Poprostu dołuje mnie cała atmosfera w mieście, ponuro, pada, smętnie, nie mam gdzie wyjść, porozmawiać, nigdy nie miałem problemów zeby znalezc sobie kolegów, gdzieś z nimi posiedziec i sie powygłupiac. teraz siedze całe dnie w domu nic nie robiąc, leząc w łożku, nie mając nawet z kim pogadać, brakuje drugiej osoby. Postaram sie odłozyć troche kasy i wybrać sie wkoncu do psychiatry.. dzieki za pomoc.