Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alex09

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Alex09

  1. Alex09

    Czy to depresja?

    Do 6. roku życia mieszkaliśmy z ojcem, który był alkoholikiem i psychopatą. Wymyślał przeróżne tortury fizyczne i psychiczne (oprócz zwykłego bicia), często bił bez powodu do utraty przytomności lub jak mu się znudziło albo zmęczył się. Szczegółów oszczędzę. Później uciekliśmy do dziadków. Dziadek też był alkoholikiem, umarł pijany. Matka nie miała czasu się nami zajmować, bo pracowała. Opiekowała się nami babcia. Odczuwałem trochę, że czasami matka mnie faworyzuje względem siostry, jednak nie było to silne. Siostra nie ma takich problemów jak ja, żyje w udanym związku i jest bardzo pogodna. Dlaczego zaprzepaściłem? Nie wiem. Po prostu czasem robię coś i przestaję jakby wbrew sobie. Jakby coś we mnie mi nakazywało, że "nie zrobisz tego", "nie pójdziesz tam", "to i tak bez sensu" mimo, że ja chciałbym inaczej i z ukrytym smutkiem rezygnuję. Nie potrafię tego precyzyjnie wytłumaczyć.
  2. Alex09

    Czy to depresja?

    Witam! Piszę do Was, bo od wielu lat zmagam się z problemami osobistymi, których nie chcę z nikim omawiać w realu ze względu na wstyd i nietraktowanie mnie poważnie. Nie wiem, czy to depresja, czy coś gorszego, może Wy mi pomożecie to ocenić i naprowadzić na możliwe rozwiązania, bo ostatnio czuję, że to się powiększa i to dramatycznie z miesiąca na miesiąc. A ja tak bardzo chciałbym żyć normalnie i cieszyć się każdą chwilą. Mam 25 lat, całkiem nieźle płatną pracę, samochód, dużo wolnego czasu, mam gdzie mieszkać i co jeść. Jestem w dobrej kondycji fizycznej, niebrzydki i niegłupi - tak mnie ludzie widzą na zewnątrz. Natomiast "w środku" jestem wrakiem... Nie jestem w stanie policzyć, ile okazji już w życiu zaprzepaściłem. Ile zainteresowań porzuciłem. Od kilku miesięcy ograniczam kontakty, zamykam się. Jestem samotny, nie potrafię kochać i współczuć, moje emocje są tylko powierzchowne. Chciałbym kogoś pokochać, komuś pomóc, ale zwyczajnie nie wiem jak, nie potrafię. Nie dokańczam zaczętych spraw, łatwo rezygnuję z podjętych działań, gdy tylko coś nie idzie po mojej myśli. Widzę tylko zło, smutek, wyrachowanie i zawiść w ludziach. Nie mam motywacji, czuję się bezużyteczny i pusty - jakby moje JA opuściło ciało i było uwięzione gdzieś w klatce. Nic już nie sprawia mi przyjemności. Nawet jeśli są jakieś pozytywne wydarzenia, to zaraz po nich następuje ogromny "dół". Zdarza się, że mam gonitwę myśli przed snem, której nie jestem w stanie opanować. Kilka razy zdarzyło mi się też w nocy, kiedy byłem w ogromnej rozpaczy, że tracę zmysły. Byłem przerażony. Często obmyślam bardzo dokładnie jak się zabić, nie boję się już śmierci. Powstrzymuje mnie tylko biologiczna chęć istnienia. Jak odzyskać siebie? Zwalczyć samotność, pustkę, smutek, nieuzasadniony żal i chęć autodestrukcji? Pomocy!
×