Serdecznie witam,
w skrócie:
1. dotąd silne objawy lękowe co 6-7 lat (pierwszy raz w w wieku kilkunastu lat, atak lęku dotyczy zagrożenia nagła śmiercią z powodu jakiejś choroby, zawału, wylewu itp., poza tym agorafobia, łatwość irytowania się, unikanie ludzi), pierwszy raz leczony w wieku 23 lat (Sinequan = Doxepin - bardzo skuteczna poprawa, a może nawet lepiej) po dokładnie 3 tygodniach i spokój przez 6 lat (niestety pierwszy dzień po spożyciu koszmarny - "elektyczne prądy" po ciele, nadważliwość na dźwięki, światło - po 1 mg lorafenu ustąpiło. Doxepin brałem ponad 1 rok.
2. Potem 6-7 lat spokoju
3. Znowu stany lękowe - Fluoksetyna (Prozac) - bardzo opornie i dopiero po 2,5 miesiącach i dużych dawkach, stany lękowe ustępują. Prozac brałem ok 1 roku.
4. Potem 6 lat spokoju
5. Znowu stany lękowe - konieczność zmiany lekarza ("mój lekarz, znany we Wrocławiu specjalista, umiera) - otrzymuje Lexapro (innych "odmian" handlowych escitalopramu jeszcze nie było w Polsce) - zjadam 15 mg/doba, po ok. 5 tygodniach poprawa, biorę ok. 8 miesięcy.
6. Spokój, ale już tylko ponad 2 lata
7. Stan obecny: od października biorę escitalopram (przez miesiąc 10 mg, potem 15 mg), poprawa jak poprzednio po 5 tygodniach. Czyli listopad, grudzień, styczeń biorę i czuję się normalnie. Od początku lutego zgodnie z zaleceniem schodzę na 10 mg - dziś po 3 tygodniach obniżonej nieco dawki mam silny atak lęku, uczucie umierania, panika, pobudzenie psychoruchowe. Atak poprzedzony ok. 2 godzinami uczucia zimna (siedziałem opatulony, a mimo to wydawało mi się że drżę z zimna). Po rozmowie z dyspozytorką pogotowia powoli się uspokajam, biorę 1 mg lorafenu. Lęk przechodzi.
Teraz zastanawiam się skąd ten atak i do tego tak silny, że w panice zadzwoniłem na pogotowie.
- czy to efekt odstawienia (wątpliwość: przecież to tylko 1/3 dawki)
- czy może przy dłuższym stosowaniu sporej dawki tak to na mnie działa (wątpliwe, bo 5 miesięcy to chyba nie jest szczególnie długo)
- czy przyczyną mogło być silne zmęczenie i przepracowanie (pracuję na komputerze, ostatnio kilka nocy nie spałem - w dzień też za krótko odsypiałem), konflikty w pracy oraz natłok zmartwień, jakie ostatnio mam?
- czy zasugerować, żeby zmienić Esci na Doxepin, który wiele lat temu działał na mnie rewelacyjnie, po 3 tygodniach czułem się jak nowo narodzony, a po rocznym leczeniu miałem 6 lat spokoju? Jedyny minus to bardzo silne objawy uboczne pierwszego dnia (teraz zabezpieczyłbym się mocniej lorafenem). Przy poprzednim epizodzie, 3 lata temu moja psychiatra mówiła, że Doxepin odradza, bo to stary lek, bardziej toksyczny, a także dlatego, że miałem takie silne objawy uboczne 1. dnia.
Teraz przez kilka dni będę brał profilaktycznie 1 mg lorafenu, bo boję się powrotu silnego napadu lęku i wrócę do 15 mg Esci.
Z benzodiazepin brałem zawsze tylko lorafen, niewielkie dawki w razie potrzeby (0,5-1 mg) czyli w oczekiwaniu na efekt działania przeciwdepresantów.
Zastanawiam się tez dlaczego czas między okresami leków przy stosowaniu Doxepinu czy Prozacu były dłuższe, a po Esci tak krótki. Moja lekarska mówi, że to starość , ale myślę, że niekoniecznie.
Wszelkie komentarze i sugestie mile widziane.
Życzę lepszych dni!