Skocz do zawartości
Nerwica.com

taka-sobie

Użytkownik
  • Postów

    23
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez taka-sobie

  1. Kolejna rzecz. Czego oczekiwałaś wchodząc na to forum i opisując swój problem? Ludzie słusznie tłumaczą Ci, że powinnaś odejść, a Ty z uporem maniaka go bronisz i obwiniasz siebie. Liczyłaś na to, że obcy ludzie powiedzą Ci co TY źle robisz i podali Ci receptę na naprawienie związku? Nie rizumiem. Wszystkie nasze argumenty odrzucasz, więc po co tak właściwie tu jesteś? to nie tak , spodziewałam sie własnie takich opini , ale na innym forum bo pisałam na 2 była czesc osów która obwiniała mnie ...tu nie zdazyła sie taka ani jedna ... Prosze zrozumcie mnie ze ja po prostu musze sie na to przygotować , zmienic myślenie wziąć sie w garść ((( Ja bardzo bardzo i z całego serca dziekuje Wam za opinie i pisanie do nie co jakos pomagało mi podtrzymywało duchowo
  2. Nie twierdze ze dziecku to nie szkodzi ... zapewne szkodzi bóg jeden wie jak to wpłynie na niego za kilka lat jak sam sie z kimś zwiąże Chiałam jedynie pisać prawde bo zależy mi aby was nie okłamywać ,( aby siebie nie wybielać ) abyście mieli prawdziwy obraz (jak jest ok to jesteśmy wspaniałą przykładną rodzinką ) Mój były nie podniósł na mnie ręki natomiast bardzo upokarzał słownie
  3. nobo to moze moja wina , to mój drugi mąż - coś w tym musi być . moze ja nie powinnam zy z kimś tylko sama -- 11 kwi 2013, 17:49 -- .Nie piszesz nic o dziecku nie żal Ci go skazywać na zycie w tak toksycznej atmosferze?Tutaj nie chodzi tylko o Ciebie ale masz dziecko,a to odpowiedzialność on ma 13 lat .syn z pierwszego małżeństwa , ma dobre serduszko Oni sie raczej nie kłucą , Mąż ma do niego liczne pretensje , ale jak mówi olewa to bo nie chce sie denerować Raczej sie lubią - sym tez go lubi , ale jak jest awantura to sie go boi ,prosi zebym sie nie odzywała i go wywaliła z domu, ale potem tak jak i mi przechodzi mu wszystko
  4. czyli depresja odpada ,,, myslałam ze to usprawiedliwienie bedzie na jego zachowanie (((( Jestem w kropce nie wiem juz A może ja go na prawde doprowadzam do takiego szału ? dlaczego z wczesniejszą kobietą z która był nie miał takich objawów ?
  5. moeze ta na prwde moja wina ? -- 11 kwi 2013, 11:21 -- jezuu ((( czemu Wam się wydaje ze to takie proste odejść a co z naszym życiem , planami,marzeniami, z tym co było itd... jak to jest ze nik mi nie doradza zeby ratować małżeństwo , zastanawiam sie jak to jest ze jestem tak wychowana ze jednak małżeństwo cos znaczy , wiążąc sie z kimś slubem znaczy więcej niż tylko bycie jak jest wszystko ok Czemu nikt jego nie usprawiedliwia ze może depresje ma bo pół roku w domu siedzi ( pomijam ze kolejne pół jeszcze bedzie siedział ) ze na mnie nikt nie najeżdża ze może ja jestem jakaś nie taka ? ze może źle mu ze mną Czemu nikt nie broni jego ?
  6. o to własnie chodzi ze on kompletnie nie widzi winy w sobie , cały czas mówi ze to moja wina i tylko moja ze ja zaczynam Własnie była kolejna awantura , mam takie nerwy ze po wejsciu do pracy musiałam zwymiotować Jezu jak ja mam dość (((((
  7. dlaczego piszecie ze ja jestem od niego uzależniona ? Tak jak w Twojej wypowiedzi , na czym to polega , dlaczego mówisz ze go nie kocham to może faktycznie ja jestem nie normalna ... O co chodzi w takim uzależnieniu ? -- 10 kwi 2013, 15:55 -- Domyślam sie ze może być gorzej , jak widzę jago twarz jak wpada w ten swój szał to aż zaczynam sie go bać !!! a jak by miał akurat nóż pod reką? Juz kiedyś sie na mnie zamierzył tak z pieści (którą ma w gipsie) prosto w twarz z rozpędu... a ja juz wiedziałam ze nie mam możliwości uniku i jakoms dziwnym cudem sie zatrzymał , ale gdyby nie to chyba rozkwasił by mi nos ( A że jest Was tylu spokojnych samotnych ... hehe no to gdzie wy się ukrywacie :))) - to chyba jakas kwestia przyciągania mąż mój jest troche podobny do mojego ojca tylko wydanie ostrzejsze !
