Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dominik12

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dominik12

  1. Witam jestem nowy na tym forum i za bardzo nie wiedzialem, gdzie utworzyc ponizszy watek, takze jesli sie pomylilem to przepraszam. Chcialbym prosic was o rade i pomoc w zdefiniowani ponizszych zachowan. Chodzi o relacje miedzy mezem i zona. Ponizej opisalem typowe zachowowania, ktore odpowiadaja rzeczywistosci. Zachowania zony sa bardzo dziwne i niejasne, a czasami wrecz absurdalne. Ten opis nie zostal napisany przez meza, zeby byla jasnosc. Jesli maz zwroci uwage zonie w sposob normalny i bez intencji jakiegokolwiek ponizenia na bardzo prozaiczne sprawy (mozna nawet powiedziec, ze owe uwagi, ktorych jest bardzo, bardzo malo, mozna okreslic rowniez jako dobra porade) to jest odrazu kontratak, ze strony zony bardzo zlosliwy i nie na miejscu. Wyglada to tak, jakby zona nie potrafila sie przyznac do jakiegokolwiek najmniejszego bledu, chociaz to malo powiedziane. Wyglada na to, ze nie zniesie jesli maz jej na jakis szczegol (nie mowiac juz o bardzo wielkich bledach, badz negatywnych cechach charakteru) zwroci uwage. Ona musi byc perfekcyjna bez popelnienia najmniejszego bledu. Zona zawsze ma racje, maz nigdy. Gdy maz ma pomysl odnosnie wiekszej sprawy i to nie pokrywa sie z idea zony, to maz nie ma racji. Badz jesli poglady sie roznia, to maz zdecydowanie nie ma racji. Zawsze zona ma racje. W tych wypadkach pomysly zony koncza sie wielkim niepowodzeniem. Jednak podczas juz rozpoczetej klotni, ktorej przebieg opisalem ponizej, czesto pomysly wykreowane przez zone, ona sama przyczepia mezowi i oskarza go o niepowodzenie. Maz jest wszystkiemu winny i tylko maz jest zly. Zona bardzo czesto klamie i wymysla niesamowite historie, ktore probuje wpoic mezowi. Probuje mu wmowic, ze tak wlasnie postapil i tak robil. To co on mowi jest nieprawda, ona wie, ze klamie i przedstawia mu swoja wizje, ktora ma byc dowodem na to ze maz klamie i prowadzi do klotni, ktora rozpoczyna zona. Historie moga byc typu: Maz poszedl do sklepow i stal w kolejkach, bo akurat sie zdarzyla. Zona czeka na niego, bo maja gdzies pojsc. Po przyjsciu meza, zona jest juz mocno wkurzona, po jakims czasie zaczyna pytac z kim rozmawial? Z jakim kolega? Maz mowi, ze z nikim poprostu stal w kolejce. Ale nie zona wie lepiej co maz robil przez ten czas, rozmawial z kolega. Pozniej natomiast mowi, ze poszla tez do sklepow i tam go nie bylo, a wiec musial pojsc do jakiejs innej kobiety i dlatego nie bylo go 30min. I ta wersje probuje wpoic mezowi. Zona wychodzi do kolezanek, rozmawia przez telefony, przychodzi np. pozno od kolezanki po 22:00. Maz nie powie slowa. Zona mowi ide do tej i tej kolezanki, maz nie powie slowa. Ide z ta i ta kolezanka do kawiarni, maz nie powie slowa. Ale jak maz raz na pol roku powie ide do kolegi to zona wpada w szal. Jesli maz powie, ze ma propozycje, aby zapisac sie na to i to, to zona grozi rozwodem. Poprostu wpada w szal, wyzywa, krzyczy, obraza zmysla itp. Jakby to maz wrocil od kolegi po 22:00 to w mieszkaniu rozpetalby sie chyba armagedon. Podzas klotni, zona ciagle mosi cos mowic do meza, ale tylko ona, maz ma siedziec cicha. Oczywiscie mowienie zony, to jest krzyk (maz odpowie, aby nie krzyczala, aby mowila normalnie) bez skutku, czesto na zlosc jeszcze glosniej. Mowa zony to mowienie jak wygladaly sytuacje z mezem naprawde, o czym wspomnialem powyzej. Mowa zony to wyzwiska obrazanie, slowa pelne nienawisci i jadu, mowienie jaki maz jest, chociaz w rzeczywistosci jest zupelnie inaczej. Gdy maz cos powie, to nie ma to znaczenia, te slowa jakby nie dochodzily do uszu zony, kontynuuje swoje saczenie jadu. Na moment wyjdzie, wroci dalej swoje, wyjdzie wroci dalej swoje. Po domu biega trzaska drzwiami. Potrafi w nocy sie obudzic i zaczac wyzywac meza. A jak dzwoni do kolezanek to opowiada jaki to jej maz zly, a ona dobra i cicha dziewczyny. Chociaz sluchaja jej jadu, grozb, oskarzen wulgaryzmow, takich naprawde okropnych rzeczy to ma sie inne wrazenie. Podczas klotni maz mowi moze co minute jedno zdanie. Zona jakies sto, przyczym to sa jak wspomnialem nie mile slowa. Gdy po jakims czasie takiego jadu ze strony zony i zadnego szacunku, maz nie wytrzyma i wyzwie zone. To ona pozniej wyklada mu, jakon sie do swojej zony zwraca, jak ja wyzywa. Ale jak maz powie co ona o nim mowila, to nie dochodzi, zona dalej opowiada swoja wersje. Oczywiscie o swoich wulgarnych slowach nawet nie wspomni tylko jeszcze wypowiada setki dodatkowych. Wszystkie klotnie wychodza od zony, ona je zaczyna. Maz nigdy tego nie zrobil, nigdy jakos bez powodu nie naskoczyl na zone. Zawsze agresja wyplywala od zony. Czasami zona obudzila sie rano i od razu foch, nie wiadomo za co. I pozniej klotnia i to samo. Wiec to sa takie podstawowe zachowania, prosze o jakas pomoc, rady i zdefiniowanie z czego wyplywaja te zachowania. Akurat pewnie jesli o psychologie widzicie zdecydowanie dalej i szerzej. Moze to bedzie krok do wolnosci.
×