Skocz do zawartości
Nerwica.com

ki ka

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ki ka

  1. co to znaczy PW?ja jestem pierwszy raz na tym forum...
  2. sama nie wiem dlaczego tutaj weszłam...nie wiem czy potrzebuje pomocy...jedna rzecz mnie do tego skloniła, mianowicie wczoraj zobaczyłam pewnego czlowieka...siedział przy stacji metra euston w Londynie, bardzo padało...on nie był sam-miał obok siebie psa...uwierzcie mi-jeszcze nigdy nie widziałam tak mądrych psich oczu...nieważne....ważne jest to co poczułam. możecie sie smiać, ale bardzo chciałam sie z nim zamienić....bo właśnie w tej chwili poczułaqm sie najbardziej samotnym człowiekiem na ziemii, on w tym deszczu mial swojego psa i mial z kim podzielic sie swoja kurtką...a ja....mam 27, od roku jestem mężatka i czuję, że ziemia zapada mi sie pod nagami...popełniłam tyle błędów...małżeństwo mi sie rozsypuje, bo ja dopiero teraz widzę to co powinnam zobaczyc rok temu....a mianowicie, że nie da sie nikogo uszczęśliwić na siłę, że moje marzenia nie koniecznie musza byc marzeniami drugiej osoby...problem polega na tym że moj mąż nie chce odejść od swoich rodziców, a ja nie jestem w stanie żyć z jego matką...bo to jets osoba , z którą nie da sie żyć...wiem co mówie..wiedziałam o tym przed ślubem ale chciałam tego bo bardzo kochałam mojego męża...tak to ja dążyłam do ślubu, choć czułam że on nie jest do końca przekonany...liczyłam że jakos to będzie....ale nie jest...wyjechaliśny do anglii żeby zarobic na własny dom...wyjechaliśmy bo ja tego chcaiałam, bo ja mam taka a nie inną wizję rodziny....on tego nie chciał, bo on ma swój dom ....dom rodzinny i nie chce z niego odejść....a teraz???jesteśmy bardzo daleko od siebie....nie rozmawiamy, nie wspieramy sie.....kłóxcimy siew cxiągla...teraz dokładnie widze jak bardzo nasze plany różnią sie od siebie...mój mąż ma do mnie żal i ma tez żal do siebie...czuje sie rozdarty między mna a swoimi rodzicami, których zpostawił..a ja???sama nie wiem co czuje...czesem chce odejść ,ale nie wiem dokąd, czasem nie wyobrażam sobie rozstania...mam w sobie pustke....kładę sie każdego wieczoru obok czlowieka którego kocham i czuję sie smotna...nie mam celu nie mam marzen, boje sie nadchodzących dni...prosze nie oceniajcie mnie- ja sama wiem co zrobiłam źle.może ktos wie co moglabym zrobic żeby ocalic siebie i swoje małżenstwo, żeby nie krzywdzic juz siwebiwe i jwego
×