witam wszystkich!!
wlasnie zarejestrowalam sie na tym forum co oznacza ze jestem nowa.
nie wiem od czego zaczac co napisac........
mysle ze mam depresje...
jak czyalam jakie sa objawy depresji to jestem pewna ze mnie tez to dotknelo...
nie radze sobie z zyciem..
mam wszystkiego dosyc...
nie chce mi sie zyc..
juz prawie codziennie mysle o tym zeby sie zabic!!!!
nie mam juz sily zyc...nie chce mi sie...i pomyslec ze mam dopiero 22lata.
mam cudowna coreczke ale mimo to nie mam motywacji do zycia...
za 4 tygodnie urodze drugie dziecko i uwiezcie ze jak o tym mysle to tym bardziej odechciewa mi sie zyc..
wiem myslicie sobie co z ciebie za matka ze tak piszesz albo po co sie ruchaslas skoro nie chcesz tego dziecka...ale to nie tak
wszystko bylo by ok...ale czlowiek z ktorym (musze)zyc ojciec dzieci...to wszystko przez niego on mnie doprowadzil do takiego stanu w jakim sie teraz znajduje..przez niego jestem wrakiem czlowieka..
zneca sie nade mna...wsumie to ze czasami mnie uderzy to nic takiego to potrafilabym wybaczyc ale nie potrafie zapomniec tego jak mnie traktuje jak zneca sie psychicznie nade mna....uwierzcie to o wiele bardziej boli niz uderzenie w twarz...
nie przypuszczalam nigdy ze tak spieprze sobie zycie...
pomyslicie sobie widzialy galy co braly-a jednak nie..
na poczatku byl cudowny,kochajacy ,troskliwy,swiata po za mna nie widzial...normalnie ideal,oczywiscie zdazaly nam sie drobne sprzeczki no ale kto sie nie kluci...
jestesmy juz ze soba troszke ponad 4 lata...i wiecie co tylko przez rok bylo ok
pluje sobie w twarz ze nie zostawilam go jak nie bylo za pozno jak nie mielismy dziecka...boze czemu ja go wtedy nie zostawilam???moje zycie wygladalo by teraz zupelnie inaczej...napewno lepiej....przykro mi ze tak mowie bo kocham moja corke ale to prawda...
chodzilam do liceum...nawet dobrze mi szlo z nauka...ale coz szkoly nie skonczylam bo zaszlam w ciaze..
wiem ze wiele dziewczym mimo tego konczy szkole albo po krotkiej przerwie wracaja i ucza sie dalej..
ja nie stety nie mialam takiej mozliwosci bo na samym poczatku ciazy grzesiek oznajmil mi ze skoro jetem w ciazy to juz jestem jego wlasnoscia i teraz on moze wszystko a ja nie moge nic...jedyne co mam robic to siedziec w domu,sprzatac,gotowac i z gola dupa na niego czekac jak z pracy bedzie wracal..
nie mialam wyjscia...
nie moglam nic zrobic..nie bylabym w stanie utzrymac siebie i dziecka wsparcia w rodzinie nie mialam i nie mam dzieki grzeskowi oczywiscie..
udaje przed moja rodzinka jaki to on jest wspanialy...jak ciezko pracuje zeby rodzine utrzymac..a ja jestem ta zla ta nie dobra...przekabacil cala moja rodzine na swoja strone nie musze wspominac wogole ze jego rodzinka mnie nie znosi poniewaz jego mamusia zawsze marzyla o tym zeby dziewczyna jej synka byla najlepiej po studiach wyzszych zeby byla dziewica(no ja nia nie bylam bo grzesiek byl moim drugim chlopakiem)i zeby nie bala sie w polu pracowac(bo oni sa ze wsi a ja z miasta)...wiec wiadomo jaki maja stosunek do mnie-jest to jest trudno.na poczatku jeszcze buntowali go zeby mnie zostawil i na dziecko kase placil ale nie zrobil tego-nie wiem czemu
moze bylo by lepiej???
