witam, to mój pierwszy wpis na tym forum, choć zaglądam tu regularnie od 3 tygodni, postanowiłam się włączyć, bo się zamęczę! u mnie jest obecnie taka sytuacja, że jestem po rocznym leczeniu arketisem (pół roku cała tabletka, pół roku pół, 3 tygodnie temu lekarz mi odstawił, bo właściwie od początku brania było dobrze, leczyłam się równolegle u psychiatry i chodziłam na indywidualną psychoterapię co 2 tygodnie, kwestie, które doprowadziły mnie do najgorszych dołów zostały rozwiązane, uświadomiłam sobie wiele rzeczy, było na prawdę rewelacyjnie). po odstawieniu zaczęłam mieć potworne natrętne myśli właśnie o opętaniu, jak bedzie.dobrze w wieku 11 lat, wywołane tym, że mama będąc ostatnio w Częstochowie na Mszy Świętej była świadkiem wrzeszczącej podczas Komunii Świętej jakiejś nawiedzonej dziewczyny, nad którą odprawiano egzorcyzm. mama żałuje że mi o tym powiedziała, no ale czasu nie cofniemy, a ja zaczęłam odtąd bać się wszystkiego i mieć natrętne myśli w tym temacie. okropne ciągłe napięcie, duszności jak przed leczeniem, z tym że wtedy bodźcem wywołującym lęki był strach o rocznego syna z wadą serca przed pobytem na oddziale kardiologicznym w celach diagnostycznych (operacja wciąż przed nami, z tym, ze na razie go "hodujemy" jak mówi sarkastycznie nasza kardiolożka z czarnym poczuciem humoru, który tak na prawdę przypadł nam już przez te dwa lata do gustu, bo opiekuje się nami od urodzenia synka). prawda jest taka, że czując się dobrze zgodziłam się na odstawienie leku z myślą o ewentualnym kolejnym potomstwie i dołuje mnie fakt, że pewnie będę musiała wrócić na leki i znów nici z prokreacji, a nawet z radości z sexu, plus tycie, bo wiadomo jak to na psychotropach jest :bezradny:jestem umówiona do psychiatry na najbliższy poniedziałek, ciekawa co zadecyduje i jak w ogóle wytrwam do tego czasu... czeka mnie w międzyczsie publiczne przemawianie, które było dla mnie pestką podczas brania arketisu, nie wiem jak to będzie bez. jeśli to jakiś efekt odstawienny to ciekawa jestem ile czasu może potrwać i czy to w ogóle normalne, ze tak się pojawił w postaci nasilonego nawrotu. dziwne to dla mnie. dodam jeszcze, że to nie było moje pierwsze leczenie, z tym że uważam je za pierwsze najlepiej ukierunkowane, bo wcześniej mając objawy lęku przestrzeni (kościół, autobus, impreza z tłumem itp) leczona byłam niejakim depakine chrono (bez jakiegokolwiek komentarza w postaci psychoterapii) przez 5 lat, po podstawieniu było początkowo ok, ale zaczęły się stany obniżonego nastroju, potem ciąża, dziecko, baby blues, który dopiero po pół roku posiadania maleństwa pozwolił mi go w pełni kochać, cieszyć się nim i dopuścić w ogóle do świadomości możliwość następnej ciąży (wcześniej było to nie do pomyślenia, ciąża i okres noworodkowy był po prostu jedną wielką traumą). potem przed wspomnianą konsultacją z jego (synka) kardiolog miałam atak paniki paraliżujący moje mięśnie, odbierający mowę i możliwość poruszania się na jakieś 5 minut. pogotowie, diagnoza - nerwica. leczenie, no i po roku znów jestem gdzie jestem.. ech..