Skocz do zawartości
Nerwica.com

angola

Użytkownik
  • Postów

    37
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez angola

  1. Witam, nie było mnie tu przez pół roku. Czułam się świetnie (na tabletkach) Od tygodnia nic nie łykam i ryczę co drugi dzień. Ratuję się jak mogę, ale potrzebuję wsparcia!!!!!!!!!!!!

  2. Wielu rzeczy w moim życiu się bałam...

    Śmierci również, nawet wychowywałam dzieci PT:"Jak umrę, to muszą sobie poradzić" Nie umarłam, lęk minął. Teraz wiem, że co ma być, to będzie i nie ma siły. Jest mi lżej. Lęk nic nie zmieni. Czy się boisz, czy nie to i tak to co masz zapisane- stanie się. Więc lepiej szukać frajdy i lepszego komfortu, niż bać się tego co nieuniknione

  3. Podpowiem Ci z innej beczki:

    Wku....ją mnie osoby, które stawiają na piedestale swoją pracę i poniżają innych. Obowiązki matki, żony, pracownika i innych ról, które złożone są na plecy młodej mężatki są ogromne. Nie ma bata: albo masz czyściutko w domu, albo dziecko jest dopieszczone intelektualnie. Wszystkiego nie da się. I powinnaś wybrać w swoim życiu priorytety i ich się trzymać bez względu na opinię mamuś. Pomyślałam czytając twój post, że nie jesteś szczęśliwa, bo kobieta potrzebuje wsparcia, rozpieszczania, a Ty jesteś sama. A jeszcze mamusie robią złą robotę. Jakby powiedziały: jak Ty wspaniale sobie radzisz!!!, to skrzydła by Ci urosły. Porozmawiaj przede wszystkim z mamą i mężem. Powiedz to co napisałaś, powiedz, że przestałaś np. być szczęśliwa i potrzebujesz pomocy. Mężczyzna po jakimś czasie odczuje radość z wychowywania dziecka. Niech mimo pracy ma obowiązki domowe

  4. Wiesz co, trochę jesteśmy na podobnym etapie. Trochę, bo ja skończyłam studia i mam dobrą, ciekawą pracę, która jednocześnie jest moją pasją. Ale tak jak Ty do tej pory robiłam wszystko dla innych. Teraz, jak mam coś zacząć robić dla siebie, to jestem kompletnie zdezorientowana. Długo nie mogłam zrozumieć o co chodzi i okazało się, że nie umiem i nie lubię ze sobą przebywać. Nie lubię siebie, a jak kogoś nie lubię, to też nic dla tego kogoś nie chcę robić i... koło się zamknęło. Od roku próbuję polubić siebie. Dużą rolę w tym odegrał pewien człowiek. Jednak ludzie, to cud.

    Nie jest jeszcze dobrze, ale zaakceptowałam siebie i zaczęłam myśleć o przyszłości.

  5. mnie chyba najbardziej pomagają osoby, które dają mi przestrzeń, które niekoniecznie skupiają się na mnie. i traktują mnie jakoś normalnie i nie dają się wciągać w moje żale. A jednocześnie delikatnie mnie holują dając jakieś fajne propozycje np na wyjście, ale z niewysokimi poprzeczkami.

    Wyjście bez jakiś wielkich przygotowań, i żeby nie było jakiegoś specjalnego wysiłku fizycznego.

    Zawsze byłam ruchliwa, ale teraz to się zmieniło...

  6. wejdźcie na fora homoseksualistów. Poczytajcie najpierw. Czytanie pozwoli na oswojenie się z tematem.

    To, czy ktoś jest homo, czy nie, to i tak jest zapisane w jego psychice, genach. Czy się będziecie tego bać, czy nie, to ma tylko znaczenie w jakim komforcie będziecie żyli (czy w spokoju, czy w lęku).

    Rozumiem Wasz lęk.

    Wychowanie, brak akceptacji dla seksualności powoduje takie lękowe postawy.

    Dla mnie najważniejsze jest w człowieku, że potrafi kochać.

  7. To mój pierwszy raz ;)

    Nigdy jeszcze nie leczyłam depresji. Nigdy nic mnie nie zwaliło z nóg. Zawsze byłam jak stal i byłam oparciem dla wszystkich, których zauważyłam, że są w potrzebie i dla tych, którzy oczekiwali ode mnie pomocy. Chorób nie dopuszczałam do siebie. No, a teraz - masz- poległam...

    Ale też chcę to wszystko poczuć i odczuć. Dla samej siebie i chcę pobyć ze sobą w tej chorobie. Będę znowu szczęśliwa jak zacznę istnieć

  8. Od zawsze interesowałam się sztuką w każdej postaci. Teraz najbardziej interesuje mnie człowiek, a szczególnie dziecko. To jest artyzm w jedynym wydaniu. Szczery, pełen miłości (dziecko), uwikłany, zagubiony (dorosły). cud na który patrzę każdego dnia (przed chorobą). Opowieści "z życia wzięte", potrafią przebić brazylijski film.

    Dziecko zmartwione płacze, dorosły kombinuje na 1000 sposobów, a i tak los jakoś go prowadzi i ma wobec każdego jakąś drogę.

    Każdy (prawie) coś tworzy jeden tworzy, drugi zbiera, inny niszczy

  9. -moje dzieci odzyskały "wolność" bo ja nie mam siły ich kontrolować

    -nie pomagam innym, a inni skupiają się na mnie

    -łykam lekarstwa dzięki którym śpię twardo

    -analizuję swoje życie

    -mniej działam i uczę się, że sprzątanie codzienne to głupota- bez tego da się żyć

×