowadzę terapie tak, żebyś sobie nic nie zrobiła" albo jeszcze inaczej: "musisz mi zapłacić sto złotych, bo jak się zabijesz przez moją złą terapię, to ja muszę mieć jakoś wynagrodzony mój smutek z tego powodu".

     

    zawód wiążący się z większą odpowiedzialnością to większe zarobki. Tak powinno być zawsze i w tym przypadku tak jest.

     

    Dla mnie oni zarabiają uczciwie, problemem jest raczej to że inni nie bardzo...

  7. Może nie będzie płakać jak stracę pracę, ale jak się zabiję w wyniku źle poprowadzobej sesji to chyba się przejmie. To są ludzie a nie automaty.

     

    Lekarz też ma swój cmentarz jak piszesz. Tylko lekarz ma odpowiedzialny, obciążający zawód i tu wszyscy się zgadzają bez zastrzeżeń że należą mu sie wysokie zarobki. A dla mnie terapeuta jest naprawdę bliskim zawodem, co więcej może pomóc tam, gdzie specjaliści medycy są bezradni bo chore są emocje. Ja chodziłam od lekarza do lekarza, a na moje dolegliwosci lekiem byla tylko terapia.

  8. obciążająca psychicznie praca :blabla: ten argument już został spalony przykro mi :bezradny:

     

    A to tylko Twoje zdanie, próbujesz go obalić ale Ci nie wychodzi. Nie rozumiesz co mam na myśli. Wysiadam nieraz psychicznie od samego czytania bardziej zaburzonych ludzi, oni muszą z tych ludzi leczyć. I świadomie napusalam leczyć a nie gadać, słuchać, pic kawkę. To jest do ciężkiej cholery leczenie, musisz wiedzieć jak to robić. Przecież to jest odpiwiedzialność. Pracujesz z ludźmi którzy na twoją nieodpowiednią reakcję mogą pójść się powiesić a Ty twierdzisz ze to nie jest obciązająca praca?

    Sorry ale to co wypisujesz bierze się z totalnej ignorancji.

  9. Problemem nie są stawki,bo każdy inny znachor prywatnie zwykle kasuje tą "setke",problemem są gvwniane zarobki w naszym kraju i to że terapia wymaga sporej częstotliwości wizyt.

    Z pewnością nie jest superkolorowo jak się wydaje,ale też domyślam że "krzywdy nie mają". Imho wszystko się jeśli już,to rozbija o skuteczność leczenia.

     

     

    100% zgoda.

     

    A drugi problem to to, ze w tym kraju nie ma ustawy o tym zawodzie i kazdy może nazwac siebie terapeutą. I rzeczywiście jest masa pseudoterapeutów ktorzy nie mają wiedzy i kompetencji i rzeczywiscie biorą tą stówkę jedynie za picie kawy. Oni psują opinię całej reszcie.

     

    -- 19 lut 2015, 22:05 --

     

    rella, tacy co dojeżdżają podnoszą stawki do 150 i już mają na dojazdy, wynajem...bo chyba nie chcesz powiedzieć, że oni robią coś co im się nie kalkuluje?

     

    Nie mogę mówić o wszystkich, ale moj t. ma tą samą stawkę w swoim mieście i w moim więc sobie nie dolicza. I mowimy o 300 km a nie 15...

  10. Pierdolenie. Jest terapia na nfz, chodź na taką

     

    Praca jest przejebana, mega obciążająca, dopiero będąc tu na forum widzę jak trudni mogą być pacjenci... szkoła, kursy, psychoterapia własna, gabinet, superwizja - zanim zaczniesz zarabiać placisz grube tysiące, a potem dalej masz wiele kosztów. A potem pracujesz w kilku miejscach, nigdzie na stałe, masz kontrakt dziś a jutro nie (przerobiłam to na swojej terapii). Na prywatne superdochodowe wizyty już nie masz za dużo czasu.

  11. No nie mówcie, że ta praca jest zajebista. Z mojego punktu widzenia nabawiłabym się:

    -odleżyn na głowie, wyrostkach kolczystych, łokciach, miednicy, piętach

    - mięsnie przestana funkcjonować bo to pozycja źle sprzyja dla układu mięśniowego

    -bólu kręgosłupa-w pozycji leżącej nasz kręgosłup wcale nie odpoczywa!

     

     

    oj tam, ale jak się ma fobię społeczną, to jest git :)

  12. Każdego terapeutę i psychiatrę obowiązuje tajemnica, to na początek.

    Wiele Cię spotkało, tyle urazów... Psychoterapia zdecydowanie jest Ci potrzebna i może Ci pomóc z tym wszystkim się uporać

    W dziale oferty jest wątek szczeciński, myślę że tam znajdziesz jakieś namiary

    Przeczytałam całą Twoją wypowiedź i wybacz że tak skrótowo odpisuję, wierzę że uda Ci się znaleźć osobę, która Ci pomoże!

  13. Jessie Burton "Miniaturzystka"

     

    " ...urzekająca opowieść o miłości, zdradzie i zemście, o pozorach i rzeczywistości. Jej narracja porywa, a suspens trzyma w niesłabnącym uścisku."

     

    Klimat XVII wiecznego Amsterdamu.

    Zapowiada się ciekawie.

     

    Właśnie skończyłam. Bardzo wciągająca. A teraz nie wiem co czytać, przy miniaturzystce wszystko wydaje mi się takie nijakie.

  14. M.K250184, wierzę, że psychoterapia może Ci pomóc. W Twom dzieciństwie i relacjach z najbliższą rodziną, a głównie z matką znajdziesz za pewno wiele odpowiedzi. Choćby to, że przy mężu nie czujesz się bezpieczna wynika z tego zapewne, że relacja z ojcem tego Cię nauczyła - że nie można zaufać mężczyźnie.

     

    Przede wszystkim nie pozwól sobie wmówić że śmierć i choroba babci są Twoją winą. To nieprawda.

     

    Masz dużo na głowie, rodzina jest dla Ciebie bardzo ważna ale myślę że teraz potrzebujesz trochę zadbać o siebie, także dla ich dobra. Ludzie gadają różne rzeczy i trudno często szukać pomocy psychologicznej zwłaszcza w mniejszych miejscowościach. Ale to żaden wstyd, poradzenie sobue z żałobą i lękami jest konieczne i to nie powód żeby uznano Cię za złą matkę. O terapii też nikt nie musi wiedzieć, choć oczywiście łatwiej jest zachować to dla siebie w dużym mieścue lub chodząc prywatnie.

×