mieszkamy u moich dziadkow a mimo to czuje sie jakbym mieszkala u obcych ludzi a on u siebie..zabawne...dziadek na samym poczatku mu powiedzial ze ma sie niczym nie przejmowac jak cos to ma mi wpierdolic a dziadek nawet slowem sie nie odezwie...stwierdzil ze grzesiek jak kazdy pozadny facet powinien po pracy chodzic na piwko do lasku,bic swoja babe zdradzac ja i nie dawac kasy na zycie..
i tak wlasnie to wyglada..
juz jak bylam z corka w ciazy(akurat to byla zima)to musialam spac na zimnej twardej podlodze bez koldry poduszki czy koca...'
nie mialam prawa spac na lozku bo to jego lozko za jego pieniadze kupione koldry poduszki tez mielismy nowe oczywiscie za jego pieniadze kupione wiec tez nie mialam prawa ich dotykac no chyba ze tylko wtedy kiedy lozko po nim scielilam..
dawal mi jakies grosze na zycie a codziennie chcial miec duzo miesa na obiad ziemiakow i surowki...a ja coz glodowalam co oczywiscie odbilo sie na moim zdrowiu i na corce ale jego nic nie obchodzilo...
teraz tez tak jest moze nawet gorzej...
zawsze sie nade mna wyzywa jak dupy nie chce mu dac...
wyzywa mnie od najgorszych nie ktore slowa strasznie bola...spie na podlodze bo on twierdzi ze miejsce psa jest wlasnie na podlodze przy lozku pana,oczywiscie golduje co znowu odbilo sie na moim zdrowiu od poczatku mam zagrozona ciaze...ostre zapalenie nerek z ktorego nie moge sie wyleczyc..anemia...tarczyca..lekarka ciagle wypisuje mi antybiotyki i lekarstwa a ja nie mam kasy zeby isc i je kupic oczywiscie klamie lekarce ze biore te wszystkie leki ale ona nie jest glupia i chyba swoje wie wiem ze w ten sposob narazam swoje zdrowie i zdrowie dziecka ale nie mam kasy po prostu nie mam bo grzesiek uwaza ze ja sobie wymyslam to wszystko i on ma to gdzies nie bedzie pieniedzy na takie bzdury mi dawal bo on ma wazniejsze wydatki czyli kupno drugiego samochodu kupno sprzetu do pracy za 7tysiecy.a mi zaluje 100zl.na leki...
ostatnio na dworzu zakrecilo mi sie w glowie i spadlam ze schodow skrecilam kostke i cale kolano mam tak zbite ze chodzic nie moge..wiecie co mi na to powiedzial..zaczal sie smiac i mowi widzisz bog cie pokaral bo dupy nie chcesz mi dac...
bardzo to mile z jego strony
jakbym spadla prosto na brzuch to pewnie odrazu na porodowce bym wyladowala a jakbym w glowe sie uderzyla i stracila przytomnosc to co wtedy bylo by z lucja bo akurat bylysmy na spacerku...nie wiem nie wyobrazam sobie tego wogole nie wiem co z nia zrobie jak pojde do szpitala rodzic bo nie mam jej z kim zostawic a on zapowiedzial ze wolnego sobie z pracy nie bedzie specjalnie bral wiec pewnie jak urodze to bede musiala na wlasne zadanie tego samego dnia wypisac sie ze szpitala a dzieciaczek najwyzej zostanie te kilka dni w szpitalu bo nie stety nie widze innego rozwiazania..
kurcze musze konczyc bo corka sie obudzila i musze obiad jej zrobic chociaz uwiezcie ze nie mam sily ale musze
chociaz troche sie wyzalilam juz mi troszke lepiej ale zaraz znowu pewnie bede ryczec bo ostatnio nic innego nie robie[/b]