  8. Wiem Kochani ze on powinien , ale tego nie robi bo nie zdaje sobie sprawy ze nie ma racji zawsze i wszędzie!! nie ma mu kto tego powiedzieć a przecież mnie nie słucha !bo ja bronie swojego stanowiska wówczas on automatycznie staje okoniem jakbym chciał zrobić coś przeciw jemu skrzywdzić go , odbiera to jako atak Zupełnie tego nie rozumiem Teraz sie tak zachowuje od około 3 miesiące ze co bym nie mówiła to jest złe dla niego , to tak jak by z góry zakładał ze co powiem to tak jak bym chciała zle dla niego - to jakieś nienormalne zwłaszcza ze przecież razem zyjemy i co dobre dla niego to i dla mnie --
  9. Oczywiście ze chce!! dlatego tu jestem bo widzę ze się za bardzo rozpędził , może po takich trapiach ja inaczej spojrzę na ten zwiazek , moze doda mi odwagi Choć nie ukrywam ze wolała bym aby on sie uspokoił zrobił cos ze sobą i abyśmy mogli jednak razem byc ...
  10. pisze tylko ja maz bo szukam jak to uleczyć szukam rozwiązania ,sposobu ,uwazam ze rozwód to ostatecznośc -- 10 kwi 2013, 11:59 -- Może to i pomysł !
  11. Matko !! zazwyczaj to u nas wyglada jakbysmy sie szarpali ja sie bronie , walczę z nim sama nie wiem czy to dobre , ale samo mi sie to włancza taki mechanizm obronny jak on sie na mnie rzuca to ja sobie nie pozwalam , ale on jest kupa chłopa ! nie mam szans choc jak sam mówi jestem bardzo silna. raz doszło do takiej sytuacji ze uderzył z zaskoczenia i rozcioł mi mocno warge bo uderzył gipsem który ma na recę. ((((
  12. abraxas hmm o terapi rozmawiałam z nim po tym jak ja rzucił - aby wrócił na nią to odpowiedział ze nie ma sensu bo to nic nie daje , (ja uwazam ze dawała nie dochodiło do takich sytuacji nauczył sie wychodzic jak go zaczynało nosic po domu , szedł na spacer lub przed dom teraz tego juz nie robi) później i teraz wspominałam w nerwach - odpowiada ze to ja sie powinnam leczyć bo ja jestem nienormalna i doprowadzam do awantur poprzez które on tak reaguje Musze jeszcze zaznaczyć ze on nigdy nie chce rozmawiać o problemach naszych ,zawsze to zostaje niedogadane kłócimy sie potem cisza potem przechodzą nerwy i jest ok na jakiś czas a potem wraca to samo.
  13. Wydaje mi sie ze tak powinnam zrobić , ale mimo wszystko chce z nim być kocham go Widzicie jak jest normalnie jest tak cudownie ze dzieżko sobie lepiej wymarzyć jesteśmy jak zakochani w chwili po poznaniu Miłam nadzieje ze jest jakis sposób , jakaś rada , ale zdaje sobie sprawe z tego ze sama nic nie zrobie ,Problem chyba tkwi w tym ze jemu nie ma kto powiedziec ze sie też myli że tez moze nie miec racji i tez moze być czemus winny Gdyby wiedział moze było by inaczej - bo on obwinia tylko mnie , bo skoro Ja powoduje awantury to wiadomo ze jemu wolno sie zdenerwować !
  14. Próbowałam , powiedział ze to ja powinnam sie leczyć -- 10 kwi 2013, 09:12 -- dopiero teraz? Przeciez on sie nie zmienil..zawsze taki byl z tego co piszesz Nigdy nie był aż tak agresywny , musiała być duża awantura aby coś się stało , to się zdarzało raz na pół roku a nie co dwa tygodnie i z łapami nie leciał tak jak teraz - teraz wystarczy ze sie sprzeciwie ze się nie zgadzam z jego zdaniem i się przy tym uprę kilka zdań i jazda gotowa! Zazwyczaj chodzi o bzdury np. ostatnio przyczepił sie ze wyjęłam sitko ze zlewu - ja zaskoczona o co chodzi mówie ze nie ... on że TAK ! i moje tłumaczenie nic nie pomogło ze nie zrobiłam tego ( a na prawdę nie zrobiłam) on na mnie wyskoczył z pyskiem i liczył ze powiem ze tak zrobiłam to ? !
  15. taka-sobie

    Co teraz robisz?

    Mushroom tak teżmyślałam , nic miłego , jednak chciał bym opini ,im wiecej tym lepiej może otworze oczy w końcu !
  16. taka-sobie

    Co teraz robisz?

    siedze czekam na jakies porady pod moim tematem , ale chyba nic z tego ...
  17. może to ze zapisałam sie na to forum , ale czekam na jakiś odpis , za ktoś coś mi napisze choć obawiam sie ze nawet jak odpisze nie będzie to nic dobrego ...
  18. Witam, mam bardzo duży problem ze swoim związkiem,mam cicha nadzieje ze tu mi ktoś pomoże - liczę na opinie i zainteresowanie i poradę każdego z Was i bardzo proszę o pomoc jakiegoś psychologa . Ja nie mam juz z kim porozmawiać , wstydzę sie już żalic rodzinie i koleżance. Jestem po ślubie pół roku (po piecio letnim związku ) od ślubu bardzo żle sie dzieje nie wiem juz sama czym to jest spowodowane czy slubem czy choroba męża ( ma złamaną reke i siedzi w domu od ślubu , reka nie goi sie a teraz okazało sie ze ma isc na operacje) wiec kolejne około pół roku siedzenia w domu przed nim. No i przede mna ... juz wczesniej nie bylo wesosło rozchodilismy sie i schodiliśmy bo nie mogliśmy zez siebie zyć dłużej niż miesiąc -było tak 3 razy chodził nawet do psychologa z powodów nie panowania nad nerwami , wpadał w szał robił okropne awantury rozbijał rózne przedmioty w domu niszczył rzeczy , terapię ta jednak rzucił bo wyjechał zagranice wrócił po 4 miesiacach i w końcu przekonał mnie do ślubu którego zawsze pragną .Mi na slubie nie zależało , nie bylo mi to potrzebne ponieważ byłam rozwódką z 13 letnim synkiem. Przepraszam jesli pisze niezrozumiale prosze dopytywać staram sie jakos w skrócie ... Teraz miedzy nami jest bardzo zle non stop sie kłócimy dochodzi do okropnych awantur zniszczeń i rękoczynów , jest kilka dni dobrze kilka żle i tak non stop. Zaczynam sie go bać nie panuje nad sobą , wczoraj po krótkiej ostrej wymianie słów rzucił sie do mnie z rekami - dzięki bogu jestem dosc silna nie jest łatwo bo sie bronie , ale z nim nie mam szans on ma 1905 wzrostu i wazy 112 kg jak by chciał to zabił by mnie . Najgorsze ze ja go kocham , chce z nim byc (choc w złych chwilach myślę momentami inaczej) ale chce on tez mnie kocha , mówi to i czuje to gdy jest wszystko dobrze ( mysle ze gdyby było inaczej dawno by odszedł ) - jest przystojnym facetem młodszym ode mnie 6 lat znalazł by nie jedną. Chciała bym być szczera w tym co pisze zeby nie było przewalania winy bo tylko szczere moje wypowiedzi moga Wam odpowiednio naświetlić sprawę. Ja mam charakterek , nie jestem jakąś sierotka raczej jestem dosc ostra i wymagająca ale mam też oczywiście zalety jak jest wszystko dobrze jestem jak to Maąż mówi słodka i kochana jak nikt naswiecie dlatego ze mna jest) uwaza ze sie zmieniłam ze jestem teraz niedobra i ze ja ponoszę całkowitą odpowiedzialność za kłutnie-uwaza ze wszytko to moja wina No i co teraz? co ja mam robić ? jak mam żyć dopiero slub wzieliśmy to mój 2 mąż ! co ja mam z tym wszystkim zrobić? Taka-sobie -- 09 kwi 2013, 13:29 -- Chciała bym jeszcze dodać , bo to jest coś co najbardziej mnie wykańcza i nie umiem sobie z tym poradzić to to ze ja okropnie zle znosze kłutnie z nim ,okropnie to przezywam nie śpie po nocach , zruyam sie ze snu z takim okropnym strachem kołataniem serca, nie dbam o dziecko wole zeby sie zajoł komputerem i do mnie nie mówił ( normalnie to jesteśmy mocno zżyci ) zawalam projekty w pracy nie moge kompletnie nic robić jesc łykam prochy na uspokojenie na spanie a potem chodze jak ofiara Jesli jemu przechodzi , zaczyna sie odzywać normalnie zachowywać mi od razu lepiej wiec wygląda to tak ze jest awantura prze zemnie spowodowana" ja krzyczę on mnie wyzywa obraza i szarpie uderza po czym sie obraza i ja czekam aż mu przejdzie( bo mi przechodzi zdecydowanie szybciej niz jemu,chce sie pogodzic i zyc w zgodzie bo mnie taka sytuacja wyniszcza ) poczym wszystko po mallu zaczyna wracac do normy i tak do nastepnego razu -- 09 kwi 2013, 19:50 -- A czy tu sa porady psychologa? przepraszam jestem nowa
×